Bariery architektoniczne dla niepełnosprawnych jakie występują w Częstochowie to niestety fakt. Dziwi postawa miasta, które może przecież korzystać z funduszy unijnych na ten cel właśnie przeznaczonych.
Może urzędnicy na jeden dzień przesiądą się na wózki, zaczną chodzić o kulach czy też założą mocniejsze okulary. Dostrzegą powagę problemu. Ludzie o ograniczonej sprawności fizycznej chcą i są potrzebni społeczeństwu, ich wiedza jest często nie do przecenienia, a jedyną barierą w podjęciu pracy jest podróż pomiędzy domem a tą właśnie pracą. Tak samo jest z dotarciem do szkół i uczelni. Bariery, z pozoru błahe dla pełnosprawnych mieszkańców, są nie do pokonania dla ludzi o słabszym stopniu sprawności. Nie sposób nie wspomnieć o podjazdach dla wózków tak stromych, że ciężko jest tam wepchnąć rower, a co dopiero wjechać wózkiem. Wysokie najazdy u zbiegu jezdni i chodników, krzywe chodniki. Jest tego całe mnóstwo, np. tuż za Urzędem Miasta na Nowowiejskiego. Proponuję, aby miasto zaangażowało nas mieszkańców do szukania takich barier. Połowę pracy będą mieli zrobioną. Pozostanie tylko usuwanie przeszkód. Tylko czy miasto jest w stanie podjąć ten wysiłek?