“Metody według sowieckich schematów”


– We wczorajszych mediach podano, że pruszkowski gangster “Masa” w gronie ludzi, mających powiązania z gangiem, wymienił m. in. nazwiska: Jerzego Dziewulskiego, Ireneusza Sekuły, ale i… Henryka Goryszewskiego. Jakkolwiek dwa pierwsze nazwiska nie były dla mnie zaskoczeniem, tak to ostatnie…
– Nie mogę tego komentować inaczej, jak tylko w oparciu o to, co przeczytałem, jak też i o to, co już wiedziałem z innych źródeł. Dla mnie to nazwisko nie było zaskoczeniem. Jak to jest naprawdę? – nie wiem. Trzeba to dopiero zbadać, czy jest to zeznanie wiarygodne. Jest to tzw. wątek finansowy sprawy pruszkowskiej, który należałoby wyjaśnić do końca. Wydaje mi się, że gdyby wątek ten był doprowadzony do końca, w Polsce nastąpiłoby trzęsienie ziemi. W gruzy posypałyby się znacznie większe autorytety, niż pana Goryszewskiego. Nie wiem jednak, czy w polskim systemie, gdzie jest wiele blokad broniących elity władzy przed ujawnianiem prawdy, jest to w ogóle możliwe.

Rozmowa z posłem Jarosławem Kaczyńskim, przewodniczącym partii Prawo i Sprawiedliwość.
– We wczorajszych mediach podano, że pruszkowski gangster “Masa” w gronie ludzi, mających powiązania z gangiem, wymienił m. in. nazwiska: Jerzego Dziewulskiego, Ireneusza Sekuły, ale i… Henryka Goryszewskiego. Jakkolwiek dwa pierwsze nazwiska nie były dla mnie zaskoczeniem, tak to ostatnie…
– Nie mogę tego komentować inaczej, jak tylko w oparciu o to, co przeczytałem, jak też i o to, co już wiedziałem z innych źródeł. Dla mnie to nazwisko nie było zaskoczeniem. Jak to jest naprawdę? – nie wiem. Trzeba to dopiero zbadać, czy jest to zeznanie wiarygodne. Jest to tzw. wątek finansowy sprawy pruszkowskiej, który należałoby wyjaśnić do końca. Wydaje mi się, że gdyby wątek ten był doprowadzony do końca, w Polsce nastąpiłoby trzęsienie ziemi. W gruzy posypałyby się znacznie większe autorytety, niż pana Goryszewskiego. Nie wiem jednak, czy w polskim systemie, gdzie jest wiele blokad broniących elity władzy przed ujawnianiem prawdy, jest to w ogóle możliwe.
– Czy nie sądzi pan, że w Polsce może teraz powstać bardzo niebezpieczna sytuacja, gdy tzw. skruszeni gangsterzy będą wykorzystywani jako tzw. gracze obrotowi, że będą traktowani instrumentalnie dla różnych doraźnych, politycznych rozgrywek?
– Takie niebezpieczeństwo istnieje, ale pewne rzeczy przecież można sprawdzić. Ja w każdym bądź razie nie przyjmuję takiej sytuacji, że “Masa” mówi i to musi być prawdą. Konieczne jest pełne potwierdzenie jego słów. Przecież i mnie coś takiego dotknęło, że pomówił mnie świadek na pewnych politycznych usługach. Chodzi mi, jak pan zapewne się orientuje, o sprawę Pineiro. Pan Pineiro to oszust, który w swoim życiu składał już różne zeznania. Np. ileś tam lat temu mówił zupełnie inne rzeczy.
– Czy Pineiro był powiązany ze służbami specjalnymi?
— Wg mojej wiedzy był powiązany z wojskowymi służbami specjalnymi. Jego kolega był podpułkownikiem tych służb, czego zresztą nie ukrywał, a Pineiro był współpracownikiem tych służb. Kiedy ta współpraca została nawiązana, tego nie wiem, natomiast cała jego droga życiowa wskazuje na bardzo ścisłe powiązania z tymi służbami.
– Panie pośle. Zazwyczaj wówczas, gdy PiS ujawni jakąś kolejną aferę lewicy, ta druga strona gra przeciw wam kartą “Telegrafu”. Czy nie należałoby raz do końca sprawę “Telegrafu” ostatecznie wyjaśnić? Może Pan lub pański brat opublikowalibyście np. książkę na temat tej sprawy?
– Akurat mój brat nie ma o czym pisać, bo jego związki z “Telegrafem” były równe zeru. Prasa lewicowa imputuje mu to, nie przejmując się nawet faktem, że brat nawet nie był członkiem Porozumienia Centrum. Ja natomiast przez jakieś 2 lub 3 miesiące byłem udziałowcem tej spółki. Przyszedł do mnie Maciej Zalewski i zaproponował mi to mówiąc – i nawet podjął odpowiednie działania – że w ten sposób można będzie stworzyć nowy tygodnik. Nie widziałem w tym nic złego i przystąpiłem do spółki. Wystąpiłem, gdy zostałem szefem Kancelarii Prezydenta. Sam Zalewski też zresztą się wycofał w momencie, gdy i on został urzędnikiem państwowym. To jest tyle. Cała sprawa została do końca wyjaśniona, bo przecież była przedmiotem badań prokuratury.
– Lewica jednak ciągle gra “Telegrafem”.
– Bo nie ma czym innym grać. To są popłuczyny po płk Lesiaku w ramach tzw. inwigilacji prawicy. To zresztą nie była żadna inwigilacja, tylko próba rozbijania prawicy i kompromitowania nas. To takie metody według starych sowieckich schematów. Jedną z tych metod była tzw. sprawa “Telegrafu”. Nie było nigdy nic takiego, jak afera “Telegrafu”. To jest po prostu całkowita bzdura i bajka. Gdyby była afera, to ja na pewno byłbym oskarżonym albo co najmniej świadkiem. Do tego się cała rzecz sprowadza. A oni będą do tego wracać nieustannie, bp coś przecież muszą mówić.
Wywiad przeprowadzono 15 lipca, podczas wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Częstochowie.

Walemar M. Gaiński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *