Historie prawdziwe


6 marca, w niespełna dwa tygodnie po premierze „Patrz, słońce zachodzi”, w Teatrze im. A. Mickiewicza kolejna nowość – spektakl „Nocną porą” na podstawie dramatu Rebecci Lenkiewicz, angielskiej pisarki z polskimi korzeniami, w tłumaczeniu Anny Wołek. Londyńską adaptację utworu w 2004 roku uznano za najciekawsze wydarzenie teatralne. Równie wysoko należy ocenić polską prapremierę sceniczną w naszej placówce.

Rzecz dzieje się na prowincji, gdzieś w Anglii, w domu trzypokoleniowej rodziny. Siostry Maud (gościnnie Katarzyna Mazurek), Rose (Agata Ochota-Hutyra) i Judith (Małgorzata Marciniak) mieszkają z ojcem Patrickiem (Michał Kula) i babcią Lily (gościnnie aktorka Starego Teatru w Krakowie Elżbieta Karkoszka). Ich życie, po odejściu matki dziewcząt Esther, obarczone jest traumatyczną pustką. Esther kilkanaście lat temu wyjechała do Londynu i nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Rozstanie przekłada się na relacje – zarówno między spokrewnionymi, jak i zewnętrzne. Kontakty interpersonalne nacechowane są kruchością, nietrwałością, ucieczką. Życie w domu toczy się jakby normalnie, ale niczym widmo (efekt poczucia winy za odejście matki) krążą w nim pustka i apatia. Nagłe pojawienie się aktora Johna (Waldemar Cudzik), który wynajmuje pokój u bohaterów, burzy pozorny spokój. Do głosu dochodzą skrywane i tłumione pragnienia.
Tematyka niby powszechna. Podobnych historii opowiedziało już wielu, ale sztuką jest przekazać je zajmująco, tak, by odbiorca z zapartym tchem skupiał uwagę od pierwszej do finałowej sceny. Częstochowska realizacja trwa – z krótką przerwą – prawie trzy godziny i mija w mgnieniu oka. Od początku przedstawienia udaje się reżyserowi Markowi Pasiecznemu wciągnąć widza w swoją grę.
Nie ma tu patosu i dłużyzn, jest powaga i humor, świetna interpretacja aktorska. Inscenizator opowiada historię pełną subtelnych niuansów psychologicznych, autentyczną i pulsującą namiętnościami. Narrację tka osobistymi, wręcz intymnymi dialogami, której rytm nadają wstawki typu: „defekacja – prezent dla korporacji”, „w tym domu nie ma kłopotów, tylko same katastrofy”, „król Lear też miał trzy córki, nie dziwię się, że zwariował”. Mają one wprawdzie filozoficzny wydźwięk, ale w wydaniu Michała Kuli, któremu najczęściej dane było je wypowiadać, skłaniają do śmiechu. Pobudzającym akcentem jest wkomponowana między poszczególne odsłony elektroniczna muzyka, autorstwa Roberta Łuczaka, a ostrości scenicznej dodaje energetyczne tło przy powściągliwej scenografii, dzieła Jagny Janickiej.
Co do odtwórców ról, to wykonali kawał dobrej roboty. Zdumiewająco zbudował swoją kreację Waldemar Cudzik – to postać niepokojąca i pociągająca, z nutą pewności siebie, ale zarazem nostalgii. Z Agatą Ochotą-Hutyrą (rola zagrana wyraziście i z pazurem) stworzyli niezapomnianą parę. Klasę pokazali również Małgorzata Marciniak i Adam Hutyra – drugi duet sceniczny, tyle że tu bardziej dominująca i ekspresyjna jest Marciniak. Wielkie słowa uznania dla Elżbiety Karkoszki. Jej eteryczna i ekscentryczna Lily, uwikłana w karuzelę osamotnienia i niespełnionych pragnień, budzi wzruszenie. Druga aktorka występująca gościnnie Katarzyna Mazurek, po raz drugi pojawia się na deskach naszego teatru i ponownie u boku Małgorzaty Marciniak i Agaty Ochoty-Hutyry, z którymi gra też w „Trzech siostrach”. Interpretacja Mazurek, choć momentami nieco oszczędna w wyrazie, dorównuje kreacjom bardziej doświadczonych koleżanek. Dużym atutem artystki jest ujmująca świeżość jej urody.
„Nocną porą” to spektakl, w którym wszystko jest wyważone i przemyślane. Ze sceny bije szczerość i naturalność, co jest siłą przedstawienia.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *