Dość głodowych pensji i wyzysku


Pracownicy Tesco walczą o poprawę warunków pracy

Trzy związki zawodowe funkcjonujące w całej sieci, w tym najmłodszy –„Konfederacja Pracy” (utworzony w częstochowskim markecie parę miesięcy temu), zawiązały Komitet Protestacyjny. – Organizujemy pikiety i akcje informacyjne na terenie całej sieci. Największy protest, w marcu, był przed siedzibą zarządu w Krakowie. Przyjechało na niego około tysiąc osób z całej Polski, także nasi pracownicy – mówi Iwona Mandat, przewodnicząca częstochowskiego ZZ „Konfederacja Pracy”.

Obok „Konfederacji” w przedsięwzięciu uczestniczą dwa związki – „Sierpień 80” i „Solidarność 80”. Nie włączyły się „Solidarność” i Związek Handlowców z Gdańska. 15-osobowe grupy jeżdżą od marketu do marketu i informują pracowników o niesprawiedliwych działaniach zarządu. – Rozdajemy ulotki, rozmawiamy. Naszym celem jest również zwiększenie szeregów związkowych. Chcemy – wspólnie lub każdy związek z osobna – uzyskać 7 procent członków. Da to możliwość uczestnictwa przy podejmowaniu strategicznych i ważnych dla pracowników decyzji zarządu – wyjaśnia Iwona Mandat.
Trudną sytuację zatrudnionych w częstochowskim markecie Tesco, po interwencji związkowców „Konfederacji Pracy”, nasz tygodnik poruszył jako pierwszy kilka miesięcy temu. Niezadowolenie załogi wynikało z niskich płac zasadniczych i dodatków za zmiany, głównie nocne. Kolejną przykrą sprawą był brak szacunku dla pracowników, co dotkliwie odczuwano na co dzień. Po naszej publikacji ruszyła machina. Problem podjęły inne media. W efekcie zarząd Tesco podjął negocjacje i opracował nowy system wynagrodzeń.
– Popisane zostało porozumienie płacowe na lata 2008/09, ale jedynie ze związkiem „Solidarność”, który niejako uzurpował sobie reprezentowanie wszystkich. Co istotne, podpisanie umowy nastąpiło na trzy dni przed zapowiedzianą na 20 marca pikietą w Krakowie. Obiecano w nim podwyżki, ale de facto są to raczej obniżki – komentuje Iwona Mandat.
Jak informuje nas przewodnicząca, pensje pracowników marketu w Częstochowie kształtują się w granicach od 400 do 800 zł netto. – To głodowe pensje, kompletnie niewspółmierne do wykonywanej pracy. Chcemy co miesiąc dodatkowych 600 zł netto dla każdego, kto przepracował więcej niż trzy miesiące i 50 proc. dodatków za noce i niedziele. Tego nie spełnia porozumienie zarządu z „Solidarnością” – mówi Iwona Mandat. Od listopada najniższa pensja dla osób z co najmniej rocznym stażem ma wynieść 1500 zł brutto, a dla osób pracujących do roku – 1360 zł. Wynegocjowano też jednorazowe bony od 200 do 500 złotych z racji otwarcia 300. sklepu w Polsce oraz większy dodatek za pracę nocą. Ten ostatni punkt jest mocno krytykowany. – Godzina za nocną zmianę od marca wzrasta o 1 zł brutto. Jeżeli nawet ktoś przepracuje cały cykl miesięczny, to do pensji otrzyma maksymalnie 386 zł brutto więcej. Taka podwyżka, to de facto obniżka – komentuje przewodnicząca. Wskazuje ponadto na problem związany z pracą na nocnej zmianie. – W polskim prawie pracy nie ma ustalonych norm dla pracy nocnej, tzw. system równoważnych norm pracy w tym przypadku nie obowiązuje. Ile nocy można przepracować bez uszczerbku na zdrowiu? Pięć, dziesięć? Nie wiadomo. To powinno być wreszcie uregulowane prawnie. Praca w nocy negatywnie wpływa na system nerwowy i odpornościowy, ale o tym nikt nie mówi, a zwłaszcza w Tesco. Pracownicy chorują, bo są przemęczeni, na tym tracą ich rodziny. W tej chwili nawet nie ma obligatoryjnych badań okresowych dla wszystkich zatrudnionych. Objęci są nimi jedynie niektórzy na działach spożywczych – mówi Mandat. – Dyskusyjna jest też planowana od listopada podwyżka. Zbyt niska różnica płacy pomiędzy nowozatrudnionymi a długoletnimi pracownikami, jest niekorzystna dla osób z większym stażem. W firmie są osoby, które pracują od chwili uruchomienia marketu. Są doświadczeni, ale pracodawca tego nie docenia, ba, nawet nie dostrzega – stwierdza Mandat.
Niskie pensje są jednym problemem, drugi to zróżnicowanie płacowe. – Pracownicy sieci podzieleni są na pięć grup płatniczych. Częstochowa jest w ostatniej, o najniższych stawkach. Kodeks Pracy wyraźnie mówi, że za tę samą pracę przysługuje ta sama płaca. W Tesco zatem są lepsi i gorsi. To dyskryminacja – mówi przewodnicząca. Za przykład podaje dodatki dla kasjerek. W Częstochowie, na mocy porozumienia z „Solidarnością”, od 1 marca mają one dostać dodatek w wysokości 150 zł brutto, a w Warszawie – 400 zł. Co dziwniejsze, dodatek od 1 listopada, gdy nastąpi zapowiedziana podwyżka, na zasadzie przeniesienia ma być włączony do pensji podstawowej. Ten manewr, jak mówi przewodnicząca Mandat, wiąże się z jego likwidacją.
Szum medialny przyniósł kilka pozytywów. – Grafiki układane są na cały miesiąc i nie ma niespodziewanych zmian, chyba że zatrudniony wyrazi zgodę. Poprawiło się również zachowanie klientów w stosunku do pracowników, głównie przy kasach. Jak przytrafi się jakiś awanturnik, inni klienci uspokajają go i stają w obronie pań. Pracownicy na stacji nawet w godzinach nocnych mają ciepłe posiłki – wylicza Mandat. – Rozpoczęto też remont budynku i naprawę sypiącego się dachu, który w wielu miejscach stwarzał zagrożenie. Pojawiły się wózki elektryczne. Nie musimy już używać własnej „pary” do przewożenia towarów. To może niezbyt wiele, ale zauważamy, że dyrekcja zaczyna się liczyć z pracownikami – kontynuuje.
Nadal jednak związkowcy czekają na spełnienie wszystkich żądań. Przewodnicząca podkreśla, że jeśli nie będzie konkretnych odpowiedzi ze strony zarządu, załoga wejdzie w spór zbiorowy. W częstochowskim markecie na 450 pracowników 217 jest członkami „Konfederacji”.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *