Zagraniczne legendy „Lwów”: Mark Loram


Kontynuujemy nasz cykl ʺZagraniczne legendy „Lwów”ʺ. Tym razem przedstawiamy zawodnika, który wprawdzie nie ma wywalczonego medalu DMP z Włókniarzem, ale swoją postawą i osiągnięciami, także dla częstochowskiego żużla, zasługuje, zdaniem wielu, na miano legendy. W mijającym roku 2021 obchodził jubileusz swoich 50. urodzin. Przed Państwem Mark „Loramski” Loram.

 

Jego narodziny nastąpiły 12 stycznia 1971. Jest z pochodzenia Anglikiem, lecz urodził się… na Malcie w jednostce administracyjnej o nazwie Mtarfa. Powodem takiej sytuacji był fakt, że wtedy jego ojciec odbywał tam obowiązkową służbę wojskową.

Po raz pierwszy, na żużlowych torach, zaprezentował się na Wyspach Brytyjskich w wieku 16 lat. Początki swojej kariery wiązał z klubem Hackney Kestrels, dla którego punkty zdobywał przez dwa sezony (1987-1988). Potem startował w: Ipswich Witches (1989 i 2006-2007), King’s Lynn Stars (1990-1994), Exeter Falcons (1995-1996), Bradford Dukes (1997), Wolverhampton Wolves (1998), Poole Pirates (1999-2000), Peterborough Panthers (2001), Eatsbourne Eagles (2002-2003) oraz Arena Essex Hammers (2004-2005).

Przełomem dla niego był z pewnością sezon 1992, w którym zdobył pierwszy osobisty sukces, a mianowicie srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W ówczesnym okresie, podobnie jak bohater pierwszej części cyklu, Joe Screen, zadebiutował również w polskiej lidze. I co ciekawe w tym samym klubie, bo we Włókniarzu Częstochowa. Wystąpił wówczas w czterech pojedynkach najwyższej klasy rozgrywkowej dla „Lwów”. W żadnych z nich nie schodził poniżej wyniku dwucyfrowego.

Po roku spędzonym pod Jasną Górą, w 1993 r. przeniósł się do Torunia, gdzie do końca sezonu 1997 reprezentował barwy tamtejszego Apatora. Na rok 1998 zawarł umowę Iskrą Ostrów Wielkopolski, by następnie powrócić do „biało-zielonej” drużyny. W sezonie 1999, jako jeden z liderów Włókniarza, poprowadził ten zespół do nowoutworzonej Ekstraligi żużlowej w kolejnym roku. I właśnie w sezonie 2000, gromadząc niemalże regularnie „dwucyfrówki” – będąc stałą podporą „Lwów” – walnie przyczynił się do ich pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zapoczątkował tym samym, nieprzerwaną do 2014 r., ekstraligową epokę w mieście „Świętej Wieży”. Mało tego w tamtym czasie świętował wywalczenie swojego największego sukcesu, a więc tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Można rzec, że dokonał tego w nadzwyczajny sposób. Wszak co prawda wszystkie rozegrane sześć rund Speedway Grand Prix, kończył czołowymi lokatami, ale ani razu nie zameldował się na najwyższym stopniu podium.

Po przygodzie z Częstochową, swoje starty w lidze polskiej kontynuował w: Polonii Bydgoszcz (2001-2003), RKM-ie Rybnik (2004), Stali Gorzów (2005), Unii Leszno (2006) i KM-ie Ostrów Wielkopolski (2007). Przez dziesięć lat kręcił żużlowe kółka w Szwecji. W kraju „Trzech Koron” występował w: Bysarnie Visby (1997-1998), Smedernie Eskilstuna (1999-2000), Luxo Stars Malilla (2001-2004) oraz Piraternie Motala (2005-2007). Ponadto ma za sobą epizod w Danii, gdzie w 1996 r. jeździł dla Olstebro SK.

W swoim dorobku ma także międzynarodowe osiągnięcia w rywalizacji drużynowej. Wraz z reprezentacją Wielką Brytanii zajął drugie miejsce w finale Drużynowego Pucharu Świata w Poole w 2004 r. Z kolei dwa sezony później Brytyjczycy, z Loramem w składzie, uplasowali się na trzeciej pozycji w finałowej fazie tych rozgrywek w Reading.

Kariera „Loramskiego” została przerwana w marcu 2007 r. przez tragiczny upadek na torze w Ipswich, który spowodował skomplikowane złamanie nogi u zawodnika. I choć podejmował próby powrotu na tor – przed startem sezonu 2009 podpisał roczny kontrakt z KM-em Ostrów – ta sztuka ostatecznie mu się nie udała. Definitywnie zatem podjął decyzję o przejściu na żużlową emeryturę.

Dwa lata później po zakończeniu kariery (listopad 2011) przeżył rodzinną tragedię. 18-letni syn Marka Lorama, Rhys, został śmiertelnie potrącony przez samochód dostawczy. Ból i smutek z powodu utraty potomka był tak silny, że na pewien okres czasu całkowicie wycofał się z życia publicznego.

Norbert Giżyński

 

fot. Internet

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *