Dręczyciel przed sądem


W maju w Sądzie Rejonowym w Myszkowie rozpoczął się proces Marka N., byłego dyrektora Stowarzyszenia im. św. Brata Alberta w Białej Wielkiej koło Lelowa. – Wyrok najprawdopodobniej zapadnie we wrześniu – informuje Marek Garlik, sędzia Sądu Rejonowego w Myszkowie.

Markiem N. prokuratura w Myszkowie zajęła się już w grudniu ub.r. Postawiono mu trzy zarzuty: ubliżania i znęcania się nad pensjonariuszami, przywłaszczenie mienia podopiecznych i nie wpuszczenie na teren obiektu inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy. Nie jest to pierwszy kontakt Marka N. z wymiarem sprawiedliwości, ale poprzednie sprawy były umarzane. Tym razem interwencja wojewody śląskiego, który o przestępczych działaniach dyrektora powiadomił prokuraturę myszkowską i zainteresowanie mediów spowodowały, że spawa Marka N. trafiła na wokandę.
– Do tej pory przesłuchaliśmy około 20 pokrzywdzonych świadków. Pozostało jeszcze dwóch i biegli psychologowie, którzy ich opiniowali – mówi sędzia Garlik.
Według zeznań świadków przypadki znęcania się nie były sporadyczne. Chorych przywiązywano do krzeseł i wózków, stosowano tzw. komaroterapię, (pacjentów zostawiano wieczorem na dworze, by stały się celem kłujących owadów). Oskarżony nie przyznaje się do winy. Stwierdza jedynie, że obezwładniane były osoby agresywne, a inspektorów PIP-u nie wpuścił na teren zakładu, ponieważ obawiał się dziennikarzy.

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *