Wystawa twórczości Teodora i Wandy Grottów


10 listopada br. w Muzeum Częstochowskim miał miejsce wernisaż wystawy poświęconej działalności twórczej małżeństwa Wandy i Teodora Grottów. Prezentacja dorobku artystycznego samego Teodora Grotta (1884–1972) w szerszym wymiarze od dość długiego czasu nie była eksponowana w przestrzeniach wystawienniczych Częstochowy, miasta jego narodzin i dzieciństwa. Wystawa staje się impulsem do przybliżenia nie tylko jego sztuki, ale i samej postaci.

 

 

Pochodził z rodziny o tradycjach artystycznych. Ojciec, Jan Nepomucen, uczeń Wojciecha Gersona, był malarzem cechowym, autorem obrazów o charakterze religijnym, zasłużonym dla częstochowskiego środowiska plastycznego. Teodor natomiast związał się na stałe z Krakowem, a poprzez swoją sztukę i jej określoną tematyczność, charakterystyczny styl malarski, aktywną działalność na polu różnych dziedzin artystycznych zapewnił sobie mocne i trwałe miejsce w przestrzeni sztuki polskiej, zwłaszcza 1. połowy XX w. Świadczą o tym nie tylko liczne prezentacje czasowe o charakterze zbiorowym, na których dorobek Teodora Grotta jest przypominany, ale także stała obecność jego prac w prywatnych zbiorach miłośników sztuki, w kolekcjach muzealnych oraz zainteresowanie jego twórczością na rynku dzieł sztuki.

Koncepcją wystawy jest prezentacja działalności plastycznej Teodora Grotta w szerszym aspekcie, od jego twórczości malarskiej, graficznej i projektowej, przez pracę na rzecz popularyzacji i rozwoju sztuki czy rzemiosła artystycznego, aż po silne związki z krakowskim środowiskiem plastycznym.

Teodor po ukończeniu częstochowskiego gimnazjum, w l. 1903–1911 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Początkowo uczęszczał do pracowni Floriana Cynka, później (1905) przeniósł się pod skrzydła Leona Wyczółkowskiego, z którym nawiązał bardzo serdeczną relację, niepozbawioną podziwu i atencji wobec swojego mistrza. W okresie studiów uczestniczył w konkursach plastycznych, zdobywając wyróżnienia oraz nagrody, w tym brązowe i srebrne medale. W 1907 grono profesorów macierzystej uczelni przyznało mu jednorazową zapomogę finansową na rok akademicki 1907/1908 w kwocie 400 koron z fundacji Anny Olimpii Jankowskiej. Pozwoliło mu to odbyć artystyczną podróż do Rzymu. W 1909 na wniosek Dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie otrzymał z Wydziału Krajowego we Lwowie czteroletnie stypendium z fundacji dr. Franciszka Urbańskiego, w wysokości aż 1200 koron rocznie, które wiązało się to z możliwością kontynuacji studiów za granicą. Notabene w późniejszym okresie życia często podróżował poza kraj, kilkukrotnie odwiedzając Francję oraz Włochy. Zachęcony przez Leona Wyczółkowskiego, w 1909 wyjechał na Ukrainę, gdzie gościł w majątku Branickich w Stawiszczach koło Białej Cerkwi oraz Sieniawie nad Rosią. W 1910 wziął ślub z Wandą Kamieniecką, absolwentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tym samym roku udał się na stypendium zagraniczne do Paryża, Rzymu i Londynu.

Grott był malarzem, grafikiem, rysownikiem, a także projektantem tkanin dekoracyjnych. Źródła, literatura przedmiotu czy nawet analiza całościowego dorobku twórczego artysty pozwalają wyraźnie dostrzec jego szczególne zainteresowanie tematyką kwiatowych martwych natur, a zwłaszcza przedstawień bukietów róż umieszczanych w ozdobnych wazonach. Jednakże założeniem ekspozycji był pokaz wszechstronnego wachlarza podejmowanych przez niego tematów. W jego twórczości oprócz kwiatowych martwych natur pojawiają się liczne pejzaże, portrety, akty, widoki wnętrz, sceny rodzajowe. Do tej koncepcji wystawy nawiązuje lapidarny i symbolicznie brzmiący pierwszy człon jej tytułu: „Róże nie róże”, który został zaczerpnięty z tytułu projektu tkaniny dekoracyjnej autorstwa Marii Smereczyńskiej, prezentowanego w ostatniej sali wystawienniczej.

Jan Szancer w recenzji wystawy grupy „Dziesięciu” na łamach czasopisma „Światowid” (1934) określił Teodora Grotta mianem wirtuoza techniki akwarelowej, która uznawana jest za jedną z najtrudniejszych w malarstwie. Delikatna i transparentna, wymaga od artysty dużego kunsztu, precyzji i dokładności, gdyż nie wybacza błędów, a wszelkie poprawki, niedociągnięcia, zmiany koncepcji malarskiej pozostają widoczne na papierze. Wykorzystywanie przez Teodora Grotta w twórczości malarskiej przede wszystkim farb wodnych, zwłaszcza akwareli, a także tempery i gwaszu świadczy o nieprzeciętnej biegłości warsztatowej, ale również o świadomości i zaufaniu do własnych umiejętności twórczych. Aż 80% zaprezentowanych na wystawie obrazów powstało właśnie przy użyciu farb wodnych.

Mówiąc o twórczości Teodora Grotta, nie można pominąć jego aktywności w prowadzonym wspólnie z żoną Wandą w latach 1912–1939 warsztacie kilimiarskim. Malarz wykonywał projekty tkanin, a oprócz tego sprawował nadzór artystyczny nad produkcją, żona natomiast – techniczny, administracyjny. Zgodnie z koncepcją ekspozycji, trzy pierwsze sale poświęcono na prezentację dorobku twórczego Teodora, natomiast ostatnia przestrzeń przybliża działalność pracowni kilimiarskiej Wandy Grott.

W kontekście wyboru drogi artystycznej pochodzącego z Częstochowy malarza warto wspomnieć o przyjacielskiej relacji łączącej Teodora Grotta z profesorem ASP w Krakowie i jednym z najwybitniejszych twórców okresu Młodej Polski, Leonem Wyczółkowskim. Teodor darzył „mistrza” ogromnym szacunkiem i przyjaźnią, na co profesor odpowiadał sympatią, nazywając Grotta wśród znajomych swoim „najlepszym studentem”. Wyczółkowski często zapraszał młodego artystę do swojej pracowni, pozwalał mu podpatrywać warsztat, uczył, podpowiadał, ale również zlecał malowanie obrazów na zamówienie. Wspomnienia Teodora Grotta z tego czasu są skarbnicą wiedzy o jego latach studenckich, nauczaniu w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, kolegach, profesorach – a także o zabawnych wydarzeniach związanych z Leonem Wyczółkowskim, które świadczą o wielkim poczuciu humoru mistrza.

Jedna z tych anegdot opowiada o sytuacji, gdy Teodor Grott wykonał zlecony mu przez profesora pośmiertny wizerunek pewnego zamożnego mieszkańca Grodu Kraka (pisownia oryginalna): „Portret po długich udrękach ukończyłem. Wyczółkowskiemu podobał się. Teraz trzeba było zaprosić komisję panów z Florjanki. Ekspertyza wypadła zadowalająco, ale z pewnem zastrzeżeniem, żeby jeszcze zaaprobowała rodzina zmarłego. W oznaczonym dniu oczekiwaliśmy wizyty. Wyczół ustawił portret w pracowni na wprost wejścia w najkorzystniejszem świetle. Przyszło kilka osób z najbliższej rodziny. Zaraz na wstępie padły pierwsze słowa zachwytu: «Oh, jaki podobny nasz kochany…» (tu wymieniono imię zmarłego), ale po krótkiej chwili jedna z pań zrobiła nieśmiałą uwagę, że w oczach portretowanego jest smutek. Za jej głosem poszli także inni, sprawa zaczęła się komplikować (…). Wyczół nie tracił głowy, zorjentował się szybko, że uwaga jest niesłuszną. Oczy były dobre w wyrazie, zaproponował, aby zaraz z miejsca w obecności zebranych uskutecznić poprawki – nie starał się przekonywać bynajmniej o słuszności ich sądu, wziął suchy pędzel do ręki, dla pozoru potarł o paletę, zbliżył się do obrazu, udawał że poprawia oczy, po chwili zapytał: «a teraz jak państwo uznają?» «Panie profesorze coza czarodziejskie dotknięcie, jedno oko już się ożywiło!» Wyczół dotknął pędzlem drugie oko. «A teraz?» Wszyscy jednogłośnie zawołali: «Mistrzu, profesorze, prosimy już więcej nie dotykać, oczy patrzą jak żywe, tak to są jego oczy, on tak zawsze patrzył, portret jest nad wyraz doskonały!». Po wyjściu rodziny odetchnęliśmy. Wyczół sfatygowany zasiadł głęboko w fotelu, zapalił wonne cygaro hawanna śmiejąc się rzekł: «A co Panie Teodorze kawał się udał świetnie, za pomocą suggestyi suchym pędzlem dokonałem cudu, nieboszczyk – ożył!»”.

Wyczółkowski zachęcał Grotta do licznych podróży artystycznych, w tym wspomnianego już wyjazdu na Ukrainę. Kilkumiesięczny pobyt zaowocował powstałą w 1910 r. litograficzną serią zatytułowaną „Ukraina”. Dziś możemy oglądać pochodzące z niej wybrane prace w salach Muzeum Częstochowskiego. Bliski kontakt z „Wyczółem” umożliwił Teodorowi poznanie słynnego literata, krytyka i kolekcjonera Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego, wielbiciela talentu Wyczółkowskiego i zapalonego zbieracza sztuki japońskiej. Nabył on do swoich zbiorów również kilka prac autorstwa Grotta. Teodor z kolei wykonał portret Jasieńskiego, przedstawiając go w chińskim kaftanie na tle zabytków z jego kolekcji – m.in. japońskiej kapliczki z figurą buddyjskiego mnicha. Także ten obraz możemy obejrzeć na wystawie w Muzeum Częstochowskim. Kolejnym owocem bliskich kontaktów Teodora Grotta z „Mangghą” jest zaprezentowana na ekspozycji imponująca akwarela „Białe róże w japońskim wazonie”, która przedstawia czarny japoński wazon i czerwoną chińską tkaninę pochodzące z kolekcji krakowskiego zbieracza.

Zapiski i wzmianki ukazują malarza jako człowieka towarzyskiego, aktywnego, „wybitnego organizatora życia plastycznego”, osobę dowcipną i wzbudzającą sympatię. Lubił wspominać zabawne historie i zdarzenia, zwłaszcza związane z Leonem Wyczółkowskim, w których osobiście (bądź nie) uczestniczył. Podkreślano często jego tolerancyjność, życzliwość w stosunku do innych, uczynność i ogromne zaangażowanie na rzecz sztuki. Faktycznie zaangażowanie to wykraczało znacznie poza sferę własnej działalności twórczej – oprócz niej Grott przez lata zajmował się działalnością organizacyjną w artystycznym świecie.

W 1937 za osiągnięcia na polu sztuki artysta został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, natomiast w 1955 otrzymał złoty medal Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie.

Wystawa udostępniona jest dla zwiedzających w budynku Galerii Dobrej Sztuki przy Alei Najświętszej Maryi Panny 47, kuratorem jest Agnieszka Świerzy. Wernisaż cieszył się obecnością wielu miłośników sztuki, zarówno lokalnych jak i spoza naszego miasta, a także dużym zainteresowaniem ze strony krewnych artystów. Część prac została wypożyczona przez inne muzea (Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, Muzeum Miasta Krakowa, Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Narodowe w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi), jak również prywatnych kolekcjonerów, warto więc zapoznać się z dziełami, jako że zapewne nieprędko może pojawić się kolejna taka możliwość, zwłaszcza w Częstochowie.

 

Maciej Świerzy

 

Fot. Fotografia portretowa Teodora Grotta, 1930-1934, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Fot. 2 Warsztat kilimiarski Wandy Grott w Krakowie, 1937, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *