Piotr Pawlicki następnym „Lwem”. We Włókniarzu liczą, że będą mieli z niego pociechę


W polskich żużlowych ligach powoli kończy się okienko transferowe. W tym czasie kluby kompletują składy drużyn na przyszłoroczne rozgrywki. Tak jest też w przypadku Krono-Plast Włókniarza Częstochowa, który ogłosił kolejnego nowego zawodnika. Chodzi o Piotra Pawlickiego.

Po tym jak „Lwy” zakończyły współpracę m.in. z Leonem Madsenem czy Mikkelem Michelsenem, działacze postanowili szybko reagować. Jeszcze we wrześniu podano informację, że w następnym sezonie biało-zielone barwy reprezentować będzie Jason Doyle. Na początku bieżącego miesiąca częstochowianie przedstawili nowego żużlowca na pozycji U24, którym jest Wiktor Lampart. 14 listopada z kolei przyszedł czas na młodszego z braci Pawlickich.

Popularny „Peter Pan” pod Jasną Górę przychodzi z NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Część kibiców spogląda na ten transfer z dozą obawy sądząc, że wychowanek Unii Leszno może nie gwarantować co mecz pokaźnej zdobyczy punktowej. A tego z pewnością częstochowska ekipa będzie potrzebowała jak tlenu, by bić się o utrzymanie w PGE Ekstralidze A. D. 2025. Wiele bowiem wskazuje na to, że takie właśnie cele będą przyświecać Włókniarzowi w nadchodzącym roku startów.

W sezonie 2024 Pawlicki nie popisał się zbyt przyzwoitą średnią (1,675 pkt./bieg – 28. pozycja w klasyfikacji indywidualnej). Niemniej jednak w ważnych spotkaniach potrafił prezentować się na wysokim poziomie. Co więcej stać go było na to, aby zyskiwać miano pierwszoplanowej postaci w zespole z lubuskiego.

Jako najlepszy przykład można wskazać potyczkę 14. kolejki tegorocznej najwyższej klasy rozgrywkowej pomiędzy Falubazem a KS Apatorem Toruń. Miało to miejsce 11 sierpnia, gdy drużyna z „Myszką Miki” w godle pokonała u siebie „Anioły” 46:44. Dzięki temu zielonogórzanie zapewnili sobie awans do rundy play-off. Ojcem zwycięstwa drużyny z „Winnego Grodu” nad torunianami – i tym samym wywalczenia przepustki do etapu finałowego – był natomiast Piotr Pawlicki. Niespełna 30-latek zgromadził wówczas najwięcej „oczek” wśród jeźdźców gospodarzy (12).

Ten fakt najlepiej pokazuje, że Piotr w dalszym ciągu ma papiery na to, aby być czołową postacią w ekipie ekstraligowej. Jedynie, czego mu potrzeba to stabilizacji dyspozycji. A takową można uzyskać przede wszystkim wtedy, kiedy w drużynie panuje tzw. „team spirit”. O to jednak w ostatnich latach we Włókniarzu było niezmiernie ciężko. Teraz – wbrew pozorom – sporo sympatyków żużla w Częstochowie ogromnie wierzy, że – w związku z przemeblowaniem zestawienia – ta sytuacja u „Biało-Zielonych” wreszcie się zmieni.

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

2 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *