Wyczucie chwili i instynkt sportowca


Piotr Witkowski i Jerzy Muskalski znają się od urodzenia. Od kilku lat ich sukcesy rajdowe podnoszą adrenalinę częstochowskim kibicom.

Obaj lubią szybką jazdą i wyzwania. Piotr siedzi za kierownicą Jerzy jest jego pilotem. Kanwą ich sukcesu są wzajemne zaufanie i zrozumienie.
Postanowili jeździć w duecie w 2005 roku. W następnym roku zaliczyli już pierwszy wspólny występ. Wystartowali w Częstochowie w Konkursie Jazd Samochodowych (KJS) na swoim pierwszym sportowym aucie – susuki swift. KJS – jak mówi Jerzy – to jazda niczym wokół trzepaka. Na zamkniętym torze zalicza się indywidualne jazdy na czas, ale właśnie na tych imprezach nabierali doświadczenia. Zjeździli tory w Tychach, Kielcach, Chorzowie. – KJS były potrzebne do zdobycia licencji profesjonalnej, by ją otrzymać trzeba było sześciokrotnie znaleźć się w punktowej czołówce konkursów – mówi Jerzy. Wprawy nabierali też w amatorskich super sprintach, gdzie można było bardziej poszaleć i na odcinku 2-3 km wyciągnąć 180 km na godzinę.
Praktyka na KJS to był przedsionek do profesjonalnych rajdów, realizacji pierwszego większego marzenia. Jesienią 2009 roku Piotr zdał egzamin na licencję profesjonalną R-2 i w marcu w 2010 r. para Witkowski-Muskalski zadebiutowała w rajdzie drugiej ligi. Ambicje rajdowców sięgnęły wyżej: zapragnęli przejść do pierwszej ligi, by startować w Pucharze Polski. – By móc wejść do tej grupy musieliśmy trzy rajdy przejechać bez klasyfikacji. Była to swoista zabawa z lekkimi przygodami. Gdy zaliczyliśmy ten etap z marszu otrzymaliśmy licencję R-1 – opowiada Piotr. Realizacja drugiego marzenia nadeszła w sierpniu 2010 roku. Zadebiutowali wówczas w Rajdzie Karkonoskim, zaliczanym Pucharu Polski i zajęli szóste miejsce w swoje klasie N-3.
– Zasmakowaliśmy rajdu profesjonalnego. W rajdach amatorskich byliśmy już nie do pokonania. W ostatnich piętnastu, w których uczestniczyliśmy, zawsze stawaliśmy na podium, zajmując pierwsze lub drugie miejsce. Tu natomiast była zupełnie inna jazda. Trzeba było przełamać się przed prędkością – mówi Piotr Witkowski. – Zawsze pomiędzy partnerami ważne jest wzajemne zaufanie, ale rajdach profesjonalnych jest to szczególnie istotne. Trasę testuje się trzy razy, jednak jazda ostateczna niesie niespodzianki. Wiele zależy od pilota Trzeba reagować błyskawicznie, komendy podawać zawsze na czas, by kierowca odpowiednio przyspieszył, zwolnił, zahamował, przygotował się do skrętu. By nie hamował za szybko, bo się wyleci z drogi, i nie za wolno, bo się traci na prędkości – wyjaśnia Jerzy Muskalski. – To wymaga wspólnego zgrania i bezgranicznego zawierzenia pilotowi Wzajemna komunikacja musi odbywać się błyskawicznie. Wypracowaliśmy ją poprzez lata. Dzisiaj rozumiemy się bez słów, mamy nawet własny slang, który ułatwia i przyspiesza wymianę myśli – dodaje Piotr.
Obaj muszą być opanowani i zdyscyplinowani. Ten sport wymaga odpowiedzialności za siebie i partnera. – Czasem nawet musimy wzajemnie się uspokajać, gdy któregoś z nas ponosi adrenalina. Zachowanie trzeźwego umysłu, spokój, samokontrola, skupienie, ale i umiejętność błyskawicznej obserwacji, przewidywania i reakcji, to podstawa. Nieodzowne są wyczucie chwili i instynkt sportowca – wylicza Jerzy.
Sukcesy duetu Witkowski- Muskalski przyszły szybko. W 2010 roku na renault clio trzeciej generacji wystartowali pięć razy. Na koniec sezonu w Rajdzie Zamkowym w Zawierciu zajęli już trzecie miejsce. W ubiegłym roku przesiedli się do renault clio generacji drugiej, który pod kątem homologacji bezpieczeństwa jest lepszy. Wystartowali w ośmiu rajdach, sześć razy dojechali do mety, w pięciu stanęli na podium. Największym sukcesem była druga lokata w klasie N-3 i w grupie N w renomowanym 26. Rajdzie Karkonoskim i 8 miejsce w klasyfikacji generalnej. – O tyle jest to interesujące, że moc naszego auta wśród 70. startujących, można było sklasyfikować na 30 miejscu, wyprzedziliśmy dużo lepszych aut. To był też najtrudniejszy rajd w sezonie, bardzo trudny technicznie rajd, zwłaszcza dla pilotów – mówi Jerzy. – Na każdym zakręcie można było zaliczyć drzewo, wpadliśmy nawet do rowu, ale czas mieliśmy dobry – dodaje Piotr. 2011 rok posumowali i brązowym medalem w Pucharze Polski w klasie N-3.
W obecnym roku planują zakup nowego, jeszcze szybszego, ale i bardziej bezpiecznego auta. – Jakość pojazdu wpływa na sukces i spokój. Wyścigi rajdowe to ryzykowny sport. Przy tak dużych prędkościach wóz musi być odpowiednio wzmocniony i wyposażony. Wszystkie elementy powinny mieć homologacje. W czasie jazdy ważny jest każdy szczegół, choćby idealne dociśnięcie pasów, nie może być żadnego luzu pomiędzy ciałem a pasami. Siedzimy na sztywno, w fotelach idealnie dopasowanych do sylwetki – mówią sportowcy.
Oczywiście nadal są nastawieni na sukces. – Mamy jeden duży cel: rajd Dakar i udział w mistrzostwach międzynarodowych – mówi Piotr Witkowski. – Dajemy sobie na to do dziesięciu lat. Ale wcześniej, w kwietniu, czekają nas Rajd Świdnicki i przygotowania do startu w Rajdzie Samochodowym Mistrzostw Polski – konkluduje Jerzy.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *