Spłonęło wszystko


16. lutego, w wyniku wybuchu butli gazowej i wywołanego nim pożaru 2-izbowego mieszkania w budynku przy ul. Bór nr 19, czteroosobowa rodzina państwa Jasińskich w czasie kilku minut straciła dorobek dziesięciu lat życia i dach nad głową.

– Przed godziną 14. gotowałam obiad na kuchence gazowej – mówi pani Monika Jasińska. – Dzieci przebywały w tym czasie w sąsiednim pokoju. Wyszłam na parę minut do sklepu w pobliżu, by kupić śmietanę do zupy. W tym czasie nastąpił wybuch butli gazowej. Wybuch usłyszała również sklepowa. Gdy przerażona przybiegłam, dzieci były już na ulicy, bezpieczne.
Przebywające za ścianą Eliza (8 lat) i Daniel (6 lat) najpierw usłyszały ogłuszający huk, potem zauważyły, że z pomieszczenia kuchennego wydobywa się dym. 6-letni Daniel, zorientowawszy się, co się dzieje, zawołał do siostry, że muszą uciekać na ulicę. Dzieci wdrapały się na parapet i z trudem otwarły okno. Bały się skakać. W tym czasie chodnikiem przechodziła 19-letnia Natalia Gapik i 13-letni Łukasz Otrembski. Zobaczyli wydobywające się dym i płomienie, i dwoje dzieci stojących w oknie. Natychmiast pospieszyli im z pomocą. W ratowaniu dzieci pomagał również przechodzący listonosz. W tym czasie Jerzy Jasiński skończył pracę, pracuje w dzielnicy Lisiniec, i szedł do autobusu.
– O tragedii powiadomiła mnie żona. Jak przyjechałem pod dom, to chciałem coś ratować z płonącego mieszkania, ale straż pożarna i policja nikogo nie dopuszczały do pomieszczeń. Wszystko się spaliło, cały nasz dobytek. Jeszcze na ulicy, gdy strażacy gasili pożar, syn Daniel płakał, że spalił się ich piesek, 2-letni jamnik. Próbowałem poszukać pieska pod niedopalonymi przedmiotami, które pokryte były pianą przeciwpożarową. W pewnym momencie zobaczyłem wystający spod nadpalonej wersalki pyszczek. Pieska ukrył się pod kołdrą, był cały i zdrowy, ale przerażony – mówi pan Jerzy Jasiński.
Na wiadomość o wybuchu butli i pożarze, w ciągu pół godziny przybyli na ul. Bór 19. z pomocą radny Czesław Janiszewski, ks. Ryszard Umański z Radia FIAT, dyrektor CARITAS. Zaraz też powiadomili Miejski Sztab Kryzysowy, pogotowie ratunkowe i inne służby Urzędu Miasta. Podstawiony został autobus w którym schronili się mieszkańcy domu, bo na czas pożaru musieli opuścić swoje mieszkania. Miejscowy Bank Żywności udostępnił samochód do przewozu. Policja zabezpieczała cały budynek. Część rodzin przeniosła się do swoich krewnych, pewna rodzina zamieszkała w Domu Caritasu, inna w hotelu. Lidia Zeller i Elżbieta Różycka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wspólnie z Caritasem zorganizowały ciepłe posiłki. Wiceprezydent Ludwin uruchomił odpowiednie służby MZBM celem dokonania w szybkim czasie oceny stanu technicznego budynku i rozpoczęcia generalnego remontu pomieszczeń mieszkalnych rodziny Jasińskich, który ma się zakończyć w dwa miesiące. Pani Małgorzata Knapczyk, matka Moniki Jasińskiej, przyjęła córkę z mężem i wnukami do siebie. – Prowadzę działalność społeczną już ponad 10 lat w Stowarzyszeniu Rodziców Rodzin Wielodzietnych przy dużej życzliwości i pomocy częstochowskiego oddziału CIVITAS CHRISTIANA przy ul. Targowej 1. Często spotykamy się z rodzinami biednymi, pokrzywdzonymi przez los. Pragnąc pomóc pogorzelcom i rodzinie mojej córki, wystosowałam pisemne prośby do ludzi dobrej woli w częstochowskich instytucjach, zakładach pracy i firmach, do parafii i organizacji pozarządowych. Naszą prośbę zamieściły częstochowskie gazety, w tym “Gazeta Częstochowska”. Już otrzymaliśmy pomoc, tak w gotówce, jak i materialną. Wsparli nas parafianie od św. Antoniego z Grosza za pośrednictwem ks. prob. Andrzeja Olesia, Szkoła Podstawowa nr 8, do której, do klasy 1A chodzi Eliza, MOPS.
Ks. prob. Józef Zielonka z parafii św. Jacka na Wyczerpach obdarował rodzinę Jasińskich odzieżą, również odzież podarowała mieszkanka Częstochowy Agata Flis, zaś inna mieszkanka podarowała telewizor, ktoś inny radio-wieżę, ks. Ryszard Umański z Caritas przekazał lodówkę, starsze małżeństwo przekazało pralkę wirnikową, ktoś inny kołdrę, pościel, ręczniki, środki czystości. – Te dary co dnia nadchodzą. Jakże jesteśmy szczęśliwe i wdzięczne wszystkim – mówią panie Monika i Małgorzata. – Bóg wam zapłać dobrzy ludzie za pomoc w naszym nieszczęściu.
Remont pomieszczeń w budynku przy ul. Bór 19. wykonuje firma budowlana Zdzisława Kurowskiego, na zlecenie władz miejskich i MZBM.

Józef Wypych

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *