Nasza pani Teresa


Dokładnie sześć lat temu odwiedziłam integracyjną klasę Ia w Szkole Podstawowej nr 53 w Częstochowie przy ul. Orkana. „Gazeta Częstochowska” podjęła wówczas realizację cyklu artykułów na temat klas integracyjnych w częstochowskich szkołach. Pierwszy dotyczył klasy Ia z SP nr 53. Wychowawcą była Teresa Zatoń, nauczycielem wspierającym Joanna Wiazowska.

Dokładnie sześć lat temu odwiedziłam integracyjną klasę Ia w Szkole Podstawowej nr 53 w Częstochowie przy ul. Orkana. „Gazeta Częstochowska” podjęła wówczas realizację cyklu artykułów na temat klas integracyjnych w częstochowskich szkołach. Pierwszy dotyczył klasy Ia z SP nr 53. Wychowawcą była Teresa Zatoń, nauczycielem wspierającym Joanna Wiazowska.

? Teresa Zatoń od początku wyróżniała się innością. Należała do grupy nauczycieli innowatorów. Była jedną z pierwszych twórczyń klasy autorskiej, jeszcze przed reformą oświatową. Już wtedy myślała o odejściu od przedmiotowości w nauczaniu początkowym i proponowała opisową formę oceniania zamiast stopni. To, co wniosła reforma 2000 roku, ona robiła w latach 1992-93. Zawsze wyprzedzała o 10 lat innych nauczycieli, jednocześnie pociągając za sobą grupę najbardziej aktywnych. Teresa to taki człowiek, który nie może usiedzieć spokojnie. Później napisała program autorski klasy integracyjnej i podjęła się jej prowadzenia – mówi dyrektor SP 53 Krystyna Panienkowska.
W klasie Ia, liczącej 16 uczniów, wspólnie z dziećmi zdrowymi uczyła się trójka uczniów niepełnosprawnych: chłopiec bardzo słabo widzący, chłopiec po porażeniu i dziewczynka z obniżonym poziomem inteligencji. Wizyta w tej klasie pozostawiła w mojej pamięci niezatarte wrażenie. Spokój, troska, naturalność i serdeczność emanujące od wszystkich, to nie było na pokaz. Tu nie czuło się sztuczności. Wychodząc z klasy wiedziałam, że dzieciaki trafiły pod właściwy adres.
Opcje: Reklama na pierwszej stronie Artykuł jest aktywnyKilka dni temu uczniowie dawnej Ia, teraz VIa, przyszli do mnie. Spotkaliśmy się w redakcji. ? Chcielibyśmy poprosić, by napisała pani coś o naszej pani Teresie – już w progu mówiła jedna z uczennic Malwinka Luks. ? Nasza pani wszystkiego nas nauczyła, była naszą mamą i teraz trudno jest nam rozstawać się z nią – dodała Partycja Maślikowska.
Klasy integracyjne nie były kiedyś tak popularne jak dziś. Były novum do końca nie zbadanym. Nauczyciele obawiali się trudności i obciążeń wynikających z prowadzenia takiej grupy, rodzice z kolei obawiali się o poziom nauczania i reakcję swoich dzieci.
? Kiedy była tworzona klasa integracyjna i zaproponowano mi umieszczenie w niej mojego dziecka, podeszłam do tego z wielką obawą. Jak to będzie, co będzie? Ale w końcu przekonałam się i teraz po sześciu latach nauki mojego starszego syna stwierdziłam, że drugie dziecko bez wahania umieszczę tylko w klasie tego typu – mówi Marzena Milejska, matka Michała Milejskiego.
Integracja, wychowanie w zrozumieniu tego innego kolegi, to długi i niepewny proces. Może zaowocować sukcesem jedynie przy ścisłej współpracy nauczycieli, rodziców i dzieci. – Widząc zaangażowanie nauczycielek, zawsze byliśmy otwarci na pomoc. Nasze spotkania klasowe odbywały się przy kawie i ciastku. Rozmawialiśmy z nimi o swoich dzieciach bez żadnej obawy, że jakaś wyznana tajemnica może im zaszkodzić. Nigdy nie spotkaliśmy się z brakiem czasu ze strony wychowawczyni. Dla niej problem dziecka był i jej problemem – mówi ojciec Kamila Książczyka.
Status:Brak błędów powrót do strony głównejIlustracjeLista ilustracji: Opis: Ilustracja streszczenia powrót do strony głównejUtworzenie więzi klasowej nie jest prostą sprawą, zawsze ktoś może czuć się zazdrosnym czy niedowartościowanym. To normalne uczucia. Mogą dosięgnąć każdego. W tej klasie udało się stworzyć przyjacielskie stosunki pomiędzy uczniami i nauczycielem. – Dla naszej pani wszyscy byliśmy ważni, nie robiła wyjątków, traktowała nas sprawiedliwie. Była naszą przyjaciółką i mamą. Mogliśmy zgłosić się do niej z każdym problemem, zawsze znalazła wyjście z sytuacji, nawet bardzo trudnej – mówi Patrycja Maślikowska. – Często bywaliśmy w domu naszej pani, zwierzaliśmy się jej. Zawsze miała dla nas czas – mówi Norbert Giżyński. ? Pod koniec roku zawsze wstawiała się u innych pań, by dać nam szansę na poprawę – dodaje Iza Suliga.
Wycieczki, zielone szkoły, to raj dla uczniów, ale obowiązek dla nauczyciela. W tej klasie rokrocznie organizowano wyjazdy, dwa razy odbyła się zielona szkoła w Sianożętach, nad morzem. ? Podczas zielonej szkoły uczyliśmy się, bawiąc. Pani organizowała konkursy, konkurencje sportowe, quizy, ogniska. Nie było czasu, by tęsknić za domem – śmieje się Ula Wójcik.
Ambitny nauczyciel, traktujący swoją pracę dojrzale i z poczuciem obowiązku, a dodatkowo nawiązujący naturalny kontakt ze swoimi podopiecznymi, staje się idealnym wzorem do naśladowania. W tej klasie postawiono na swobodny rozwój osobowości i zdobywanie ponadprogramowej wiedzy.
– Pani zawsze nas zachęcała do udziału w konkursach i pomagała w przygotowaniach. Jeździła z nami po odbiór nagród, ale zawsze mówiła, jak nie udało się nam wygrać, że nie liczy się wynik, lecz sama gotowość i trud pracy – opowiada Daria Przystańska.
? Wiem, że wszystkie próby swoich uczniów bardzo przeżywa. Jest to niezwykle ambitny nauczyciel, ale zawsze podkreśla, że to nie jest najważniejsze. Cieszy się, że uczniowie są dowartościowani, że osiągają sukcesy, umieją sprzedać swoje umiejętności, ale potknięcie, czy nie zajęcie czołowego miejsca też nie jest tragedią – komentuje dyrektor Panienkowska.
Ilość konkursów, w których wzięli udział uczniowie, jest ogromna. Pod opieką Teresy Zatoń dzieci miały szansę zaistnieć nawet na arenie ogólnopolskiej i to z ogromnym sukcesem. Jej konikiem jest przyroda i w tej dziedzinie uczniowie odnosili zwycięstwa. Dwukrotnie byli na przykład laureatami w konkursach „Mój las”.
? Pani Teresa? Nie znam drugiej takiej nauczycielki. Nie wiem, który mąż nauczycielki zgodziłby się, by bez przerwy w domu przebywały gromady dzieci. Przecież nawet u niej spały, kiedy przygotowywały się do konkursów ogólnopolskich. Kiedyś poszłam po syna. Co zobaczyłam? Cały pokój w materiałach, gdzieś pośród nich pani Teresa, mnóstwo dzieci, kanapki, herbata. Jestem nauczycielką, ale w życiu nie angażuję się tak, jak pani Teresa. I to w niej cenię, a przede wszystkim zainteresowanie każdym dzieckiem. Wie wszystko o wszystkim ? kiedy dziecko potrzebuje pomocy, kiedy i jak dyskretnie znaleźć fundusze dla ucznia na wyjazd na zieloną szkołą. Nie wiem, jak to ona zrobiła. Pieniądze się znalazły, pojechali wszyscy. Jest wspaniałym pedagogiem, wyjątkową nauczycielką. Nasze dzieci miały szczęście, że trafiły właśnie na nią i do tej klasy. Mogły się rozwijać i rozwijają się cały czas. Na przykład przygotowania do sprawdzianu końcowego ? za darmo, w piątek, sobotę, kiedy każda inna kobieta sprząta czy przeznacza dzień na odpoczynek dla siebie, ona ich uczyła. Wszystkim będę mówiła, że lepszej nauczycielki od pani Teresy nie ma ? mówi Marzena Milejska.
W naszej pamięci na długie lata pozostaje ten pierwszy nauczyciel, nawet jako bardzo dorośli najrzewniej wspominamy naszą pierwszą panią. To ją naśladujemy, czule wspominamy. Te dzieci wygrały los na loterii. Swoją pierwszą i jak się okazuje ukochaną panią miały nie tylko rok, nie trzy lata, ale sześć.
? Obecna VIa to klasa autorstwa Teresy. Przygotowała program dla poziomu I-III. Wiedząc, jakie dzieci będą w tej klasie, podpowiadała dyrekcji, jakich nauczycieli wspierających zatrudnić. Wiem, że od początku w jej zamierzeniu było kontynuowanie swojego dzieła. Skończyła podyplomowe studia z przyrody i informatyki, nabywając uprawnienia do nauki w klasach starszych. Kiedy zastanawialiśmy się, komu powierzyć wychowawstwo tej klasy, ona od razu się zgłosiła. Wyraziliśmy zgodę i Teresa szczęśliwie dziś kończy swą pracę z integracyjną VIa. Jej sześcioletnie doświadczenia owocują tym, że już zapytała, czy w przyszłym roku otrzyma klasę integracyjną. I już wiemy, że będzie wychowawczynią takiej klasy – mówi dyrektor Panienkowska.
Obie panie ? Teresa Zatoń i Joanna Wiazowska ? zawsze pamiętały o wszelkich uroczystościach. Wigilie, Dzień Matki, Dzień Babci, Wielkanoc ? te rodzinne spotkania dzieci i rodziców z wychowawczyniami miały zawsze akcent serca i ciepła. – Przygotowywaliśmy programy artystyczne, często w domu pani – mówi Dominik Kucharski.
Integracja w klasie w wykonaniu Teresy Zatoń i Joanny Wiazowskiej zdała egzamin. Dzieci są zaprzyjaźnione ze sobą, uwielbiają swoje opiekunki i rozumieją istotę integracji. – Pani nauczyła nas pracować z dziećmi niepełnosprawnymi, pomagać im, ale i rozumieć się nawzajem – podsumował nasze spotkanie Mateusz Adamczyk.

Urszula Giżyńska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *