Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi


19. stycznia br. odbył się 100. Wieczór patriotyczny Aleksandra Markowskiego zapomnianych piosenek, gdzieś pod sercem ukrytych…

Częstochowski artysta malarz, scenograf, muzyk. Aleksander Markowski, bo o nim mowa urodził się w artystycznej i od pokoleń patriotycznej rodzinie. Jego ojciec Kazimierz, studiował malarstwo w prywatnej pracowni prof. Wacława Łagodzińskiego, ucznia Jana Matejki, brat Stanisław jest znanym fotografikiem – autorem wielu albumów. On sam ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Matka przekazała synom zamiłowanie do poezji i historii. Uczyła pieśni narodowych i harcerskich, pracowitości i odwagi. Nic więc dziwnego, że twórczość artysty zarówno ta związana z malarstwem jak i z muzyką w „kręgach opiniotwórczych” od początku wzbudza wiele kontrowersji.
Wieczory wspólnego śpiewania zaczęły się przypadkowo. – Pierwszy z nich, który odbył się pod koniec 1995 r. towarzyszył wystawie moich obrazów w Ratuszu-Muzeum. Po oficjalnych wystąpieniach wygasiłem światła do całkowitego mroku i zapaliłem ustawioną na pianinie świeczkę. Poprosiłem obecnych: „Zaśpiewajmy piosenkę o miłości silniejszej niż śmierć…” I zaśpiewaliśmy: Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą a ja doliną, ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą a ja kaliną… Wybrzmiały ostatnie słowa…Cisza…I wtedy ktoś szeptem, bo czar chwili trwał, powiedział: „Panie Aleksandrze, zaśpiewajmy jeszcze…” – wspomina pan Markowski.
Miesiąc później, 21. stycznia 1996 r. w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego odbył się kolejny wieczór pieśni patriotycznych zaproponowany przez dyrektora Muzeum, Andrzeja Zembika. Wówczas, nieżyjący już ojciec Kazimierz, malarz i muzyk grał na skrzypcach, m.in. Kujawiaka Wieniawskiego.
Od tamtej pory, a minęło już 10 lat Wieczorów wspólnego śpiewania…. przybywają na nie mieszkańcy Częstochowy i rodacy z odległych polskich miast. Dlaczego? Czy jest w nich jakaś „siła zaklęta”? – „Bo na tych Wieczorach jest duch Polski naprawdę Niepodległej” – powiedział jeden z uczestników spotkań.
– Celem tych spotkań jest powrót do korzeni, przekazywanie historii, tradycji młodemu pokoleniu, a starszym przypomnienie dziejów naszego narodu. Przed wojną czyniła to rodzina, szkoła, Kościół. Te wieczory integrują i łączą pokolenia – mówi Markowski.
Przygotowanie wieczorku to długa i żmudna praca. 78 stron śpiewnika, pan Aleksander pisze ręcznie a następnie kseruje i oprawia w wydawnictwie nauczycielskim „Fon”. 60 śpiewników, które rozdawane są bezpłatnie (nie wszystkich stać na zakup), rozchodzą się w mgnieniu oka.
Tytuł cyklu zaczerpnięty został z piosenki Mieczysława Fogga „Zapomniane piosenki, gdzieś pod sercem ukryte” do muzyki Jana Markowskiego z 1947 r.
Wieczory związane są zwykle z rocznicami patriotycznymi, np. odzyskania przez Polskę niepodległości, Cudu nad Wisłą czy imienin marszałka Piłsudskiego. Niektóre tylko to Wieczory liryczne, np. „Na poddaszu malarza”, „A mnie jest szkoda lata” czy 75. Wieczór pt. „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas” dedykowany ś.p. rodzicom Aleksandra Markowskiego – Alfredzie i Kazimierzowi. Na ten ostatni przybył prezydent miasta Tadeusz Wrona, który 10 lat temu otwierał pierwszy Wieczór. Jednym z najbardziej znanych był Wieczór poświęcony bitwie o Monte Cassino z udziałem prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, który wyraził później swoją wdzięczność w przysłanym na ręce p. Aleksandra liście.
Aleksander Markowski dociera do zapomnianych lub jeszcze nieznanych, a związanych z historią Polski piosenek. Należy do nich m.in. napisana przez Feliksa Konecznego (oprócz „Czerwonych maków”) na prośbę córki prez. Kaczorowskiego, Jadwigi piosenka na 25. rocznicę bitwy o Monte Cassino. Wtedy to odbyło się przekazanie sztandaru harcerstwu polskiemu przez żołnierzy.
Wzrasta zainteresowanie Wieczorami patriotycznymi mimo, że nie są one nagłaśniane w mediach. Świadczy to o wielkiej potrzebie wspólnego śpiewania. – Na moich Wieczorach nie ma środków przekazu, urywają mi się telefony, bo ludzie chcieliby obejrzeć w telewizji czy posłuchać w radio. Jedynie tygodnik katolicki „Niedziela” udostępnia mi swoje szpalty na których mogę umieszczać zapomniane piosenki – żali się Aleksander Markowski.

Elżbieta Nowak

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *