We Włókniarzu zachowują spokój


Kiedy kilka tygodni temu, nie tylko żużlową Polskę obiegła wieść o zatrzymaniu przez CBA jednego z głównych darczyńców żużlowców Dospelu Włókniarza –Artura S., nie brakowało głosów wieszczących rychły koniec żużla pod Jasną Górą na wysokim poziomie. Wydaje się jednak, że te wydarzenia nie miały większego wpływu na działalność klubu, a skład szykowany przez działaczy na sezon 2014 może być niewiele gorszy od tegorocznego.

Kiedy kilka tygodni temu, nie tylko żużlową Polskę obiegła wieść o zatrzymaniu przez CBA jednego z głównych darczyńców żużlowców Dospelu Włókniarza –Artura S., nie brakowało głosów wieszczących rychły koniec żużla pod Jasną Górą na wysokim poziomie. Wydaje się jednak, że te wydarzenia nie miały większego wpływu na działalność klubu, a skład szykowany przez działaczy na sezon 2014 może być niewiele gorszy od tegorocznego.

– Działalność gospodarcza pana Artura S. a jego zaangażowanie w częstochowski żużel to dwie różne sprawy i należy je całkowicie oddzielić. Klub jako spółka funkcjonuje poprawnie, obecnie skupiamy się na rozmowach z zawodnikami, spłacaniem zaległości finansowych i wszystkim tym, co jest niezbędne do otrzymania licencji na nowy sezon – przekazuje Łukasz Kowalski, który wprawdzie oficjalnie zrezygnował z funkcji wiceprezesa, ale nadal jest mocno zaangażowany w działalność klubu. Ważne kontrakty na starty w Częstochowie posiadają Grigorij Łaguta i Rafał Szombierski. Jakiś czas temu nowe, 3-letnie umowy parafowali Rune Holta oraz Michael Jepsen Jensen, w drużynie na sezon 2014 pozostanie także Mirosław Jabłoński. W klubie myślą jeszcze o potencjalnych wzmocnieniach. Wśród najpoważniejszych kandydatów wymienia się Petera Kildemanda z I-ligowego Orła Łódź, który znany jest ze swej waleczności na przyczepnych torach, bardzo dobrze zaprezentował się także podczas Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Częstochowy. Na giełdzie nazwisk przewijają się także Szwedzi: Fredrik Lindgren, Antonio Lindbaeck czy Jonas Davidsson.
Sen z powiek zarządowi Włókniarza spędzają niestety spore zaległości finansowe względem Emila Sajfutdinowa. Jednak i w wypadku tego zawodnika udało się osiągnąć porozumienie z jego menadżerem Tomaszem Suskiewiczem. Klub ma regulować zobowiązania w ratach, a w zamian za to Rosjanin będzie mógł zostać wypożyczony do innego klubu za symboliczną złotówkę. W tej chwili najbliżej Emilowi wydaje się być do leszczyńskiej Unii lub toruńskiego Unibaxu. Ciekawym „transferem” mogłoby być także sprowadzenie do Częstochowy toromistrza z łotewskiego Daugavpils. Łotysze, którzy od lat startują w polskiej pierwszej lidze zazwyczaj dysponują bardzo przeciętnym w nazwiska składem, ale osiągają bardzo dobre rezultaty wskutek perfekcyjnego wykorzystania atutu własnego toru. Pomysł wydaje się być wart poważnego zastanowienia także z tego powodu, iż Grigorij Łaguta niejednokrotnie podkreślał, że najbardziej podobnym polskim owalem do tego w Daugavpils, jest właśnie częstochowski.

W tle gorącego okresu transferowego, rozgrywa się wojna pomiędzy organizatorami cyklu Grand Prix z angielskiej firmy BSI a polską firmą One Sport, która zaangażowała się w europejski czempionat SEC. Władze światowego żużla pod naciskiem Anglików zablokowali starty stałym uczestnikom cyklu Grand Prix w SEC. Nie wiadomo jak sprawa się zakończy, ale pierwszym zawodnikiem z absolutnej światowej czołówki, który wybierze starty w SEC zamiast walki o mistrzostwo świata zostanie najprawdopodobniej właśnie Emil Sajfutdinow. Jedna z czterech rund SEC, podobnie jak w roku minionym ma zostać rozegrana w rosyjskim Togliatti. Coraz głośniej mówi się także o tym, że na Wschodzie odbędą się aż dwie rundy walki o Indywidualne Mistrzostwo Europy 2014. W finansowanie tych rozgrywek mocno zaangażować się chcą rosyjscy oligarchowie, dla których Sajfutdinow ma stać się „twarzą produktu”. Jeśli tak się stanie to podczas czterech rund SEC będzie można zarobić zdecydowanie większe pieniądze nić w czasie dwunastu imprez SGP. Być może wtedy w ślad za Emilem pójdą kolejni zawodnicy ze światowej czołówki, a walka o mistrzostwo świata pod auspicjami BSI stanie się towarem zaściankowym i bardzo mało znaczącym. W perspektywie czasu może mieć nawet olbrzymie problemy z przetrwaniem. Anglicy sami mogą zatem zginąć od miecza, którym wywołali bezsensowną i szkodliwą dla dyscypliny wojnę.

Powracając na rodzime podwórko warto wspomnieć, że Częstochowa ma szansę na organizację polskiej rundy SEC. – Mogę potwierdzić, że są takie przymiarki. Jednak na obecną chwilę priorytetem dla nas jest uzyskanie licencji na przyszły sezon. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to być może będziemy mieli dla częstochowskich fanów niespodziankę w postaci turnieju SEC – dodaje Łukasz Kowalski. Nie ma co ukrywać, że najbliższa przyszłość częstochowskiego żużla w dużym stopniu zależy od dotychczasowego darczyńcy – Artura S. Mimo osobistych kłopotów, nie odcina się on od klubu i poważnie zastanawia nad dalszym zaangażowaniem w jego działalność. Tego samego niestety powiedzieć nie można o miejskich włodarzach, którzy bardzo lubią zrobić sobie zdjęcia z Włókniarzem w tle, kiedy jest on symbolem sukcesu, ale w wypadku problemów uciekają z głową w piasek, kończąc na mało znaczących deklaracjach. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że z tego zakrętu Włókniarz jak najszybciej wyjdzie na prostą. A Artur S. być może zdecyduje się na kierowanie klubem w stylu prezesa piłkarskiej Steauy Bukareszt – Georghe’a Becalego, który od kilku lat kieruje klubem zza krat. Steaua należy do najsilniejszych w swoim kraju i niemal co roku występuje w elitarnej Lidze Mistrzów.

Mariusz Rajek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *