CZĘSTOCHOWA. „Urząd stawia mi ograniczenia”


Pan Leszek Kalota, właściciel gruntu przy ulicy Wodociągowej w częstochowskiej dzielnicy Mirów, od blisko siedmiu lat stara się w Urzędzie Miasta o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu dla swoich nieruchomości. Referat Zagospodarowania i Lokalizacji Inwestycji Publicznych staje mu ciągle na przeszkodzie, wydając decyzje, które uniemożliwiają mu zarządzanie własnymi nieruchomościami i blokują ich sprzedaż. – To wybitne utrudnianie ze strony urzędu. Nie wiem, co o tym myśleć. Mam związane ręce – stwierdza zrozpaczony częstochowianin.

Po raz pierwszy pan Kalota o wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu dla sześciu budynków mieszkalnych jednorodzinnych na sześciu działach wystąpił w czerwcu 2011 roku. Nie uzyskał jej z uwagi na trwające od 2008 roku prace planistyczne, związane ze sporządzeniem miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla ulic Mstowskiej i Wodociągowej w dzielnicy Mirów (Uchwała Rady Miasta z 30 czerwca 2008 r.). W tej sytuacji Urząd zawiesił postępowanie (18.08.2011 r.). Kalota odwołał się od tego wyroku, ale odpowiedź Prezydenta Miasta Częstochowy z dnia 25 listopada 2011 roku nie była dla niego pomyślana. Kierownik Referatu Zagospodarowania i Lokalizacji Inwestycji Publicznych Dorota Więckowska potwierdziła, że postępowanie administracyjne zawieszono na okres nie dłuższy niż dziewięć miesięcy, z powodu trwających prac planistycznych „mających na celu uporządkowanie przewidywanego zagospodarowania terenu i poprawę ładu przestrzennego”. Taką samą argumentacją magistrat konsekwentnie posługiwał się przy kolejnych wnioskach pana Kaloty.
Takie wyjaśnienie było dla pana Kaloty niezrozumiałe. W okolicy mojej nieruchomości co rusz powstają kolejne domy i to o bardzo dużych gabarytach. Dlaczego tu są wydawane zgody na budowy, a mnie odsyła się z kwitkiem? – dopytuje. Poprzez Urząd Miasta 11 czerwca 2012 roku złożył pismo do SKO o uchylenie decyzji Prezydenta w całości.
– Uznałem, że w moim przypadku nastąpiło rażące naruszenie prawa i bez uwzględnienia rzeczywistego stanu. Niestety, SKO nie dostrzegł moich argumentacji i utrzymał w mocy decyzję Urzędu, choć według mojej wiedzy decyzja magistratu została wydana na fałszywych przesłankach. Tłumaczenie, że od 2008 roku trwają prace planistyczne, to był kompletny absurd. Jak długo mogą trwać takie prace? To blokada dla sprzedaży działek, które zostały wydzielone zgodnie z prawem i które z własnych pieniędzy zaopatrzyłem we wszystkie media. Dziwne było też tłumaczenie Urzędu, że teren ma spadek, co utrudni realizację inwestycji. W Częstochowie powstaje wiele domów na terenach spadkowych. Przecież tak usytuowany jest prawie cały Mirów. Tu powstawały i powstają kolejne budynki, także potężnych rozmiarów, również w niedalekiej odległości od moich działek. Magistrat w swoich odmowach powoływał się także na okoliczności otuliny Parku Krajobrazowego i sąsiedztwo z Parkiem, nie precyzując tych granic. Dlaczego zatem powstają domy w pobliżu mojej nieruchomości. Powstają w lesie i na polach. Kolejna przeszkoda według Urzędu to, to, że teren znajduje się w strefie ochronnej ujęcia wody. To dla mnie absurdalne wytłumaczenie. Moje działki są wyposażone w kanalizację ściekową – komentuje Leszek Kalota.

Kolejne lata były „powtórką z rozrywki”.

W lutym 2013 roku wreszcie zapada decyzja Prezydenta Miasta Częstochowy sposobu zagospodarowania i warunki zabudowy tereny działek pana Kaloty. Ale nie jest to powód do zadowolenia dla wnioskującego, lecz raczej kolejna przyczyna do zmartwień i kłopotów. Prezydent bowiem przyznał zgodę na zabudowę mieszkalną do 8,4 procent powierzchni każdej działki. Na tzw. powierzchnię biologicznie czynną przeznaczył 70 procent nieruchomości. – To w praktyce oznacza, że na 900 metrowej powierzchni można wybudować domeczek o podstawie niespełna 80 metrów kwadratowych. W czasach, kiedy buduje się domy parterowe z dobudowanymi garażami taka zgoda nic mi nie daje, bo nikt nie chce kupić działki z takimi obostrzeniami. Funkcjonalna zabudowa to dom zespolony z garażem na dwa samochody; średnia powierzchnia takiego budynku to około 170 metrów kwadratowych. Nie wiem dlaczego Urząd tak małą powierzchnię przeznaczył pod zabudowę domu? Natomiast na plac przed domem narzucił aż 21,6 procent powierzchni. To śmieszne i wcale nieekologiczne. Tym ruchem ponownie odciął mi drogę do sprzedaży działek, bo potencjalnym nabywcom takie warunki po prostu nie odpowiadają – mówi Leszek Kalota.
Częstochowianin decyzję zaskarżył do SKO, ale SKO utrzymuje w mocy zaskarżone przez Kalotę postanowienie Prezydenta (8 lipca 2013 r.). Kalota jednak nie ustępuje i wnosi kolejne pisma o zmianę w decyzji i naniesienie poprawek w niekorzystnym dla niego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Częstochowy, w części dotyczącej dzielnicy Mirów, a w szczególności okolic ul. Wodociągowej. Otrzymuje jednak od Prezydenta kolejne odmowy pisma otrzymał 19 listopada 2014 roku i 24 czerwca 2015 roku.
Nagle, po kolejnej interwencji pana Leszka Prezydent przychyla się wreszcie do jego wniosków. W czerwcu 2017 roku Kalota otrzymuje nową decyzję. Jakież było jego zdumienie, zmiana bowiem dotyczyła tylko jednej działki, a powierzchnię pod zabudowę domu zwiększono o… 1 procent. – Na to zgody z mojej strony nie było i nie ma. Ponownie się odwołałem, ale Prezydent wniosek odrzucił. 27 października 2017 roku otrzymałem odmowę podpisaną przez kierownika referatu zagospodarowania i lokalizacji inwestycji publicznych Dorotę Więckowską. Odczytałem standardowe argumentację, że to tereny rolne i a na sąsiadujących działkach domy mają niewielkie powierzchnie. Nie bierze się pod uwagę, że te zabudowania powstały kilkadziesiąt lat wcześniej, kiedy były inne czasy. Dzisiaj nie żyjemy w okresie komunizmu. Zmieniła się też moda architektoniczna i ludzie budują domy rozłożone horyzontalnie, w poziomie, nie pną domów w górę – mówi pan Leszek.
I w tym wypadku odwołał się do SKO w Częstochowie. SKO uchyliło zaskarżoną decyzję w całości i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji.
– Teraz w Urzędzie nakłania się mnie do połączenia działek. Usłyszałem, że wówczas Urząd ewentualnie powiększy warunki zabudowy do 170 m2. Pisma z takim przekazem otrzymałem w maju i sierpniu bieżącego roku. Jedno od kierownik Doroty Więckowskiej, drugie od naczelnika Administracji Architektoniczno-Budowlanej Sławomira Stolarskiego. Takie rozwiązanie nie jest dla mnie dobre. Poniosłem koszty dołączenia mediów do sześciu działek. Sprzedanie trzech to dla mnie olbrzymia strata – komentuje propozycje Urzędu Leszek Kalota. .

Gehenna pana Leszka trwa już ponad siedem lat. Dobijał się już do wszystkich możliwych drzwi urzędniczych. I dzisiaj nadal jest w punkcie wyjścia. Nie może sprzedać wyznaczonych nieruchomości, bo Urząd stawia mu ograniczenia. – Dlaczego tak się dzieje – pyta zrozpaczony Leszek Kalota.

Do biura prasowego Urzędu Miasta przesłaliśmy pytania „Gazety Częstochowskiej”. Czekamy na odpowiedzi.

Czy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla obszaru ulic Mstowskiej i Wodociągowej w dzielnicy Mirów został już ustalony?

Jeśli tak, jakie są kryteria dla zabudowań jednorodzinnych?

Jakie kryteria dla zabudowań jednorodzinnych obowiązują w całej dzielnicy Mirów?

Dlaczego pan Leszek Kalota, właściciel nieruchomości przy ul. Wodociągowej na Mirowie nie może uzyskać pozwoleń na budowę domów o powierzchni ok. 170 m2 na działkach o powierzchni ok. 900 metrów kwadratowych?

Dlaczego w decyzji o zabudowie, wydanej przez Urząd, aż 21 procent powierzchni działki musi on przeznaczyć na betonowane ścieżki i podjazdy?

UG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *