MŁODZI ZDOLNI

Na fotografikę byłem skazany od początku

Uczęszcza do II Liceum Ogólnokształcącego im. Romualda Traugutta, w bieżącym roku szkolnym będzie zdawać maturę. Jego pasją jest robienie zdjęć, w Galerii Teatru From Poland można było zapoznać się z jego autorską wystawą „12 ławek”. O ekspozycji i zamiłowaniu do fotografii rozmawiamy z JAROSŁAWEM RESPONDKIEM

Co chciałeś przekazać odbiorcy poprzez swoją prezentację?
– Jest to cykl fotografii z samego serca Częstochowy – Alei Najświętszej Maryi Panny. Pracowałem nad nim podczas kilku spacerów popołudniami w kwietniu i maju tego roku. Chciałem pokazać szarą codzienność ludzi w natłoku spraw – spożywających na szybko posiłek, rozmawiających ze znajomymi, odpoczywających.

I co chciałeś poprzez to wyrazić?
– Mam nadzieję, że jak spojrzy się na te zdjęcia za dziesięć, piętnaście lat, będą dobrym materiałem porównawczym przekroju społeczeństwa, ludzkich zachowań niegdyś i obecnie. Ten cykl może teraz nie jest jeszcze bardzo wartościowy, ale mam nadzieję, że z chęcią będzie się do niego wracało. Chociaż dwie prace zostały ukradzione podczas prezentacji. Uważam to za powód dumy, bo to oznacza, że się podobały.

Jak doszło do tego, że zająłeś się fotografiką?
– Dowiedziałem się niedawno, że jak się urodziłem, dziadek kupił moim rodzicom aparat na kliszę. Można więc powiedzieć, że od samego początku byłem na to skazany. Jednak nie ciągnęło mnie do tego, dopóki nie poszedłem do II Liceum Ogólnokształcącego. W pierwszej klasie uczestniczyłem w kursie fotografii, zorganizowanym przez profesora Marka Podgórskiego. Wtedy po raz pierwszy miałem okazję „pobawić się” lustrzanką. Stwierdziłem, że innej drogi nie ma i zacząłem zbierać pieniądze na zakup profesjonalnego sprzętu.

„Traugutt” chyba w ogóle jest środowiskiem przyjaznym dla amatorów fotografowania…
– Ta szkoła pozwala się rozwijać w wielu dziedzinach, szczególnie zaś w fotografii. Profesor Marek Podgórski jest pasjonatem robienia zdjęć i swoim zamiłowaniem potrafi zarazić uczniów.

Czy z robieniem zdjęć wiążesz swoją przyszłość, czy jest to dla Ciebie zajęcie typowo hobbystyczne?
– Cały czas się zastanawiam. Dziś dostęp do sprzętu jest bardzo duży i zapotrzebowanie na usługi profesjonalnych fotografików maleje. Za tym idą trudności ze znalezieniem dobrze płatnej pracy w tym zawodzie, która zapewniłaby utrzymanie w przyszłości rodziny. Jednak na pewno od fotografii nie odstąpię, choćby tylko jako hobby.

W takim razie co planujesz po zakończeniu nauki w liceum?
– Teoretycznie planuję wybrać się na studia fotograficzne, ale jestem do tego coraz mniej przekonany. Zastanawiam się nad jakimś „normalnym” kierunkiem, a fotografii chciałbym się uczyć zaocznie w Warszawie. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.

Jak oceniasz częstochowskie środowisko fotografików?
– Nasze miasto ostatnio bardzo dobrze się rozwija pod tym względem, jest wiele przedsięwzięć, np. duże konkursy „Klimaty Częstochowy” i „Moja Częstochowa”. Wielu ludzi uprawia naprawdę wartościową fotografikę. Można się sporo nauczyć od bardziej doświadczonych kolegów, którzy z chęcią pomagają. Jest pewna zdrowa rywalizacja, która jest potrzebna. A jest z kim konkurować, bo poziom w Częstochowie jest coraz wyższy.

A czy odczuwasz jakąś wyraźną konkurencję w licznym środowisku młodych fotografików?
– W zasadzie większość młodych fotografów wywodzi się właśnie z „Traugutta”, dlatego staramy się trzymać razem. Od czasu do czasu ktoś zwróci uszczypliwą uwagę, jeśli coś mu się nie podoba w zdjęciu, ale generalnie panuje wśród nas dobra atmosfera.

Co gdy przychodzi do wystawiania prac? Was jest wielu, a warunki są ograniczone.
– Dużo młodych autorów z naszego miasta umieszcza swoje zdjęcia na częstochowskim portalu fotomedaliki.pl. Poza tym teraz sporo różnych lokali w mieście jest otwartych na taki sposób wyrażania siebie. Wielu właścicieli, gdy jest konkretna propozycja i prace mają dobre recenzje, z chęcią wystawy organizuje.

Współpracujesz z naszym tygodnikiem. Czy jest dla Ciebie różnica w robieniu zdjęć do materiałów prasowych a np. na wystawę?
– Zdjęcia prasowe też można wystawiać. Jednak ja ostatnio ukierunkowuję się w stronę fotografii dokumentalnej. Nie polega to na jednokrotnym wyjściu na jakieś wydarzenie, a wymaga tematycznego uczestniczenia, wchodzenia w życie jakiejś grupy społecznej czy systematycznego chodzenia w dane miejsca. Tak było w przypadku „12 ławek”. Robię to nie na zlecenie, a dla własnej satysfakcji. Obecnie pracuję nad cyklem o częstochowskich rugbistach, przedstawiam ich nie tylko na boisku, ale również w życiu prywatnym. Natomiast w typowej fotografii reporterskiej trzeba zrobić kilka poprawnych technicznie ujęć, których ukazanie się na łamach gazety jest prawdopodobne. W fotografii dokumentalnej nie mam tych ograniczeń, mogę eksperymentować.

Masz jakieś marzenie związane z fotografią?
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie chciałbym pracować dla większej agencji fotograficznej czy gazety o zasięgu ogólnokrajowym. Jednakże profesjonalne robienie zdjęć to nie jest kwestia roku czy dwóch lat. Trzeba w tym siedzieć i tym żyć przez długi czas. Mam nadzieje, że za pięć, dziesięć lat będę mógł się pochwalić czymś więcej niż sukcesami jedynie na szczeblu regionalnym.

W takim razie jakie sukcesy masz już na swoim koncie?
– Największym jest chyba wyróżnienie jednej z „ławek” w „Klimatach Częstochowy”. Już w poprzednim roku moje fotografie znalazły się na wystawach pokonkursowych „Klimatów…” oraz „Mojej Częstochowy”. Wygrałem także konkurs zorganizowany przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji o tematyce tramwajowej. Otrzymałem również wyróżnienie w wojewódzkim konkursie „Autorytet z uśmiechem”.

Najbliższe plany?
– Po pierwsze matura. Po drugie wspomniany materiał o rugby. Na pewno będę chciał utrzymać współpracę z „Gazetą Częstochowską”. Mam w głowie jeszcze kilka pomysłów, ale póki co nie zdradzam szczegółów.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał:

ŁUKASZ GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *