Na jakich papierach?


INTERWENCJA
Determinacja mieszkańców miejscowości skupionych wokół wysypiska w Sobuczynie doszła do zenitu. Zapowiadają, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia z jego właścicielem – Urzędem Miasta Częstochowy oraz zarządcą – Częstochowskim Przedsiębiorstwem Komunalnym 28 sierpnia zablokują drogi dojazdowe do wysypiska – w Hucie Starej A ul. Tkacką i w Sobuczynie ul. Konwaliową

Mieszkańcy Sobuczyny, Huty Starej A, Brzezin, Mazur i Poczesnej czują się oszukani.- Według pierwotnych założeń wysypisko w Sobuczynie miało obsługiwać jedynie Częstochowę i Blachownię. Stało się inaczej. Powstało tu megawysypisko, do którego przyjmowane są śmieci z całego kraju – mówią Marek Trynda ze Stowarzyszenia Eko-rozwoju na rzecz Ziemi Pocześniańskiej oraz radny gminy Poczesna Stanisław Ziębacz. Z tym mieszkańcy nie mogą się pogodzić. Wiedzą, że dziś likwidacja składowiska jest nierealna, żądają zatem jego ucywilizowania, czyli uregulowania procedur jego funkcjonowania łącznie z zapewnieniem bezpieczeństwa ekologicznego. Chcą żyć spokojnie, w świadomości, że nic im nie grozi.

Wysypisko zaprojektowano 23 lata temu. W 1983 roku wojewoda częstochowski wydał decyzję jego lokalizacji, w 1987 roku rozpoczęto jego eksploatację. Plany i umowa przewidywały składowanie odpadów z terenu miasta Częstochowy i Blachowni na 128 hektarach oraz 328 hektarową strefę ochronną, a więc zgodnie z zaleceniami opinii sanitarnej i planem realizacyjnym wysypisko winno liczyć 456 ha. – W rzeczywistości zajmuje 500 ha, co zresztą stale podkreślają jego prezesi – Jan Szyma i Jerzy Guła, a funkcjonuje na mocy ustawy dotyczącej składowisk o obszarze do 10 ha. Smaczku dodaje to, że od gminy CzPK wykupiło jedynie 227 ha i tylko od tego obszaru płaci podatek gruntowy – twierdzi radny Ziębacz. Ponadto zdaniem radnego i mieszkańców wysypisko nie posiada pozwolenia zintegrowanego rozwoju, co jest niezbędne do prowadzenia działalności gospodarczej i od początku funkcjonowania, za użytkowany grunt związany z prowadzeniem działalności gospodarczej CzPK płaci jedynie 6 gr. zamiast 50 gr. od metra kw. Według wyliczeń radnego Ziębacza gmina Poczesna tylko z tego tytułu nie otrzymała kilkunastu milionów złotych należnych jej podatków.

Wysypisko nabiera rozpędu, dynamicznie się rozwija i przynosi konkretny dochód – ubiegły rok podsumowano blisko dwumilionowym zyskiem. Niedługo stanie tu wielka fabryka przetwarzania i utylizowania odpadów. Niestety, dzieje się to kosztem spokoju mieszkańców gminy Poczesna. Wbrew Gminnemu Planowi Gospodarki Odpadami CzPK przyjmuje śmieci już nie tylko ze Śląska, ale i z kraju. To dziennie 1,5 tony śmieci. Prezes Jan Szyma i wiceprezes Jerzy Guła, zapewniają, że przedsiębiorstwo nie zagraża ani mieszkańcom, ani środowisku. Ich zdaniem zachowane są wszelkie normy chroniące ekologię. Twierdzą nawet, na rozprawach sądowych (gmina podała do sądu CzPK o wypłacanie należnej rekompensaty za uciążliwość funkcjonowania składowiska), że sąsiedzi składowiska wyolbrzymiają problem, a ludziom żyje się tutaj wspaniale.

W te deklaracje, szczególnie dotyczące bezpieczeństwa ekologicznego, mieszkańcy gminy Poczesna nie wierzą, dlatego protestują. Niedawno odbył się wiec przed CzPK, na który zaproszono Telewizję Polską oraz lokalne media. Razem z mieszkańcami protestowali sołtysi zagrożonych miejscowości – Walerian Jędryka z Mazur, Tadeusz Bajdor z Huty Starej, Edward Krzyczmonik z Poczesnej, Jerzy Ślęzak z Brzezin Kolonii, reprezentujący Stowarzyszenie Eko-rozwoju na rzecz Ziemi Pocześniańskiej Andrzej Rakowski z Huty Starej A oraz radni gminy. Ich głos zbagatelizowały władze. Na spotkanie nie dotarł ani prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona, ani wójt Poczesnej Bogdan Krakowian, ani prezesi CzPK. Ten fakt mieszkańcy oceniają jednoznacznie. – Wszyscy uciekają od odpowiedzialności, nikt nie zamierza nam pomóc – mówią zdenerwowani.

Życie w ciągłej niepewności o własne zdrowie spędza mieszkańcom sen z powiek. Żądają badań potwierdzających stan czystości ekologicznej terenów wokół wysypiska oraz profilaktycznych badań ludności, które choć obiecywano, nie zostały dotąd przeprowadzone. – Coraz więcej ludzi choruje, zwiększyła się śmiertelność mieszkańców, a przyczyną nie jest starość, lecz poważne choroby nowotworowe. W Brzezinach w ciągu dwóch lat zmarło 12 osób poniżej 50 lat, ludzie młodzi, w sile wieku – mówi Jerzy Sałata z Brzezin Nowych. Mieszkańcy posiadają ocenę oddziaływania wysypiska na środowisko wydaną przez Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych w Katowicach w 1994 roku. Zalecono w niej stałe badania wód gruntowych oraz kontrolę składu odpadów. Podkreślono, że system kontroli składowiska powinien być taki, by do jego wyników miała zaufanie miejscowa ludność. Zalecano także przeprowadzanie bezpłatnych, długookresowych badań kontrolnych stanu zdrowia dzieci, rozdzielenie ruchu pieszych od pojazdów na obszarze zabudowanym Huty Starej oraz obniżenie lustra wody, aby proces odgazowywania składowiska przebiegał prawidłowo. Z kolei instrukcja sanitarna z 1983 roku nakazywała obsadzenie dróg dojazdowych do składowiska drzewami, które chroniłyby mieszkańców przed hałasem. Do dziś tego nie uczyniono.
Ekologia i zdrowie to jeden problem. Kolejne, to zniszczone drogi i rozsypujące się domy. Do wysypiska po gminnych drogach, przystosowanych do maksymalnie 20-tonowego obciążenia, jeżdżą ogromne tiry załadowane ponad 50-tonowym ładunkiem. – Trudno się dziwić, że drogi mamy zniszczone, że nasze domy są popękane i rozsypują się. Ponadto nikt nam nie chce zwracać za remonty – mówi oburzony Andrzej Bednarek z Sobuczyny, który wyliczył, że obok jego domu samochody ciężarowe przejeżdżają z częstotliwością jednej minuty. Od lat domaga się przesiedlenia, bo jego posesja leży w granicy strefy ochronnej. Bezskutecznie. Aktualnie złożył sprawę do sądu o odszkodowanie.

Dlaczego odpowiedzialni za wysypisko pozostają głusi na problemy mieszkańców? Władza przedstawia swoje racje. Prezes Szyma twierdzi, że płaci gminie rekompensaty z tytułu uciążliwości wysypiska i na tym kończy się jego rola. Z kolei wójt Krakowian wyjaśnia, że wypłata rekompensaty została wstrzymana (w 2003 r. prezydent Wrona i prezesi CzPK rozwiązali umowę zawartą z gminą w 2002 r. przez prezydenta Wiesława Marasa oraz prezesa CzPK Stanisława Raka i wójta Krakowiana) ), a i dotychczasowe wielkości nie były wystarczające, by można było przeprowadzić badania profilaktyczne, tym bardziej remont dróg. Prezesi CzPK wykazują, że płacą opłatę do Urzędu Marszałkowskiego. Przez ostatnie pięć lat było to nieco ponad 4,8 mln złotych. – Pieniądze te przelewane są na konto gminy, w związku z tym za badania i drogi odpowiedzialny jest wójt. My jesteśmy w porządku. Wysypisko spełnia wymogi unijne i jest bezpieczne dla środowiska, a protesty, to tylko ruchy przed zbliżającą się kampanią wyborczą do samorządów – mówi Jan Szyma. I dodaje, że firma otwarta jest na problemy lokalne. Wspiera instytucje społeczne, zatrudnia mieszkańców. Jako dowód pokazuje certyfikaty ISO, EMAS, wyróżnienia, nagrody, tytuły, m.in., “Mistrza Ekologii”.

Warto jednak zauważyć, że protesty mieszkańców nie zrodziły się wczoraj, trwają wiele lat i dotyczą istotnych dla gminy kwestii. – Prezes Szyma twierdzi, że wpłaca do Urzędu Marszałkowskiego opłatę od każdej tony deponowanych odpadów. I to jest prawda. Ale tylko 50 procent tej opłaty wraca do gminy i to nie dlatego, że tak chce pan Prezes, ale dlatego, że takie wymogi stawia ustawa – mówi radny Ziębacz. W opinii radnych i wójta Krakowiana opłata marszałkowska, to forma podatku, który CzPK musi płacić tak jak inne firmy z tej branży. Natomiast rekompensata, jaką miasto winno płacić gminie Poczesna w kwocie 700 tys. zł rocznie, to efekt umowy cywilno-prawnej, zawartej 2 listopada 2002 roku, w której swoimi podpisami prezydenci miasta Częstochowy potwierdzili uciążliwość wysypiska dla mieszkańców miejscowości z nim sąsiadujących. – Dziwnym trafem, kiedy składowisko odpadów rozrosło się do olbrzymich rozmiarów, przestało szkodzić mieszkańcom okolicznych miejscowości. Po cóż więc płacić nam rekompensatę – konkludują rozgoryczeni mieszkańcy gminy. Ich zdaniem zaniechanie realizacji paragrafu 6 tej umowy mówiącego o zobowiązaniach Zarządu Miasta wobec sąsiadów składowiska, to czyste barbarzyństwo, a Częstochowa winna jest gminie blisko 2 miliony złotych i to według zaniżonych kryteriów.

Sporną kwestią jest również legalność wysypiska. Mieszkańcy uważają, że działa ono bezprawnie, bo nie ma pozwolenia na jego budowę. – Dokumentu nie ma ani w Urzędzie Gminy ani w Archiwum Państwowym, ani w Urzędzie Miasta Częstochowy. Rozpłynęło się jak kamfora. Zastępca prezydenta Częstochowy, Bogumił Sobuś w dniu 1 czerwca 2006 roku w audycji telewizyjnej “Ludzie i sprawy” stwierdził, że pozwolenie na budowę składowiska odpadów w Sobuczynie zaginęło – mówi Ziębacz. Dyrektor Archiwów Państwowych w Warszawie podkreśla, że jeśli pozwolenia nie ma w jednostkach jemu podległych, to prawdopodobnie taki dokument nie istnieje w ogóle. – A gdzie jest plan realizacyjny składowiska. Czy też zaginął, choć sporządzono go w czterech egzemplarzach i wojewoda zatwierdził go w 1984 roku? – dopytują mieszkańcy. Jak się okazuje jeden uchował się. Jest do wglądu w Stowarzyszeniu Eko-rozwoju na rzecz Ziemi Pocześniańskiej i zawiera zapisy, potwierdzające stanowisko mieszkańców.

Walka mieszkańców, to jakby bój z wiatrakami. Ostatnią deską ratunku był dla nich wojewoda śląski. Wystosowali do niego petycję z prośbą o pomoc w ucywilizowaniu funkcjonowania składowiska. W piśmie wykazali rażące naruszenia prawa w obszarze ustaw o ochronie środowiska i gospodarce odpadami, zaniechanie wypłat rekompensaty z tytułu uciążliwości składowiska, lekceważenie uchwały Rady Gminy w Poczesnej dotyczącej płacenia podatku od gruntu. Wojewoda jednak odesłał petycję do rozpatrzenia w Urzędzie Gminy Poczesna. Ten krok tym bardziej zmobilizował mieszkańców do zdecydowanych posunięć. W ostatnich dniach zawiązali komitet organizacyjny blokady dróg dojazdowych do składowiska. Tworzą go zarządy Stowarzyszeń “Nasz Wspólny Dom” i Eko-rozwoju na rzecz Ziemi Pocześniańskiej oraz sołtysi wszystkich miejscowości sąsiadujących z wysypiskiem. 16 sierpnia komitet złożył na ręce wójta gminy Poczesna Bogdana Krakowiana prośbę o wyrażenie zgody na przeprowadzenie protestu-blokady na drogach gminnych.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *