Co zostało po obietnicach prezydenta Matyjaszczyka?


Dobiega końca kadencja prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka. Cztery lata temu szturmem zdobył fotel włodarza miasta, łudząc częstochowian obietnicami obudzenia energii Częstochowy. W ślad za tym miały iść: rozwój gospodarczy, zwiększenie liczby miejsc pracy, przyciągnięcie nowych inwestorów, przypływ funduszy z Unii Europejskiej, powstanie Uniwersytetu w Częstochowie, poprawa dostępu do bezpłatnej opieki zdrowotnej. I cóż z wynikło z tych obiecanek? Niewiele. Bilans rządów Krzysztofa Matyjaszczyka i SLD wypada fatalnie. Problemy w ostatnich czterech latach się namnożyły. Kadencji wielkiego przełomu – jak zapewniał Krzysztof Matyjaszczyk – też nie było. Prezydent Matyjaszczyk nie ma pomysłu na Częstochowę. Snuł wizje, że będzie ona uniwersytecka, przemysłowa i sportowo-turystyczna. Dzisiaj jest nijaka.

Zamiast prosperity mamy – niestety – bryndzę. Coraz mniej miejsc pracy i zapaść gospodarczą. Prezydent Matyjaszczyk nie przyciągnął ani jednego inwestora do Częstochowy. Inwestycje, którymi dzisiaj się szczyci (rozbudowa linii tramwajowej, budowa filharmonii, modernizacja Alei NMP, budowa węzła przy DK-1, etc.) to dzieła poprzedników Matyjaszczyka, którzy pozyskali pieniądze unijne na realizację budów i remontów. Prezydent Matyjaszczyk jedynie z uśmiechem na twarzy i bez jakiegokolwiek zażenowania odcina wstęgi, nie zapraszając – choćby z kurtuazji – osób, dzięki którym projekty te Częstochowa pozyskała. Jeździł też chętnie za publiczne pieniądze za granicę, w tym dość często wizytował Chiny. W latach 2013-2014 – jak donosiły media – prezydent i jego najbliżsi współpracownicy wydali na podróże zagraniczne z publicznych pieniędzy ponad 100 tysięcy złotych.

Częstochowa miała być miastem „akademicko-przemysłowym”. Nie ma jednak nowych inwestycji prezydenta Matyjaszczyka. Uniwersytet Częstochowski też nie powstał. Ba, prezydent Matyjaszczyk w ogóle nie był zainteresowany jakimkolwiek wsparciem działań władz Akademii im. Jana Długosza. W innych miastach, jak np. w Siedlcach, Rzeszowie czy Zielonej Górze, wygląda to diametralnie inaczej. Tam wspólnymi działaniami prezydentów i środowisk akademickich udało się utworzyć uniwersytety. Dzisiaj na częstochowskich uczelniach mamy coraz mniej studentów. Młodzi częstochowianie wyjeżdżają na studia i do pracy do: Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Poznania. Tym samym Częstochowa traci swój największy potencjał: zdolnych, młodych ludzi.

Mieszkańców Częstochowy ubywa w tempie astronomicznym. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego i Urzędu Miasta Częstochowy za kadencji Krzysztofa Matyjaszczyka miasto opuściło około 14 tys. osób. A zatem za jego kadencji każdego dnia z Częstochowy wyjeżdżało 9 osób. Dlaczego? Z powodu braku życiowych perspektyw, głównie mieszkaniowych i zarobkowych.

Zasobów mieszkaniowych jest zdecydowanie za mało. Ostatni blok miejski powstał trzy lata temu. Czynsze w lokalach komunalnych wzrosły w ciągu roku o 58 proc. A pieniędzmi się szasta. Budynki spółki miejskiej ZGM TBS były docieplane po większych kosztach niż najniższe wynikające w zgłaszanych przetargach ofert. Niektóre prace są wykonywane nawet o ponad 100 tysięcy złotych drożej niż proponuje konkurencja. Również drogi budowało się znacznie drożej. Nie liczyła się cena, ale czas zakończenia – najlepszym był ten tuż przed wyborami. Przykładem takiego działania jest budowa łącznika ul. Śląskiej z ul. Bohaterów Monte Casino. Miasto przyjęło ofertę o milion złotych droższą niż konkurencyjna. Inwestycja miała zakończyć się tuż przed pierwszą turą wyborów 16 listopada. Do dzisiaj ulica jest zamknięta. Prezydent tę rozrzutność skwitował jednym słowem: szkoda.

Prezydent Matyjaszczyk zgadzał się na niejasności w przetargach, zlecaniu umów i w miejskich dotacjach. Jak donosiły media dotyczyło to na przykład kamienic przy Starym Rynku, Al. NMP 49, ul. Przemysłowej 9 oraz rozliczenia Speedway Fan Club przez radnego Janusza Danka (SLD), kosztów (prawie 15 tys. zł miesięcznie) obsługi księgowej Hali Sportowej Częstochowa.

W ciągu czterech lat kadencji Krzysztofa Matyjaszczyka liczba osób poszukujących zatrudnienie wzrosła. Według danych Powiatowego Urzędu Pracy stopa bezrobocia w mieście wynosi aktualnie 12 proc., co wyraźnie świadczy o obniżeniu wskaźników zatrudnienia w Częstochowie – w skali ogólnopolskiej.

Słabo przędą już istniejące częstochowskie firmy – nie uruchamiają nowych stanowisk pracy. Nowe firmy natomiast nie otwierają działalności w naszym mieście m. in. z uwagi na odstraszającą politykę podatkową magistratu. Prezydent Matyjaszczyk podniósł podatek od nieruchomości dla właścicieli firm. Kontynuuje politykę wyprowadzania przedsiębiorców z Częstochowy. Za czasów kadencji prezydenta Matyjaszczyka przez kilka lat funkcję naczelnika w Urzędzie Miasta Częstochowy, odpowiedzialnego za inwestycje i kontakt z przedsiębiorcami, pełnił radny miasta Radomska Jarosław Ferenc. Obecnie startował w wyborach na prezydenta tegoż miasta. Za swe zasługi na rzecz Radomska przeszedł do drugiej tury i o fotel prezydenta będzie z obecną prezydent Anną Milczanowską. Swoją decyzję o kandydowaniu Jarosław Ferenc tłumaczył: „Uważam, że Radomsko ma potencjał, aby być miastem dynamicznie się rozwijającym, przyjaznym dla mieszkańców i przedsiębiorców.” (cytat z naszego Miasta)

Za kadencji Matyjaszczyka Częstochowa stała się miastem marketów. W ciągu ostatnich czterech lat przybyło blisko 50 nowych dużych sklepów z zagranicznym kapitałem. Wyparły one dziesiątki małych sklepików, setki ludzi straciły źródło utrzymania. Liczba marketów w Częstochowie jest wyższa niż np. w całych Czechach. Decyzje władzy o kolejnych sklepach wielkopowierzchniowych nie są rozwiązaniem problemu bezrobocia, a jedynie skutecznym sposobem na zabicie małych, rodzinnych biznesów – jedno utworzone miejsce pracy w marketach to ubytek pięciu na lokalnym rynku.

Brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, np. nie ma na paliwo do karetek Pogotowia Ratunkowego, w miejskich szpitalach nie wystarcza leków i sprzętu.

Chaos przy przetargu na oczyszczanie miasta trwał prawie rok. Brakuje pojemników do segregacji, elektronicznego oznakowania pojemników, a śmietniki opróżniane są za rzadko. W mieście brakuje publicznych toalet, parkingów, ścieżek rowerowych, chodników, koszy na śmieci.

Dobrze płatne posady w Częstochowie dostają znajomi działaczy partyjnych SLD. Prezydent Matyjaszczyk na dwóch swoich zastępców zatrudnił działaczy SLD spoza Częstochowy: Mirosława Soboraka z Dąbrowy Górniczej, Przemysława Koperskiego z Bielska-Białej. Prezesem MPK jest Roman Bolczyk – jak poprzedni, również ze Śląska.

Za rządów Matyjaszczyka upadł częstochowski żużel. Kłopoty finansowe ma Włókniarz Częstochowa, AZS, Raków Częstochowa. Pieniądze są natomiast dla licznych nowych stowarzyszeń, którymi zawiadują działacze SLD.

Prezydent stawia na zabawę. Za dużo pieniędzy prezydent Matyjaszczyk i jego partia wydali na promocję pozornych działań na rzecz miasta. Przez cztery lata władze zapłaciły jeden milion złotych za pokazywanie się w mediach. Również próba rozruszania Alei Najświętszej Maryi Panny pociągnęła wysokie koszty. Efekt był znikomy

Nie dziwi zatem, że poziom zadowolenia z zamieszkania w Częstochowie drastycznie spada od czasu przejęcia władzy przez obecnego prezydenta. Według diagnozy z 2013 roku nasze miasto zajęło ostatnie miejsce w ogólnokrajowym rankingu, a odsetek osób zadowolonych z faktu bycia mieszkańcem Częstochowy wynosi jedynie 3 proc.

RED

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *