Franciszek Karczewski po meczu Włókniarz z Apatorem: „To spotkanie nie było łatwe”


Po świetnym widowisku Tauron Włókniarz Częstochowa pokonał w niedzielę (28 maja) na własnym terenie For Nature Solutions KS Apatora Toruń 49:41. Dla gospodarzy 3 punkty zdobył Franciszek Karczewski. Po potyczce rozmawialiśmy z juniorem „Biało-Zielonych”.

17-latek przyznawał, że pojedynek „Lwów” z „Aniołami” do najłatwiejszych nie należał. Jednocześnie odniósł się do swojego występu. – To spotkanie nie było łatwe. Moja jazda zaś nie była zbyt dobra, popełniałem błędy na trasie. Bieg juniorski wprawdzie mi wyszedł, ale pozostałe dwa już były gorsze. Na pewno jednakże cieszę się z faktu, że nasza drużyna wygrała, zdobyliśmy kolejne dwa meczowe punkty. Dzięki temu umacniamy się wyżej w tabeli.

Zapytaliśmy też młodzieżowca częstochowskiego zespołu o atmosferę, panującą w czasie ostatniej niedzielnej potyczki na „Arenie zielona-energia.com”. Wówczas na tym obiekcie – według oficjalnych danych – zjawiło się 11 000 widzów. Młody żużlowiec zaznaczył, że głośny, aktywny doping publiczności dodaje przysłowiowego „wiatru w żagle”. – Oczywiście, że tak. Kibice z pewnością nam pomagają. Gdyby żużel byłby bez kibiców, nie byłby tym samym sportem. Wtedy śmiało można by było nazwać tę dyscyplinę inaczej. Uważam, że fajnie to wszystko wyszło. W parkingu niemalże zawsze słyszy się okrzyki kibiców, choć jak już kask się zakłada, to może niekoniecznie. W każdym razie czujemy ich doping.

W dwunastym biegu Franek zaliczył upadek. Co zdaniem zawodnika było przyczyną takiego stanu rzeczy? – Po prostu popełniłem zwykły błąd, źle się ustawiając. Przez to skończyło się tak, a nie inaczej. Po upadku natomiast jest już wszystko „OK”.

Na koniec nasz rozmówca stwierdził, iż na rewanż w Toruniu ekipa prowadzona przez Lecha Kędziorę uda się po komplet meczowych  „oczek” (dwa duże + bonusowy za wygrany dwumecz). – Myślę, że pojedziemy tam z bojowym nastawieniem. Na pewno będziemy chcieli zwyciężyć za trzy punkty. Uważam, że jesteśmy do tego zdolni, mamy bardzo dobrą drużynę. Mam nadzieję, że wszyscy pojedziemy na swoim poziomie. W niedzielę końcowy wynik też mógłby być inny, gdyby nie dwa defekty Maksyma (Drabika – przyp. red.). Ale cóż, taki jest żużel i jedziemy dalej.

Norbert Giżyński

Foto. Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *