Spór o “Pasję”


Jeszcze nie zaczęły się zdjęcia do filmu, a już trwały dyskusje, że antysemicki, że za bardzo realistyczny, ostry, że promuje przemoc, że zbyt religijny, że… Gdy kilka lat temu usłyszałem, że Gibson chce zrealizować film o ostatnich godzinach życia Jezusa – to szczerze się ucieszyłem spodziewając się dobrej produkcji. Nie pomyliłem się. Dotychczas nie byłem zbyt wielkim zwolennikiem ekranizacji biblijnych. Te filmy często były zbyt proste, plastykowe, ckliwe, ugładzone… Nikt się chyba już nie spodziewał, że kamera może jeszcze coś z Biblii wydobyć. Nie ulegnę pokusie budowania analitycznej apologetyki wobec przeciwników “Pasji”. Skupię się tylko na wypunktowaniu trzech zarzutów i poszukiwaniu tropów kontrargumentacji.
Zarzuty…
Pierwszy zarzut dotyczy rzekomego antysemityzmu. “Pasja” jest krytykowana przez środowiska żydowskie utrzymujące, że film “oskarża” Żydów obarczając ich odpowiedzialnością za śmierć Chrystusa. Stonowane stanowisko wyraża Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Żydowskich w Polsce mówiąc, że “Pasja” nie jest filmem antysemickim, ale nie można wobec niego przejść obojętnie. Kadlick obawia się o konsekwencje, które może wywołać ten film twierdząc, że “Pasja” miłości może się zmienić w “Pasję” nienawiści. Wyraża przy tym dezaprobatę wobec naturalizmu filmu, przerażających scen biczowania Jezusa, określając je jako “potwornie brutalne i przerażające” – to właśnie druga grupa zarzutów wobec obrazu Gibsona. Kolejne argumenty przeciwników “Pasji” wykraczają poza sam film ale wydają się bardzo niebezpieczne, a dotyczą osobistego życia Mela Gibsona. Bezstronność i obiektywizm w ukazaniu pasji Jezusa mają być pogrzebane, dzięki katolickiej tożsamości artysty.

Jeszcze nie zaczęły się zdjęcia do filmu, a już trwały dyskusje, że antysemicki, że za bardzo realistyczny, ostry, że promuje przemoc, że zbyt religijny, że… Gdy kilka lat temu usłyszałem, że Gibson chce zrealizować film o ostatnich godzinach życia Jezusa – to szczerze się ucieszyłem spodziewając się dobrej produkcji. Nie pomyliłem się. Dotychczas nie byłem zbyt wielkim zwolennikiem ekranizacji biblijnych. Te filmy często były zbyt proste, plastykowe, ckliwe, ugładzone… Nikt się chyba już nie spodziewał, że kamera może jeszcze coś z Biblii wydobyć. Nie ulegnę pokusie budowania analitycznej apologetyki wobec przeciwników “Pasji”. Skupię się tylko na wypunktowaniu trzech zarzutów i poszukiwaniu tropów kontrargumentacji.
Zarzuty…
Pierwszy zarzut dotyczy rzekomego antysemityzmu. “Pasja” jest krytykowana przez środowiska żydowskie utrzymujące, że film “oskarża” Żydów obarczając ich odpowiedzialnością za śmierć Chrystusa. Stonowane stanowisko wyraża Piotr Kadlcik, przewodniczący Związku Gmin Żydowskich w Polsce mówiąc, że “Pasja” nie jest filmem antysemickim, ale nie można wobec niego przejść obojętnie. Kadlick obawia się o konsekwencje, które może wywołać ten film twierdząc, że “Pasja” miłości może się zmienić w “Pasję” nienawiści. Wyraża przy tym dezaprobatę wobec naturalizmu filmu, przerażających scen biczowania Jezusa, określając je jako “potwornie brutalne i przerażające” – to właśnie druga grupa zarzutów wobec obrazu Gibsona. Kolejne argumenty przeciwników “Pasji” wykraczają poza sam film ale wydają się bardzo niebezpieczne, a dotyczą osobistego życia Mela Gibsona. Bezstronność i obiektywizm w ukazaniu pasji Jezusa mają być pogrzebane, dzięki katolickiej tożsamości artysty.

Tropy…
Zacznijmy od końca. Mel Gibson nigdy nie ukrywał tego, że jest praktykującym katolikiem, wiernym swojej pierwszej żonie, z którą posiada siedmioro dzieci. To, że ktoś żyje po chrześcijańsku i za swoje prywatne pieniądze (25 mln. $) robi film, nie może być powodem dyskryminacji. Ponoć każdy ma prawo do wolności wypowiedzi? Zastanawiające jest dlaczego nie alarmowano przy dennej produkcji pt. “Ostatnie kuszenie Chrystusa”.
Mel Gibson do Hollywood wślizgnął się kuchennymi drzwiami, debiutując w niskonakładowym “Mad Max”. Zaakceptowano go, bo sukces przyniósł zysk. “Pasja” – to jednak za dużo… Przecież tu już nie chodzi tylko o pieniądze… Gibson w swoich filmach zawsze akcentował wartości wyższe ale jak dotąd w swej sztuce nie “nadwerężał” chrześcijaństwa i nie “szarżował” z religią… Nie można mu jednak tego prawa odebrać.
Argumenty o przemocy, krwi, naturalizmie, wypowiadane w kontekście tego czym dziś raczy nas brutalność świata są w najlepszym wypadku śmieszne. W wywiadzie dla amerykańskiej sieci telewizyjnej ABC Gibson powiedział, że musiał pokazać “Pasje” “wychodzącą poza pewne granice”. Naturalizm filmu jest poruszający i ma uświadomić widzowi “nieskończenie wielką ofiarę” Chrystusa – dodaje Gibson.
Ks. Prof. Waldemar Chrostowski, autor polskiego tekstu dialogów “Pasji” przyznaje, że film jest “realistycznie dosadny”, ale zauważa, że “nie sposób sobie wyobrazić, że biczowanie i ukrzyżowanie wyglądało inaczej, łagodniej. Osoby szczególnie wrażliwe muszą zdać sobie sprawę, że taki, w gruncie rzeczy, był los Jezusa, i że tak, mniej więcej, wyglądała Jego męka i śmierć”.
Męka Jezusa w teologii ma kluczowe znaczenie i na pewno nie była “cukierkowata”. To było wydarzenie skrajnie wstrząsające, a przyzwyczajono nas do wersji standardowych, oklepanych, statycznych, troszkę magicznych, do wyobrażeń wywołanych wyidealizowanym malarstwem czy rzeźbą. Nie spodziewaliśmy, że “Pasja” stanie się aż tak “fizjologiczna” i przerażająca.
Pytany o antysemityzm Gibson powiedział, że jest to “grzech, nieustannie piętnowany przez papieży i różne gremia kościelne. Być antysemitą oznacza postawę antychrześcijańską, a ja się z tym nie utożsamiam” – stwierdził artysta. Zarzuty o antysemityzmie “Pasji” wydają się chybione – mówi ks. Marcin Brzóska z Kościoła ewangelicko-augsburskiego. “Ten film nie jest antysemicki. To, że Żydzi stali się oskarżycielami Chrystusa jest rzeczywistością biblijną i nie ma dla mnie nic wspólnego z antysemityzmem”. Film oparty na ewangelicznym opisie męki i śmierci Jezusa “ma swoje silne osadzenie geograficzne, topograficzne i historyczne” – twierdzi ks. Chrostowski – “Jeżeli chcemy pokazać mękę Jezusa tak, jak ona wyglądała, nie możemy tej akcji przerzucić ani do Australii, ani do Kanady, ani na Grenlandię czy Syberię. Dlatego bohaterami tych wydarzeń – pozytywnymi i negatywnymi – są Żydzi oraz mieszkający w Jerozolimie poganie, na ogół Rzymianie i ci, którzy z nimi współpracowali”.
Wśród przeciwników filmu Gibsona pojawia się Jon Meacham, który w swoim w swoim tekście z Newsweek (7/04) popełnia wiele uproszczeń i błędów. Twierdzi np., że Kościół naucza, iż za śmierć Jezusa odpowiedzialni są wszyscy chrześcijanie, a zatem nie Żydzi. Bez rozróżnienia płaszczyzny teologiczno-religijnej od płaszczyzny historyczno-literackiej w tej dyskusji nie zrobimy ani jednego kroku na przód.
Czytając Ewangelię nie da się nie zauważyć znaczącej roli elity żydowskiej w osądzeniu Jezusa. Pisze o tym już Józef Flawiusz (37-103), historyk żydowski podkreślając, że co prawda wykonawcą wyroku był Piłat, ale skazał Chrystusa po doniesieniu “najznakomitszych u nas mężów”. Ks. Chrostowski bardzo wyraźnie zauważa, że w dramacie krzyża występują “nie Żydzi, tylko pewni Żydzi; nie Rzymianie, tylko pewni Rzymianie”. Kościół ma świadomość, że męka i śmierć Chrystusa jest zadośćuczynieniem za grzechy wszystkich ludzi, jednak interpretacji religijnej nie można mieszać z historią. Gibson “podporządkował” się temu rozróżnieniu i podkreślając własną odpowiedzialność za śmierć Chrystusa przy realizacji sceny wpijania gwoździ dłoń reżysera “gra” rękę oprawcy. Wiadomo, że dzisiejszy Żyd żyjący w Nowym Jorku czy w Tel Avivie nie zabił Jezusa i nikt go o to nie oskarża, ale fakt historyczny o udziale części Żydów w tej zbrodni jest bezropny. Znawcy Biblii, bronią filmu, podkreślając wierność relacji z ukrzyżowania zawartych w Nowym Testamencie i mocne osadzenie w tradycji starotestamentalnej. Trudno budując film na podstawie prawdy historycznej koloryzować fakty ku zadowoleniu niektórych.

Między wierszami…
W mediach przeakcentowano prywatną wypowiedź Papieża, który obejrzał “Pasję” i miał ponoć powiedzieć do abp. Dziwisza: “To jest tak, jak było”. Słowa aprobaty dla autentyczności obrazu Gibsona nie zostały potwierdzone żadnym oficjalnym stanowiskiem Kościoła, gdyż jak zauważa Joaquin Navarro Valls, rzecznik Stolicy Apostolskiej – “Biuro prasowe Watykanu nigdy nie komentuje prywatnych działań Papieża”. Myślę, że z tą spektakularnością poparcia – to przesada.
Wielu podkreśla niezwykłą moc ewangelizacyjną tego obrazu, gdyż “Pasja” została stworzona z pobudek wiary i ma do wiary przekonywać. Mel podczas pracy nad filmem codziennie wraz z całą ekipą przystępował do Komunii świętej, wciąż podkreślając, że działa pod kierunkiem i natchnieniem Ducha Świętego. “Podczas kręcenia filmu doszło do zupełnie niespodziewanych aktów nawróceń ateistów, agnostyków, mahometan i Żydów na chrześcijaństwo” – mówi Mel Gibson. Rewelacyjnym i oryginalnym pomysłem okazało się wykorzystanie w dialogach języka aramejskiego i łaciny, co daje nam poczucie większej realności zdarzeń niż to bywało w hollywoodzkich “bajkach”.
“Kocham Go miłością większą niż kiedykolwiek. Nie chcę, by ludzie na ekranie widzieli mnie. Chcę, żeby zobaczyli Jezusa Chrystusa. (…) To film o miłości” – mówi James Caviezel, grający w “Pasji” rolę Chrystusa.
Ten film trzeba zobaczyć.

Ks. GRZEGORZ UŁAMEK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *