Sztuka czy sztuczka?


Tylko dwie rzeczy są nieograniczone jak mawiał Einstein. Pierwsza to wszechświat, a druga to ludzka głupota, choć co do tej pierwszej to nie miał pewności.

Tylko dwie rzeczy są nieograniczone jak mawiał Einstein. Pierwsza to wszechświat, a druga to ludzka głupota, choć co do tej pierwszej to nie miał pewności.
Oddycham pełną piersią i jaśniej patrzę w naszą przyszłość – chciałoby się powiedzieć, gdy nasz kraj ma za sterami takich reformatorów, którzy nieustannie, nawet gdy tego nie chcemy robią nam dobrze. Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Panie Boże, uchroń mnie od przyjaciół, bo z wrogami to sam sobie poradzę”. Rząd wytycza nam nowe ścieżki i prowadzi wprost do dobrobytu, i to czy chcemy czy nie, nie ma dla niego żadnego znaczenia. Ludzi pozbawia się wpływu na jedną z najważniejszych decyzji w ich życiu.
67-67-67 – to nie jest numer telefonu, lecz cytat z dyskusji premiera z klubem PiS. Premier okopał się na swoim stanowisku do tego stopnia, że nawet większym liberałem okazał się być socjalistyczny Leszek Miller, ponieważ dopuszcza on wybór pomiędzy wiekiem oraz stażem pracy, i przy odpowiednich wyliczeniach z punktu widzenia obciążeń dla ZUSu takie rozwiązanie jest neutralne, więc skąd ten upór? I tutaj pojawia się jedyna logiczna odpowiedź, a mianowicie przyszli emeryci zostaną – jak to się mówi językiem piłkarskim – wykiwani, co wymknęło się także ministrowi Rostowskiemu, aby ludzie pracowali jak najdłużej, a najlepiej do samej śmierci. Gdyby ktoś miał jednak szczęście i osiągnął upragniony podwyższony wiek emerytalny, to niech nie liczy na państwową emeryturę – ale to już cytat z wicepremiera Pawlaka.
Niestety, wygląda na to, że będziemy pracować dłużej, a w zamian otrzymamy niższą emeryturę, ponieważ jak mówi minister Rostowski, rządu nie stać, aby dłużej dopłacać do emerytur. Ciekawe skąd bierze na dzisiejsze? I chociaż ostatnio stanowisko premiera jakby miękło, to jednak wydaje się, że słuszną linię ma przodownicza partia: otumanić przed wyborami opowieścią o zielonej wyspie i porzucić po wyborach nim się zorientują.

ANNA GAUDY

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *