NONSENSY PRL (11)


Wojna z NRD

sojusz państw socjalistycznych – nowy typ powiązań międzynarodowych; opiera się na tych samych podstawach społeczno-ekonomicznych i politycznych, na jednolitym światopoglądzie marksistowsko-leninowskim, na wspólnocie celów w budownictwie socjalizmu i komunizmu; kształtują się braterskie stosunki współpracy i wzajemnej pomocy, następuje zbliżenie socjalistycznych narodów

W styczniu, bez rocznicowych obchodów i przemówień, minęło dokładnie 20 lat, odkąd zostaliśmy zdradziecko napadnięci przez Niemiecką Republikę Demokratyczną. Enerdowcy podstępnie, cichaczem i bez ostrzeżenia zagarnęli nam kawał morza. Odważyli się sięgnąć po nasze, bo z podziału Niemiec przypadło im bardzo malutko. Zapewne czuli się pokrzywdzeni tym, że nie tylko Niemcy Zachodnie, ale i my mieliśmy więcej. Swoje nieduże wybrzeże Bałtyku Enerdowcy dopieszczali, jak tylko mogli, szczególnie szczycząc się swą częścią pogranicznej wyspy Uznam (nazwa starosłowiańska, oznaczająca “ujście”, zniemczona na “Usedom”). “Zalesione, północne wybrzeże wyspy Uznam – z kąpieliskami Karlshagen, Trassenheide, Zinnowitz, Zempin, Koserow, Ückeritz, Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck – jest ulubionym terenem wypoczynkowym mieszkańców NRD” – chwalili się w publikacjach. – “W Ahlbeck bierze początek piękna, blisko dziesięciokilometrowa promenada…” …w kierunku zachodnim, bo na wschodzie kąpielisko morskie (Seebad) Ahlbeck graniczy z polskim Świnoujściem. Przez drucianą siatkę rozpiętą na plaży Enerdowcy mogli podziwiać naszą morską wodę, nasz nadmorski piasek, nasze wydmy i nasze piękne kobiety. Z zazdrości aż ich skręcało. Atak na Polskę przeprowadzili bez jednego wystrzału, za pomocą kawałka papieru, metodą sztabowo-gabinetową “zza biurka”. Izba Ludowa NRD (Volkskammer) przyjęła w dniu 20 grudnia 1984 r. ustawę o rozszerzeniu morza terytorialnego (“Grenzverordnung”), opublikowaną dnia 28 grudnia. Na mocy tego aktu od 1 stycznia 1985 r. Enerdowcy poszerzyli swoje terytorium państwowe na Morzu Bałtyckim przy granicy z Polską z 3 do 12 mil morskich od brzegu. Przy czym, najwyraźniej, tylko nas się nie bali, bo przy granicy z Niemcami Zachodnimi i Danią nie poszli w morze aż tak daleko. Sprawa mogła wydawać się mało istotna, bo cóż? Enerdowcy zagarnęli dużą ilość bałtyckiej wody, słonej, morskiej wody. Ale to była dotychczas międzynarodowa, a więc i nasza, polska woda. A przede wszystkim na tym kawałku morza przebiegał jedyny dostępny dla dużych statków szlak żeglugowy, który łączył polski zespół portów Szczecin-Świnoujście ze wszystkimi morzami i oceanami świata. Zatoka Pomorska nie jest bowiem głęboka, dno podwyższa się wciąż nanoszonym przez morze piachem. Jedyne naturalne głębsze koryto biegnie wspomnianym szlakiem, używanym od XVIII wieku. I ten oto szlak Enerdowcy zajęli 20 lat temu, jak swój. W ruch poszły enerdowskie okręty wojenne, motorówki i helikoptery wojskowe. Statki handlowe, zmierzające z całego świata do Świnoujścia i Szczecina, były nękane przez taką asystę, domagającą się przez radio i megafony opuszczenia “wód terytorialnych NRD”. Polacy osłupieli. Ale nie dali sobie przecież “w kaszę dmuchać”. Zaczęło się wertowanie aktów prawnych, a szczególnie postanowień Konferencji Poczdamskiej. I tu się okazało, że Wielkie Mocarstwa w Poczdamie postanowiły, iż granica Polski z Niemcami ma biec “od wybrzeża Bałtyku bezpośrednio na zachód od Świnoujścia do Odry”. Na temat morza nie było ani słowa! Towarzysze z NRD wykorzystali sytuację, a my nie mieliśmy nic na obronę, choć “morze terytorialne NRD” nagle znalazło się na północy i na wschodzie od Świnoujścia. Protesty mieszkańców Pomorza Zachodniego zmusiły włodarzy PRL do podjęcia z NRD negocjacji. Przez prawie cztery i pół roku od rozpoczęcia tej “dziwnej wojny” nasi towarzysze rozmawiali z enerdowskimi towarzyszami (Genosen) jak komuniści z komunistami, czyli nic z tego nie wynikało. Wreszcie na chwilę przed końcem PRL i niewiele późniejszym końcem NRD, w maju 1989 r. pierwszy sekretarz KC PZPR – przewodniczący Rady Państwa PRL – generał armii Wojciech Jaruzelski porozmawiał po męsku z sekretarzem generalnym ZK SED (Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec) – przewodniczącym Rady Państwa NRD – Erichem Honeckerem. Nie wiadomo, co kto komu obiecał, ale tę “wojnę” PRL wygrała. Morska woda została odbita. Statki mogły znowu swobodnie pływać. Plażowicze w Świnoujściu mogli znów kąpać się spokojnie. A teraz nie ma NRD i już nie będzie Enerdowiec pluł nam w piach i morza nam germanił.

MARCIN PARUZEL

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *