„Czyn-iąc piękno” – artyści w fabryce


Muzeum Częstochowskie zaplanowało na piątek 16 września 2022 finisaż wystawy poświęconej działalności częstochowskiej Fabryki Wyrobów Ceramicznych „Czyn”(l. 1945-53), pt. „Czyn-iąc piękno. Działalność częstochowskiej Fabryki Wyrobów Ceramicznych CZYN”. Na temat genezy wystawy, jej organizacji, odbioru przez odwiedzających oraz innych zakulisowych aspektów i ciekawostek z nią związanych rozmawiam z kuratorem wystawy, panią dr Katarzyną Sucharkiewicz, historykiem sztuki, kierownikiem Działu Sztuki Muzeum Częstochowskiego. Trzeba dodać, że przedsięwzięcie wsparło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

„Czyn-iąc piękno” – artyści w fabryce

 

Po pierwsze: Pani Katarzyno, gratulacje z powodu uzyskania ministerialnego dofinansowania na realizację projektu w ramach którego m.in. przygotowano obszerny katalog oraz zorganizowano wystawę poświęconą wyrobom artystycznym „Czynu”. Jak Pani wspomina przygotowania z realizacji projektu?

Dziękuję. Pozyskane środki pomogły nam zrealizować dwuletni, rozbudowany pod względem merytorycznym i organizacyjnym projekt.  Zależało nam na przypomnieniu historii i działalności „Czynu”, powojennej wytwórni artystycznych dewocjonaliów, w sposób jak najbardziej kompleksowy, całościowy. Dlatego też zaplanowaliśmy zarówno przygotowanie wystawy czasowej, jak i wydanie katalogu oraz folderu w języku Braille’a dla osób z dysfunkcją wzroku. W ramach projektu powstał również film dokumentalny o dziejach „Czynu” i częstochowskim rynku dewocjonaliów.  Odbyły się zajęcia edukacyjne dla dzieci i cykl prelekcji, podczas których przybliżono m.in. zagadnienia związane z wytwórczością dewocjonaliów w okresie PRL-u.  Te wszystkie działania poprzedziły wielomiesięczne kwerendy w zasobach archiwalnych (państwowych, kościelnych i prywatnych) oraz w zbiorach muzealnych. Przeprowadzona została ponadto kwerenda w prasie i literaturze. Podstawą naszej pracy nad realizacją projektu były właśnie owe szeroko zakrojone badania. Każdy kolejny etap działań, czy to przygotowanie katalogu, czy opracowanie scenariusza ekspozycji bazował na zebranym wcześniej materiale. A był to materiał nad wyraz interesujący. Udało się odnaleźć dokumenty i zdjęcia nigdy wcześniej niepublikowane, dotrzeć do mało znanych faktów, wreszcie – odnaleźć ponad 120 wyrobów częstochowskiego zakładu.

Czy trudno było pozyskać eksponaty na wystawę? Pochodzą z kolekcji muzealnych czy raczej zbiorów prywatnych? Czy Muzeum Częstochowskie posiada w swojej kolekcji prace wykonane w „Czynie”?

Prace prezentowane na wystawie zostały użyczone ze zbiorów muzealnych i archiwalnych oraz z kolekcji prywatnych. Pokazujemy oczywiście również statuetki i płaskorzeźby z zasobów własnych Muzeum Częstochowskiego.  Wyroby „Czynu” użyczyły nam m.in. Muzeum Etnograficzne im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu i Archiwum Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Kętach. Nie można zapomnieć, że na wystawie i w katalogu prezentujemy oprócz produktów wytwórni także unikatowe dokumenty, fotografie, plany, listy, projekty, szkice. Chcę podkreślić, że na każdym etapie realizacji projektu spotykaliśmy się z ogromnym zainteresowaniem, dużą życzliwością i wsparciem ze strony pracowników instytucji i osób prywatnych, partnerów przedsięwzięcia. Dzięki tej owocnej współpracy mogliśmy zrealizować zamierzone cele wystawiennicze.

 

Wystawa spopularyzowała temat mniej znany szerszej społeczności częstochowskiej, a przecież ściśle związany z naszym miastem. Proszę powiedzieć, jakie są reakcje zwiedzających?

Odwiedzają nas zarówno miłośnicy sztuki, jak i pasjonaci historii miasta i regionu. Na ekspozycji można zobaczyć interesujące prace uznanych artystów m. in. znakomitej ceramiczki Wandy Szrajber i rzeźbiarki Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Mało kto wiedział, że twórczynie te projektowały wzory dla niewielkiej częstochowskiej wytwórni. Ciekawość naszych gości wzbudza współpraca z „Czynem” Zofii Baudouin de Courtenay i małżeństwa Donaty i Stanisława Pospieszalskich.

Pozytywne opinie na temat wystawy i katalogu docierają do nas od osób zainteresowanych dziejami Częstochowy. Fabryka przy ul. Św. Rocha 38 do tej pory kojarzyła się bardziej z produkcją porcelanowych korków niż z miejscem, w którym wytwarzano artystycznie opracowane figurki świętych.

Szczególnie ważny jest dla mnie oddźwięk ze strony producentów dewocjonaliów i osób zajmujących się handlem pamiątkami religijnymi. Być może pokazywane na wystawie wyroby zainspirują ich i zachęcą do nawiązania współpracy z artystami. A taka relacja może przynieść bardzo pozytywne efekty.

Czy jest jakiś aspekt związany z wystawą, który Panią wyjątkowo zaskoczył? Co okazało się największą niespodzianką?

Pracowałam nad scenariuszem wystawy bardzo długo. Momentów zaskoczenia, ale takich pozytywnych, „dodających skrzydeł” do dalszych działań było wiele. Wymienię kilka z nich: wyroby  „Czynu” w tak wielu kolekcjach  prywatnych, rodzinnych w całej Polsce; odnajdywanie dokumentów, listów, nawet jedno- dwuzdaniowych wzmianek, które pozwoliły mi dokonać atrybucji produktów. Wyjątkowym momentem było spotkanie z p. Anną Koźmińską, która pracowała w „Czynie” w pierwszych miesiącach funkcjonowania zakładu, a także wielogodzinne rozmowy z p. Agatą Ostaszewską, córką dzierżawcy fabryki, które poszerzyły moją wiedzę na temat jej dziejów, ukazując historię i wyjątkowość miejsca z bardzo osobistej perspektywy, „narysowały” ją ze wspomnień. A chyba największą niespodzianką okazało się samo środowisko twórcze „Czynu” – ci wszyscy zdolni, pełni pasji i talentu, doświadczeni i szanowani artyści, którzy nawiązali współpracę z zakładem Ostaszewskich i podjęli się ambitnego zdania – podniesienia estetyki wyrobów dewocyjnych.

Przy takich okazjach czasem zaistnieje jakieś nieprzewidziane, humorystyczne zdarzenie. Czy w przypadku zorganizowania przez Panią wystawy miało to miejsce? Może nam Pani opowie?

Mieliśmy częściej do czynienia z radosnymi momentami związanymi z odsłanianiem kolejnych epizodów dziejów „Czynu”, łączeniem ich ze sobą, uzupełnianiem brakujących ogniw historii. Z humorystycznych zdarzeń, raz kolega-muzealnik przyniósł mi płaskorzeźbę mówiąc, że wisiała na ścianie u jego babci i żartując, że z pewnością jest to dzieło „Czynu”. Ku ogromnemu zdumieniu wszystkich okazało się, że jest to faktycznie kompozycja wytworzona w tej wytwórni! Co więcej – zaprojektowana przez Wandę Szrajber i uwieczniona na archiwalnej fotografii.

Co stanowiło największą trudność w realizacji?

Nie wiem, czy można nazwać to trudnością czy raczej ciekawym badawczym wyzwaniem? Temat związany z historią „Czynu” nie był wcześniej badany. Podejmując pracę nad tym zagadnieniem poruszałam się początkowo troszkę „po omacku” wchodząc na różne ścieżki i odkrywając nieznane obszary i wątki. Wstępnym zadaniem było więc sformułowanie głównego problemu badawczego i dokładne sprecyzowanie obszaru objętego badaniami. Obawiałam się, że zasób archiwaliów może okazać się zbyt skromny, by całościowo zaprezentować dokonania fabryki w zakresie pracy twórczej, edukacji, handlu, popularyzacji artystycznych dewocjonaliów. Na szczęście wątpliwości okazały się zupełnie niepotrzebne. Udostępnione mi przez p. Agatę Ostaszewską archiwum rodzinne stało się podstawą i punktem wyjścia do dalszych kwerend i poszukiwań.

Trudnością okazała się atrybucja produktów „Czynu”. W fabryce obowiązywała zasada pracy anonimowej. Artyści nie podpisywali swoich projektów. Przypisanie wyrobu konkretnemu twórcy było nie lada wyzwaniem. Ale my – muzealnicy – takie wyzwania bardzo lubimy!

Czy potencjał badawczy w temacie można uznać za wyczerpany czy planuje Pani dalsze badania naukowe w tym zakresie?

Pisząc o fabryce „Czyn”, pokazując jej osiągnięcia i spuściznę na wystawie dążyłam do osadzenia jej historii w szerszym kontekście społeczno-kulturowym. Stąd odniesienie do działań z  zakresu wystawiennictwa, edukacji, wydobycie wątku związanego z aktywnością artystów „Czynu” w środowisku twórczym Częstochowy pierwszych lat powojennych. Projekt „Czyn-iąc piękno” stanowi punkt wyjścia do dalszych badań i analiz. Na opracowanie czeka temat częstochowskiego rynku dewocjonaliów w latach 1945-89.

Mnie bardzo zainteresowała i zaintrygowała historia miejsca – zakładu przy ul. Św. Rocha 38. Należy pamiętać że „Czyn” rozpoczął działalność w 1945 w wydzierżawionej fabryce, której historia sięga początku XX stulecia. Już wówczas produkowano w tej wytwórni figurki i kompozycje religijne, głównie w porcelanie.

Czy są osoby lub instytucje, które na tyle pomogły w realizacji zadania, że chciałaby Pani na łamach prasy je wymienić i podziękować?

Wiele instytucji i osób prywatnych aktywnie wsparło nasze działania. Wszystkie wymienione zostały w katalogu wystawy i wszystkim im serdecznie dziękuję za udzieloną pomoc i przychylność. Bez ich wsparcia projekt nie zostałby zrealizowany. Słowa wdzięczności kieruję do p. Agaty Ostaszewskiej i członków rodziny Ostaszewskich.

Jakie ma Pani następne plany wystawiennicze?

W 2023 przypada 10-lecia stałego pokazu dzieł artystycznych ze zbiorów Muzeum Częstochowskiego w budynku przy Al. N. M. P. 47 i 50-lecia muzealnej Galerii Sztuki. W ramach obchodów planowane są działania o charakterze popularyzatorskim i wystawienniczym. W Galerii Dobrej Sztuki w przestrzeni wystawienniczej na parterze udostępniona zostanie w przyszłym roku wystawa prac Jacka Łydżby. Będzie to prezentacja w pewnym sensie nawiązująca do wystawy „Czyn-iąc piękno”. Nie chciałabym na tym etapie jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ja także dziękuję.

Zainteresowanych Czytelników zachęcam do udziału w finisażu wystawy „Czyn-iąc piękno” (16.09., godz. 18.00, Galeria Dobrej Sztuki), a także odsyłam do śledzenia informacji na stronie internetowej Muzeum Częstochowskiego i „Gazety Częstochowskiej”.

               Rozmawiał Maciej Świerzy

 

fot

1-pracownia-malowania-figur-gipsowych-w-fabryce-czyn-przelom-l-40-i-50-xx-w-fot-ze-zbiorow-archiwum-zgromadzenia-siostr-zmartwychwstanek-w-ketach

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *