Gdzie jeździ Nicki, tam są wyniki!


ŻUŻEL: MISTRZ ŚWIATA ZAWODNIKIEM WŁÓKNIARZA

W niedzielę, 18. listopada odbył się wielki festyn, podczas którego największą atrakcją był Indywidualny Mistrz Świata Nicki Pedersen. Częstochowscy fani zgromadzeni w Hali Polonia po raz kolejny udowodnili, że są najlepsi w Polsce. Najczęściej skandowano: „Włókniarz”, „Nicki”, „Drabik”….

Impreza rozpoczęła się od koncertu częstochowskiej grupy muzycznej „Krzyk”. Kapela specjalizuje się w graniu coverów znanych grup rockowych. Po występie, który bardzo podobał się publiczności, przyszła kolej na część oficjalną. Na scenie pojawili się: prezes Marian Maślanka, właściciel firmy Złomrex Przemysław Grzesiak i wiceprezydent miasta Częstochowa Jacek Betnarski. Kibice bardzo serdecznie przywitali prezesa, skandując przez dłuższą chwilę jego nazwisko. Następnie na scenę zostali zaproszeni młodzieżowcy Włókniarza: Mateusz Szczepaniak, Borys Miturski, Marcin Piekarski, a także ulubieniec częstochowskiej publiczności Sławomir Drabik. Wszyscy ci zawodnicy dostali nagrody za swoje osiągnięcia w sezonie 2007. Po wręczeniu nagród prezes Maślanka zaprosił do obejrzenia pokazu multimedialnego, sporządzonego przez załogę stacji NTL. Przedstawiał on najważniejsze chwile Lwów w bieżącym roku. Wreszcie nadszedł moment, na który czekali wszyscy częstochowscy kibice. Na scenę na motocyklu wjechał nowy nabytek Włókniarza Nicki Pedersen. Został powitany na stojąco przez całą publiczność. Gdy wykrzykiwano z trybun jego nazwisko, Nicki podpisał przyrzeczenie parafowania kontraktu, który będzie obowiązywał przez dwa lata. Duńczyk powiedział, że jest bardzo zadowolony z transferu. Stwierdził również, że jest szczęśliwy, że będzie mógł występować w jednej drużynie z takimi zawodnikami, jak Greg Hancock, Sebastian Ułamek i Lee Richardson. Na koniec odpowiadał na pytania Tomasza Lorka oraz kibiców, którym był bardzo wdzięczny za tak miłe powitanie.

Przed imprezą odbyła się konferencja prasowa, na której działacze Włókniarza przedstawili dziennikarzom „Nowy Nabytek”. Pedersen był zasypywany licznymi pytaniami. Najciekawsze z nich, wraz z odpowiedziami, przedstawiamy poniżej.

Których żużlowców naszego klubu już znasz?

– Z częstych występów w ligach zagranicznych i Grand Prix znam Grega Hancocka, Sebastiana Ułamka i Lee Richardsona. Są to jeźdźcy, których spotykam podczas rywalizacji na różnych torach. Pozostałych żużlowców znam z nazwisk, ale nie miałem przyjemności poznać ich osobiście. Myślę, że niebawem będzie ku temu wiele okazji.

Z Gregiem Hancockiem swego czasu miałeś nieprzyjemny incydent…

– Do tej sytuacji doszło podczas praskiej rundy Grand Prix. Było wówczas bardzo ciasno na prostej, gdyż dmuchana banda była zamontowana nie tylko na łukach. Rywalizowaliśmy bardzo zaciekle o przodownictwo w wyścigu. Popełniłem błąd, do którego z całą odpowiedzialnością się przyznaję. Po zawodach rozmawiałem z Gregiem, przeprosiłem go, gdyż wina w tym wypadku była bezsprzecznie moja. O całym zajściu obaj dawno zapomnieliśmy. Trudno wyobrazić sobie lepszego partnera na torze od Grega Hancocka.

Z kim wobec tego najbardziej lubisz startować w parze?

– Kwestie doboru par pozostawiam w gestii menadżera zespołu. Jestem profesjonalistą i pojadę z każdym zawodnikiem

Co sądzisz o częstochowskim torze?

– Lubię ten tor, jak i inne polskie i nie tylko. Jego nawierzchnia i geometria nie stanowią dla mnie tajemnicy. Ogólnie uważam, że trzeba mieć „otwartą głowę” i sporo objeżdżenia na różnych stadionach. Z czasem nabywa się doświadczenia, które pozwala odpowiednio dostroić sprzęt do każdego toru.

Jaka jest recepta na tak znakomitą jazdę? Uchyl rąbka tajemnicy…

– Osiągam zadowalające wyniki, a to dzięki niesamowitej mobilizacji. Najbardziej to czuję, gdy przegrywam. Darzę szacunkiem tych zawodników, którzy pokonali mnie po walce fair play. Jednocześnie z każdej porażki wyciągam wnioski i staram się eliminować przyczyny niepowodzeń.

Jako Indywidualny Mistrz Świata, jesteś wzorem dla początkujących żużlowców. Czy chętnie dajesz wskazówki młodym adeptom speedwaya ze swoich klubowych drużyn?

– Jeżeli moje rady wpłyną pozytywnie na doskonalenie sportowych umiejętności młodych żużlowców, to bardzo chętnie podzielę się z nimi moją wiedzą. Moja kariera żużlowa potrwa jeszcze kilka lat, może pięć, może osiem. Marzę o tym, by odejść wówczas, gdy w mojej ojczyźnie narodzi się utalentowany następca, któremu przekażę przysłowiową „pałeczkę”.

Czy mógłbyś wskazać, który z młodych Duńczyków jest Twoim zdaniem największym talentem?

– Wśród juniorów w Danii jest kilku utalentowanych chłopaków. Moim zdaniem spośród nich największe szanse na wybicie się mają Morten Risager, Nicolai Klindt i Kenneth Bjerre. Muszą jednak spełnić wiele wymogów, ciężko pracować, dążąc do profesjonalizmu przez „duże P”.

W ostatnim czasie poddałeś się zabiegowi lekarskiemu. Czy z ręką jest już wszystko w porządku?

– Jestem pewien, że będę mógł swobodnie poruszać prawą ręką. Dotychczas miałem problemy ze ścięgnami. Teraz będę mógł wreszcie do końca odkręcić gaz (śmiech).

W naszym kraju startujesz już od kilku lat, jak idzie Ci nauka języka polskiego?

– Znam już kilka zdań po polsku. Potrafię zamówić jakieś danie w restauracji, czy też wytłumaczyć taksówkarzowi, dokąd ma mnie zawieść. Sądzę, że nie jest u mnie najgorzej, jeśli chodzi o porozumiewanie się z Polakami.

Gdzie znajdować się będzie twoja baza sprzętowa?

– Kluczowymi miejscami są dla mnie Anglia, Dania i Węgry. Zapewne jesteście zdziwieni, dlaczego Węgry (śmiech). Tam mieszka mój mechanik Luigi. Jest to niezwykle sumienny człowiek, z którym współpracuję już od pięciu lat.

Czy tak zajęty żużlowiec, jak Nicki Pedersem, znajduje czas na wypoczynek?

– Prosto z Częstochowy wybieram się do Anglii, gdzie organizuję imprezę dziękczynną dla moich sponsorów. W następny poniedziałek wyjeżdżam wraz ze swoją narzeczoną na wypoczynek do Dubaju. To miejsce zauroczyło mnie już w 2003 roku, kiedy przybyłem tam na dekorację mistrzów w sportach motorowych.

Czy Twoje występy w kilku innych ligach nie będą kolidować z występami w barwach Włókniarza?

– Byłem pierwszym żużlowcem, który występował w pięciu klubach jednocześnie, to dało mi dużą naukę. Nie wiem, czy podpiszę w bieżącym sezonie kontrakt w lidze brytyjskiej. Jeżeli dostanę ofertę na występy w 20., góra 25. meczach to zgodzę się, jeżeli miałoby to być więcej spotkań, wówczas zrezygnuję ze ścigania się na „wyspach”. Priorytetem dla mnie pozostają dwie najsilniejsze ligi: polska i szwedzka oraz w mojej ojczyźnie Danii i oczywiście Grand Prix.

PAWEŁ MIELCZAREK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *