Związek zawodowy w Tesco


W częstochowskim markecie Tesco źle się dzieje donoszą nam pracownicy. Podstawą ich niezadowolenia są niskie zarobki – od 400 do 800 złotych netto – kompletnie nieadekwatne do rodzaju i ilości wykonywanej pracy. – Nasze pensje są żenujące, urągające ludzkiej godności. Czujemy się wyzyskiwani przez pracodawcę. Uważamy, że osoby na pełnym etacie powinny zarabiać co najmniej 1500 zł netto – komentują

Rozgoryczenie i oburzenie personelu Tesco dotyczy wielu kwestii. Niskie płace to początek listy. Pracownicy sprzeciwiają się również pracy na nocnych zmianach oraz formom dostarczania artykułów z magazynu centralnego, które zmusza ich do tzw. „nocnego towarowania”. Zbulwersowani są też obojętnością dyrekcji, którą wielokrotnie alarmowali o swoich problemach. Niestety, próby nawiązania kontaktu zawsze były niczym wołaniem na puszczy, bo na prośby i pisma nie było reakcji szefostwa. To stało się dla części załogi Tesco pretekstem do podjęcia radykalnych działań. By bronić swoich praw, postanowiono utworzyć związek zawodowy. – Nasza cierpliwość skończyła się. Nikt nas nie słuchał. Teraz liczymy, że dyrekcja zacznie nas traktować poważniej – mówi szefowa zalegalizowanego już Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego „Konfederacja Pracy” Iwona Mandat.
Powstały organ, to ewenement w skali kraju. „Konfederacja Pracy” jest pierwszym, oddolnym, założonym przez pracowników związkiem zawodowym w całej sieci Tesco (w Polsce jest około 300 sklepów różnej wielkości, w których zatrudnia się ok. 30 tys. osób). Wprawdzie nie jest on jedyny, bo w Tesco od lat funkcjonuje „Solidarność”, ale jak twierdzą pracownicy, tylko formalnie. – „Solidarność” zarządzana jest odgórnie z centrali w Krakowie i nie staje po stronie ludzi pracy. O tym, że nie spełnia swojej roli, świadczy to, że z chwilą utworzenia „Konfederacji” wstąpiła do nas ponad połowa częstochowskiej załogi, w tym prawie wszyscy z „Solidarności” – mówi Iwona Mandat.
W markecie funkcjonuje wiele nieprawidłowości krzywdzących pracowników. Co gorsza w miarę upływu czasu jest coraz gorzej. – Przez dziewięć lat wiele przeszliśmy, począwszy od rewizji osobistych nawet przy wyjściu do ubikacji, po pracę ponad siły za liche pieniądze. Zarobki urągają naszej godności, a dodatkowo wprowadza się niezdrową rywalizację, jak na przykład dorzucane nadgodziny dla półetatowców w ramach „nagrody”. Daje im to możliwość zarobienia do dziewięciuset złotych, ale częstokroć są zaskakiwani decyzjami szefów – mówi Iwona Mandat.
Kolejną kwestią są grafiki, przekazywane z opóźnieniem i notorycznie zmieniane. – Zgodnie z przepisami kodeksu pracy pracownik powinien przynajmniej tydzień wcześniej znać swój harmonogram pracy. My jesteśmy ciągle zaskakiwani. Nie możemy mieć życia prywatnego ani nic zaplanować – stwierdza Mandat. Pracownicy nie mogą również liczyć ze strony dyrekcji na obronę przed aroganckimi klientami, często oburzonymi brakiem sprzedawców na stoiskach i działach. – Dlaczego za brak rozsądnego zarządzania cierpią pracownicy? – pyta przewodnicząca.
W Tesco z roku na rok redukuje się stan załogi. Dziewięć lat temu pracowało w nim ponad 600 osób, dzisiaj koło 450. Praca przebiega w trzyzmianowym systemie przez całą dobę, również w niedzielę i święta (jest to jedyny market w Częstochowie tak funkcjonujący0. Większość załogi stanowią kobiety, które z tego powodu czują się zmęczone, osłabione. Brakuje im czasu dla swoich rodzin. Długoletni pracownicy czują się niedoceniani przez firmę. Dzisiaj, po dziewięciu latach służby i pracy na rzecz marketu – jego rozwoju i dobrego imienia – czują się niepotrzebni.
Prezes Tesco Polska Ryszard Tomaszewski w wewnętrznym biuletynie stale podkreśla naczelne hasło marketu. „Niskie ceny, to więcej klientów i większa sprzedaż. A większa sprzedaż, jak wiecie, to więcej pieniędzy na pensje.” To dla pracowników częstochowskiego oddziału jest jak policzek. – Dla kogo zatem są te większe pieniądze? – pytają. Bez odpowiedzi pozostaje również pytanie Bożeny Borowczyk: „Dlaczego prezes, ani nikt z zarządu nie chce przyjechać do pracowników i rozmawiać?” – Pracujemy na sukces prezesa i markę firmy, ale nikt tego nie docenia – konkluduje pracownica marketu.
Przemysław Skory z działu korporacyjnego współpracy z mediami
– To drugi związek, obok „Solidarności”, który działa w częstochowskim markecie. W całej sieci trzeci, gdyż od kilku lat funkcjonuje również Związek pracowników Handlu. Konfederacja Pracy wprowadziła się już do pomieszczenia, który przekazał kierownik sklepu. Wprawdzie były uwagi dotyczące dziur po pinezkach na ścianie, ale to drobiazgi.
Jeśli chodzi o reakcje na pisma pracowników, nie jest to do końca zgodne z prawdą. W ostatnim czasie odbyły się trzy, na temat zasad nagradzania i procedur organizacji pracy. „Konfederację Pracowników” będzie się traktowało jak każdy związek zawodowy. Wynika to z przepisów, ale i z doświadczenia. Pięć lat temu firma podpisała umowę z „Solidarnością’, którą aktualnie przedłużono. Z całą pewnością będziemy rozmawiać z nowym związkiem. jeżeli są dwie rozumne strony, to znajdują porozumienie. Zawsze tak u nas było i nie widzę przeszkód by mogło być inaczej.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *