Ofiary konspiracji – z pamiętnika Bronisławy (Wolskiej) Korgol


„I ostaną się w legendzie
Czasy gniewu, chwały, krwi
Owe dni wspominać będziesz
Nie zapomnisz tamtych dni”

Bronia ukończyła szkołę podstawową w czasie wojny. Pozostając w rodzinnym domu w Raczkowicach Kolonii gm. Dąbrowa Zielona, podjęła próbę zdobycia zawodu. Przez 1943 rok uczęszczała na naukę do krawcowej. Jej starszy brat Henryk był członkiem AK. Wiosną 1944 r. powiat radomszczański posiadający kryptonim „Bystra” został podzielony na 8 garnizonów terenowych. Funkcję dowódcy powiatu pełnił plutonowy Henryk Wolski ps. „Witold” [przyt. aut.]. W marcu 1944 r. włączył siostrę w działalność konspiracyjną. Szyła na potrzeby partyzantów biało-czerwone opaski i furażerki.
Została także łączniczką z oddziałami leśnymi stacjonującymi w okolicy. Dom rodzinny Bronisławy odwiedzali liczni partyzanci, formalnie handlarze. Często przebywali w nim ranni partyzanci. Podczas ataku na załogę posterunku niemieckiego nadzorującego pracę tartaku w Cielętnikach został ranny partyzant o ps. „Tarzan”. Kilka dni przeleżał w domu Wolskich. W akcji pod Knieją ranny został Czech ps. „Pepik”, który też przejściowo był leczony u Wolskich. Rany były rozległe – nie przeżył. Jego grób znajduje się na cielętnickim cmentarzu. We wrześniu oddziały partyzanckie opuściły okoliczne lasy w obawie przed represjami Niemców na mieszkańcach wsi. Pozostała tylko grupa skoczków radzieckich Morozowa z radiostacją. Wcześniej w połowie lipca do domu Bronisławy zgłosił się mężczyzna z młodym chłopcem. Po podaniu hasła przedstawił się jako „Fryzjer” z Częstochowy. Przyprowadził ze sobą osiemnastoosobowy oddział, który ukrył się w pobliżu. Gość prosił o kontakt z miejscowym oddziałem. Po przekazaniu pożywienia, o zmroku Bronia zaprowadziła ich do wskazanego oddziału. Po kilku tygodniach spotkali się ostatni raz. Było to 30 września 1944 r. Przyjechał do Wolskich w asyście Niemców. Ręce miał skute, a na twarzy zakrzepniętą krew. Bronia uznała go za szpicla niemieckiego. Badanie prowadził gestapowiec o nazwisku Heiduk (mówił dobrze po polsku). Podszedł do wskazanej przez „Fryzjera” Broni i pytał o partyzantów. Po negatywnych odpowiedziach była bita po twarzy. Do częstochowskiego więzienia na Zawodziu została dowieziona późnym wieczorem i umieszczona w celi 33. Jedna z więźniarek – Helena Jaworska rozpoznała Bronię po jasnych włosach. Znała ją z opowiadań swojego narzeczonego „Fryzjera” i brata, który mu towarzyszył w pierwszym spotkaniu z Bronią. Opowiedziała jej, że „Fryzjer” został aresztowany i poddany torturom. Załamał się i wsypał swoją narzeczoną, jej brata i Bronię. Gestapowcy przesłuchali ją stawiając zarzuty współpracy z leśnymi bandami. W czasie przesłuchań była bita i podtapiana w wannie z wodą. Do bezpośrednich kontaktów się nie przyznała. Nie uratowało jej to przed wysłaniem do obozu koncentracyjnego w Ravensbr?ck. Otrzymała numer obozowy 83.927 i została umieszczona w bloku 28, a potem przeniesiona do bloku 13. Wspomnienia z pobytu w obozie ogranicza do jednego zdania: „Byłyśmy głodne, jadły nas wszy, marzłyśmy na apelach, a pracowałyśmy ciężko w różnych komandach, przeżywałyśmy ciągłe selekcje do komór gazowych, odwszenia, narażone w każdej chwili na śmierć, jeśli by się tak komuś ze strażników SS spodobało”.
W kwietniu 1945 r. wraz z 3 tysiącami więźniarek, dzięki akcji humanitarnej Szwedzkiego Czerwonego Krzyża zostaje wywieziona z obozu. Więźniarki wyjechały pociągiem towarowym do Danii, a potem na szwedzkim statku „Drotring Viktoria” do portu w Malme, a następnie pociągiem do miasta Lund. Tam Bronisława zamieszkała u rodziny z trojgiem dzieci. Nie skorzystała z propozycji adopcji. 30 maja 1946 r. wraca do Polski w rodzinne strony. Podejmuje pracę administracyjną w Starostwie Powiatowym w Radomsku. Cztery lata potem kończy szkołę średnią uzyskując świadectwo maturalne. W 1951 r. wychodzi za mąż. Rok później rodzi syna. Następuje w jej życiu znowu trudny okres. Dopada ją choroba, leczenia, przerwa w pracy, choroba męża i wypadek siedmioletniego syna. Po normalizacji sytuacji rodzinnej, od 1966 r. ponownie podejmuje pracę w Powiatowej Radzie Narodowej w Radomsku. Nie zapomina o obozie Ravensbr?ck i opiekuńczej rodzinie szwedzkiej. Utrzymuje z nią kontakt korespondencyjny. Dwukrotnie odwiedza Lund na organizowane spotkanie więźniarek obozowych. Tłumaczy na język polski materiały prasowe z tych spotkań. Mimo tylu przeżyć, nadal cieszy się zdrowiem i aktywnością.
W chwilach zadumy nad złożonością losów ludzkich, ciśnie się na myśl stwierdzenie Wisławy Szymborskiej: „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”.

(Podziękowania dla p. Zenony Ciastko za udostępnienie
materiałów.)
Witold Błaszczyk
Redaktor naczelny „Nowiny z Gminy”

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *