Są godni pokazania


Niedawno w Koszęcinie, w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny, odbyła się VI Scena Prezentacji Nauczycieli i Uczniów. O idei przedsięwzięcia rozmawiamy z jego pomysłodawczynią Elżbietą Jatulewicz, zastępcą kierownika Śląskiego Centrum Edukacji Regionalnej w Zespole „Śląsk”.

Co skłoniło Panią do podjęcia tak dużego wyzwania jakim jest Scena Prezentacji Nauczycieli i Uczniów?
– Jest wielu bardzo uzdolnionych nauczycieli. Zależy mi, by właśnie oni pokazywali swoje zdolności, często talent, a zarazem bawili się, inscenizując różne wydarzenia, które wspierają rozwój ich wychowanków. Odkryłam, że scena prezentacji będzie ku temu najodpowiedniejsza, bo to nie konkurs, których jest tak wiele, nie kolejna rywalizacja tylko przegląd tego, co najpiękniejsze w szkole – utalentowanych nauczycieli i uczniów. Tak sobie pomyślałam, że ludzie którzy odkrywają talent, a później jeszcze go rozwijają, są godni pokazania.

Kiedy zrodził się pomysł?
– Siedem lat temu, zainspirował mnie kurs „Pedagogika zabawy”, który prowadziłam w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Częstochowie. Wtedy poznałam cudownych nauczycieli. Nauczycieli kreatywnych, zaangażowanych w swoją pracę, dla których praca z uczniem uzdolnionym to całe życie!

Jakie korzyści płyną z realizacji pomysłu?
–To jest wymiana doświadczeń, pokazanie różnych form artystycznych . Występują tu zespoły taneczne, teatralne, muzyczne, wokalne, soliści. Ewenementem Sceny jest wspólny popis uczniów i nauczycieli. Zależy mi na tym, by nauczyciel przeżył choć przez chwilę, to co dziecko czuje przed występem, by też się trochę bał, stresował, tremował, wówczas najlepiej zrozumie ucznia i jego emocje.

Dlaczego spotkania odbywają się w Koszęcinie?

– Najpierw spotykaliśmy się w Częstochowie w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli „WOM” w Częstochowie, a finał sceny odbywał się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Pojawił się jednak problem. Trzeba była płacić za wynajem sali, a na to nie było nas stać. Nie mogliśmy też nadużywać życzliwości dyrektora RODN „WOM” dr Jerzego Zdańskiego, który płacił za nasz pobyt w teatrze. Od dwóch lat przegląd odbywa się w Koszęcinie w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Dyrektor naczelny Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny, Adam Pastuch przyjął nas tu z otwartymi ramionami. Dyrektorowi zależy na integracji środowiska kulturalnego i oświatowego. Powiedział, że tu w Koszęcinie dla dzieci zawsze znajdzie się miejsce. I to jakie! Przecież to właśnie na tej samej scenie na co dzień pracują i występują artyści Zespołu „Śląsk”. Mam nadzieję że tak będzie zawsze.

Jak wygląda przygotowanie do prezentacji? Spektakl, bo tak można określić Scenę, przebiega bardzo sprawnie.
– Z nauczycielami spotykamy się od początku roku szkolnego, by zaplanować koncepcje, opracować scenariusz. Poszczególne sekwencje, punkty programu pedagodzy przygotowują z uczniami w szkołach. Scena rządzi się swoimi prawami. Po powitaniu wszystko toczy się niejako samoistnie, ale wcześniej wymyślamy tzw. łączniki. Dwa lata temu były to muzy, w zeszłym roku dziewczęta różdżką czarodziejską dotykały kolejnych artystów, budząc jakby kolejną szkołę, kolejną kolebkę talentów. Była też formuła cyrku, przeobraziłam się wówczas w dyrektora we fraku.

Scena przybiera formułę integracyjną, wystąpił na niej zespół z ośrodka specjalnego.
– W tym roku po raz pierwszy zaprosiliśmy dzieci niepełnosprawne. Sądzę, że atutem Sceny jest ogromna przyjaźń, która nawiązała się podczas lat współpracy. Nie ma żadnych scysji, obaw, wszystko jest zharmonizowane, układa się na kanwie serdeczności i zrozumienia. Jest to zapewne skutek zrezygnowania z konkurencji. Tu wszyscy są dobrzy, a dlatego, że pracują, ćwiczą.

Kto wybiera skład osobowy do prezentacji na Scenie?
– Nauczyciele i ja osobiście. Ale nie jeżdżę po konkursach, by poszukiwać talentów. Pokazywanie najlepszych z najlepszych nie jest sztuką . To zniszczyłoby cel Sceny. U nas wszystko zachodzi spontanicznie.

A jaki jest cel Sceny?
– Zależy mi na tym, by kultura szkolna się rozwijała. Po drugie przybliżenie miejsca, gdzie na co dzień występują artyści zespołu Śląsk” oraz kultury regionu, głównie ludowej, która nie zawsze jest popularna. Nauczyciele, którzy tu przyjeżdżają ze swoimi uczniami, którzy poczują specyfikę tego miejsca, zaszczepiają miłość do folkloru i kultury narodowej. A „Śląsk” przecież prezentuje ojczyznę na całym świecie. Artyści z zespołu są dla dzieci wzorem, przebywając z nimi widzą i poznają ich codzienność.

Czy Scena staje się okazją do wyłaniania talentów do „Śląska”?
– Z pewnością tak. Są następcy wśród tych młodych i maleńkich artystów. Przekrój wiekowy jest ogromny. Występują tu nawet czterolatki.

Na Scenie swój program zaprezentował zespół artystyczny przy Zespole „Śląsk”, w którym występują nauczyciele.
– To grupa pań, które lubią śpiewać. Spotykamy się raz na dwa tygodnie i ćwiczymy. W tym roku wykonałyśmy cztery piosenki.

Co daje Pani realizowanie Sceny?
– Ogromną satysfakcję, ale i radość, że ci nauczyciele, którzy na to zasługują, mogą się pokazać, że dostrzegają to władze oświatowe. W ubiegłym roku kurator oświaty był zachwycony. Cieszy mnie to, że mogę pokazać nauczycieli, którzy na co dzień zawsze stoją za sceną i są anonimowi. Tu jest inaczej, o nich się mówi, mogą się zaprezentować uczniom. Tu wraca szacunek dla nauczyciela. Uczniowie ich szczerze kochają, zawiązuje się zupełnie inna nić kontaktu i panuje twórcze szaleństwo.

Jest Pani bardzo kreatywną osobą. Przez wiele lat pracowała Pani w szkole w Żarkach – Letnisku i tam również realizowała różne projekty.
– Nie lubię mówić o sobie, to dla mnie najtrudniejsze. Ktoś powiedział, że jestem odważna. Owszem, jak mówię nauczycielach, to się rozpromieniam i mogłabym krzyczeć.

Proszę jednak przypomnieć Czytelnikom o swoich osiągnięciach?
– W Żarkach-Letnisku pracowałam przez wiele lat i robiłam co mogłam, by odkrywać wszystkie zdolne dzieci i rozwijać ich warsztat. Założyłam zespół „Przypadek”, bo wszystko było przypadkiem, Zdobyliśmy szereg nagród ogólnopolskich, a nawet za granicą. Dzieci były szczęśliwe i ja też. Mogliśmy bawić się w teatr – to był teatr muzyczny. W Poznaniu na Forum Teatrów Dzieci i Młodzieży uhonorowano naszą pracę i mój osobisty wkład. Nagrodzono mnie za muzykę do spektaklu, a przecież nie jestem muzykiem. Wtedy dostałam najpiękniejszą w moim życiu nagrodę „…za wrażliwe postrzeganie problemów dziecka…” Największą radością i satysfakcją było, to że dostrzegła moich wychowanków telewizja. Występowali, już pod kierunkiem prawdziwych reżyserów, w programie „5,10, 15” i Teleranku.

Co jest najtrudniejsze w artystycznej pracy z dziećmi?
– Odkrycie talentu, później rozwijanie i pokazanie. Miałam kiedyś pewne zdarzenie. Podeszła do mnie redaktor z radia. Była zdumiona, że jeden z chłopców poza sceną trochę się jąkał, bo podczas występów nie było to zauważalne. Powiedziałam zgodnie z prawda, że mój teatr dla wszystkich dzieci. One chciały występować i na scenie zapominały o swoich słabościach.
Jest Pani taka radosna, promienna, serdeczna, dochodzę do wniosku, że praca artystyczna z dziećmi dodaje skrzydeł.
– Jak najbardziej! Daje mi to dużo radości i szczęścia. Zawsze się boję jak oni, przeżywam jak oni i cieszę się jak oni. Urodziłam się w Dzień Dziecka, więc tę duszę dziecka mam głęboko w sobie. Mam też nadzieję że nasza Scena będzie nabierała coraz głębszych barw,

Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *