NSZ spod znaku lwa i kruka


Pomimo faktu iż, od
kilkunastu lat dyskusja o
Narodowych Siłach Zbrojnych
powoli zaczyna wkraczać w
główny nurt dyskursu
publicznego, wciąż na jej
temat funkcjonuje wiele
niesprawiedliwych, utartych
sądów, które biorą swój
początek w komunistycznej
historiografii. Antysemityzm,
kolaboracja z hitlerowcami,
skrajny szowinizm to tylko
niektóre hasła, które niczym
natrętne skojarzenia
pojawiają się w głowie
przeciętnego Kowalskiego,
słyszącego skrót NSZ.
Niestety, równie często, albo
nawet częściej, ów skrót nie
mówi mu kompletnie nic.

A przecież była to organizacja konspiracyjna, która
równolegle do Armii Krajowej, posiadała ogromne zaplecze
merytoryczne i bojowe pomimo braku wsparcia ze strony ośrodków
Rządu Londyńskiego. Posiadająca własny wywiad, sprawnie
działającą podchorążówkę oraz oddziały partyzanckie, które mają
na swoim koncie wiele niezwykle brawurowych, zakończonych
powodzeniem akcji. Na szczęście pomimo wysiłków komunistów, a
także prominentnych czynników kształtujących polską opinię
publiczną po 1989 roku, aby objąć NSZ swoistym damnatio
memoriae, mamy coraz więcej inicjatyw, również wśród młodego
pokolenia, aby przywrócić pamięć o tej niezwykle zasłużonej
formacji. Formacja ta była szczególnie zaciekle zwalczana przez
wysługujące się Sowietom służby bezpieczeństwa i podległą
aparatowi partyjnemu propagandę, ze względu na swój
nieprzejednany antykomunizm. Narodowe Siły Zbrojne powstały
jesienią 1942 roku i działały na całym terytorium okupowanej II
RP. Wywiad NSZ sięgał nawet w głąb Rzeszy, a jego jego
członkowie rozsiani byli w wielu okupowanych krajach zachodniej
Europy. Poszczególne okręgi NSZ działały z różnym nasileniem,
co było uwarunkowane odmienną sytuacją w poszczególnych
częściach okupowanej Polski. Także Częstochowski Okręg NSZ, a
później Częstochowsko-Śląski zapisał piękną patriotyczną kartę
w dziejach naszego regionu. W jego skład wchodziły częściowo
struktury Narodowej Organizacji Wojskowej, oraz członkowie
wywodzącego się z ONR-u Związku Jaszczurczego, konspiracyjnej
organizacji, której ogniwa przetrwały falę aresztowań w latach
1941 – 43. To właśnie połączone siły NOW i ZJ były głównym
zrębem powstałych jesienią 1942 roku Narodowych Sił Zbrojnych.
Dzięki prężnym wysiłkom lokalnych działaczy szybko udało się
powołać do życia komendę okręgową. Jej dowódcą został mianowany
mjr Stanisław Nowak. „Zygmunt”, bo taki przybrał pseudonim,
piastował owo stanowisko do 15 grudnia 1943 r. Na skutek
konfliktu jaki w tamtym czasie wybuchł w Komendzie Okręgu,
został on przeniesiony do tajnej Szkoły Podchorążych. Jego
następcą do lutego 1944 r. był kapitan Leon Janik („Janosik”),
a krótko obowiązki komendanta Okręgu objął nieznany z imienia i
nazwiska major „Jan Lech”. Po nim stanowisko to objął
wcześniejszy szef sztabu Komendy Okręgu, por./mjr Bolesław
Karczewski („Bronisław Karski”, „Górski”), który przed
powstaniem NSZ był członkiem Organizacji Wojskowej Związek
Jaszczurczy. Stan osobowy Okręgu wynosił circa 7 tys. członków.
Wśród nich znajdowali się przedwojenni oficerowie i
podoficerowie. Okręg podzielono na cztery powiaty: Częstochowa
-miasto, Częstochowa – powiat, Radomsko oraz Włoszczowa. Na
przełomie 1943 i 1944 r. został wyodrębniony jako Obwód „Cz”,
który od tej pory bezpośrednio podlegał Dowództwu. Taki stan
rzeczy utrzymywał się do akcji scaleniowej z Armią Krajową i
rozłamu NSZ na jej tle. Kiedy ową jednostkę terytorialną
wyłączono z tzw. Inspektoratu Ziem Zachodnich w dniu 8 stycznia
1944 r., dokonano jej fuzji z Okręgiem VIII (Śląsk). W jego
skład weszło wówczas kilkanaście nowych Komend Powiatowych.
Były to Katowice, Lubliniec, Tarnowskie Góry, Zawiercie,
Będzin, Olkusz, Chrzanów, Rybnik, Pszczyna, Frysztat, Bielsko-
Biała, Cieszyn, Żywiec, Wadowice i Opole. 1 lipca 1944 roku
włączono również Powiat Piotrków dotychczas należący do Okręgu
IX Łódź.
Okręg posiadał szereg lokali konspiracyjnych, które
były miejscem odpraw, narad, a także mieściły skrytki na broń i
dokumenty. Do melin należało mieszkanie Stanisławy Sikorskiej
przy ul. Śniadeckich 18 oraz kancelaria Sztabu Okręgu ulokowana
w mieszkaniu sióstr Jadwigi i Ireny Szudzińskich przy ul.
Ciasnej 11 na terenie dzielnicy Trzech Wieszczów. Obie kobiety
czynnie brały udział w pracach konspiracyjnych. Inną kryjówką
organizacji było mieszkanie przy ul. Kilińskiego 7, mieszczące
się niedaleko siedziby Gestapo. Należało ono do innej członkini
NSZ, Marii Nowakowskiej. Odbywały się tam spotkania
organizacyjne. Przy ul. Kaczorowskiej 34 w dzielnicy Zawodzie
mieszkał kapitan Tomasz Jarczewski („Tomasz”), do grudnia 1943
r. piastujący obowiązki szefa Sztabu Okręgu. Ważną rolę
odgrywało mieszkanie ppor. Jerzego Muchy przy ul. Okrzei 74 w
dzielnicy Raków, gdzie szef Oddziału łączności pchr./ppor. Jan
Załęcki („Okoński”) sporządzał fałszywe pieczęcie i dokumenty
takie jak Kennkarty i Arbeitskarty. Na ul. Ogrodowej 9
znajdował się warsztat szewski będący własnością Józefa
Adamkiewicza, spełniający rolę punktu kontaktowego. Tam też
przeniósł się wkrótce Jan Załęcki, gdyż jego „komórka
legalizacji dokumentów” w dzielnicy Raków została „spalona”.
Narodowe Siły Zbrojne posiadały również świetnie
funkcjonujący wywiad. Już Związek Jaszczurczy, poprzednik NSZ,
odnosił na tym polu liczne sukcesy, składając również ogromną
daninę krwii. Oddział II NSZ początkowo specjalizował się w
zdobywaniu informacji o siłach, przemyśle i infrastrukturze
wojsk niemieckich, ale w miarę postępów Armii Czerwonej
istniała konieczność rozpracowywania coraz liczniej zrzucanych,
szczególnie pod koniec okupacji, agentów NKWD, łączników i
partyzantów GL, AL oraz lokalnych działaczy PPR. Formacje te
będące w istocie komunistycznymi ekspozyturami Moskwy pod
auspicjami Stalina, działały na szkodę społeczeństwa polskiego
przygotowując grunt pod zaprowadzenie nowego porządku
politycznego, inwigilując działaczy konspiracji, sprowadzając
swoimi akcjami niemieckie represje na głowy Polaków, a nieraz
dopuszczając się takieże grabieży i mordów. NSZ jako jedna z
pierwszych organizacji niepodległościowych dostrzegała to
niebezpieczeństwo i postulowała bezwzględną walkę z
komunistami. A tych w Częstochowie, mieście silnie
uprzemysłowionym, nie brakowało. W tym celu powołano tzw.
„Brygady Obserwacyjne”, mające za zadanie inwigilować lokalnych
działaczy komunistycznych. Szefem wywiadu antykomunistycznego
(Referat IV C) NSZ w Częstochowie był Stefan Karpiński (
„Orkan”, „Stefan”, „Ryś-Stefan”, „Ryś-Bolesław”), sam będący
kierownikiem Brygady Obserwacyjnej „Gołębie”. Inne jednostki
działające w obrębie miasta nosiły kryptonimy: „Wilki”,
„Czajki” i „Lisy”. Na podstawie zdobytego materiału sporządzano
szczegółowe raporty i listy osobowe, które służyły później jako
materiał dowodowy dla Komórek Likwidacyjnych w ramach Akcji
Specjalnej, stanowiącej NSZ-owski odpowiednik Kedywu w AK. Z
Karpińskim blisko współpracował Leon Janik („Janosik,
Dobrowolski”), będący komendantem Okręgu w okresie od kwietnia
do czerwca 1945 r., wspomniany już Tomasz Jarczewski , Roman
Wojciechowski („Błażej”, „Seweryn”) oraz Klemens Jędrzejczyk,
będący jednocześnie członkiem AK. Wojciechowski, adiutant
Bolesława Karczewskiego, zaangażowany był również w
publikowanie podziemnego pisma „Szaniec”, jednego z głównych
organów prasowych zaplecza politycznego NSZ. Całością wywiadu
Okręgu pod koniec okupacji dowodził wydelegowany do Częstochowy
Franciszek Krawczykowski („Kaczynos”), zastępca kierownika
Referatu Antykomunistycznego w Oddziale II NSZ, prominentnego
działacza narodowego, Antoniego Szperlicha („Wróblewski”). Jego
również skierowano do Częstochowy, ze względu na bardzo duże
natężenie działalności komunistycznej w tamtym okresie.
Oprócz świetnie działającej siatki wywiadowczej
częstochowski NSZ miał również na koncie brawurowe akcje
zbrojne. Dowódcy oddziałów Akcji Specjalnej starali się tak
planować działania zbrojne, aby nie skutkowały one stratami
wśród niewinnej ludności czy też krwawymi represjami ze strony
okupanta. Bowiem jednym z postulatów NSZ było biologiczne
przetrwanie polskiego narodu za wszelką cenę. Ponieważ NSZ w
przeciwieństwie do AK nie otrzymywała żadnych subwencji od
Rządu Londyńskiego, dużą cześć przeprowadzanych przez Akcję
Specjalną operacji stanowiły tzw. akcje apropriacyjne czyli
zdobywanie na wrogu broni, mundurów, pieniędzy, alkoholu,
żywności i wszelkiego zaopatrzenia. Część pozyskanych tą drogą
dóbr sprzedawano, co również dodatkowo zasilało kasę na bieżące
potrzeby organizacji. A tych było niemało. Pomoc rodzinom
aresztowanych, utrzymywanie „spalonych” członków organizacji,
zakup broni czy wydawanie prasy konspiracyjnej wymagało stałego
dopływu środków pieniężnych. W szczególny sposób finansowym
niedostatkom postanowił zaradzić szef sztabu Komendy Okręgu,
kpt. Tomasz Jarczewski („Tomasz”). To właśnie on był
pomysłodawcą najsłynniejszej i zarazem najbardziej brawurowej
akcji polskiego podziemia niepodległościowego jaką był napad na
Bank Emisyjny w Częstochowie w Alei NMP 34. Do wykonania
zadania zgłosiła się partyzancka grupa bojowa pod dowództwem
ks. por. Feliksa Kowalika („Zagłoba”). Napad został
przeprowadzony w samym środku miasta, w biały dzień i do tego
jaki! Był to Adolf Hitler Geburtstag, czyli urodziny Adolfa
Hitlera 20 kwietnia 1943 r. Wszystko rozegrało się pod nosem”
żandarmów, Gestapo i lokalnie stacjonujących oddziałów
Wehrmachtu, które to maszerowały w defiladzie główną arterią
naszego miasta. Owego banku nie udało się sforsować przed wojną
nawet słynnemu „królowi kasiarzy” Stanisławowi Cichockiemu
„Szpicbródce”. Dodatkowo system sejfów i alarmów został od
tamtej pory zmodernizowany, a bank posiadał bezpośrednie
połączenie z siedzibą Gestapo na ul. Kilińskiego 10. Przebrani
w niemieckie mundury Polacy przeprowadzili całą akcję w 40
minut, podczas których padł tylko jeden strzał. Nikt jednak nie
został ranny, a zrabowana, zawrotna jak na owe czasy suma
wyniosła 2,6 mln tzw. „młynarek”. Nikt z funkcjonariuszy
niemieckich nie wierzył, że tak zuchwałego wyczynu dokonali
polscy partyzanci. Rozniosła się plotka o desancie brytyjskich
komandosów.W wyniku niepowodzenia pościgu i śledztwa
prowadzonego przez żandarmerię i policję, szef częstochowskiego
Gestapo, Wilhelm Laubner został przeniesiony do Radomia. Z
ludźmi ks. „Zagłoby” współpracował ówczesny szef Akcji
Specjalnej Okręgu, por. Stanisław Szajna „Esman” oraz jego
następca, kpt. Władysław Kołaciński znany jako „Żbik”. Na konto
oddziału samego „Żbika” trzeba zapisać wiele walk z Niemcami w
trakcie przemarszu Brygady Świętokrzyskiej NSZ, co
jednoznacznie zadaje kłam pomówieniom o kolaboracji. Później
zgrupowanie „Żbika” zwalczało samowolnych funkcjonariuszy PUBP
i MO. Miały również miejsce pomniejsze akcje. Wczesną wiosną
1943 r. grupa dowodzona przez „Żbika” dokonała napadu na biuro
firmy „Warnolit”, mieszczące się na rogu Al. NMP i Wolności.
Obrabowano pracujących tam Volksdeutschów, rekwirując
powielacz, maszynę do pisania i 10 tys. zł. Mniej więcej w tym
samym okresie na Rynku Warszawskim (dzisiaj „Ryneczek”) m. in.
ppor. Włodzimierz Wilczyński „Włodek” oraz ppor.Marian Drabczyk
„Zdzisław”, również uczestniczący w akcji na Bank Emisyjny,
rozbroili komisarza fabryki granatów „Enro” oraz przechwycili
teczkę z dokumentami. Gdy Niemiec próbował sięgnąć po broń,
został zastrzelony. We wrześniu 1943 r. „Zdzisław” dowodził
również akcją na Zarząd Kopalni Rud Żelaza przy al. Wolności
77. Zarekwirowano wówczas 170 tys. marek oraz 10 tys. złotych.
Pod komendą zaś „Włodka” inny oddział partyzacki dokonał
szeregu brawurowych skoków takich jak akcja na magazyn Huty
Raków w 1944 r. czy rozbrojenie posterunku w Koniecpolu, gdzie
zdobyto 15 sztuk broni.
W 1944 r. NSZ wstrząsały silne walki wewnętrzne,
których areną była również Częstochowa. Ich geneza do dziś jest
dość trudna do wyjaśnienia, choć z pewnością dużą rolę odegrał
tu rozłam na tle scalenia z AK. Szczególnym cieniem na historii
organizacji i okręgu częstochowskiego kładzie się w pełni
niewyjaśniona do dziś sprawa kapitana „Toma” ściśle
współpracującego z Gestapo, ale i utrzymującego kontakty
zarówno z partyzantami jak i prominentnymi działaczami z
zaplecza politycznego NSZ, szczególnie w osobie Otmara
Wawrzkowicza „Oleś”, „Kaczkowski”. Choć pomoc „Toma” dla tej
formacji wydaje się nioceniona, szczególnie w kontekście
przemarszu Brygady Świętokrzyskiej oraz zaopatrzenia i
zapewnienia bezpieczeństwa członkom NSZ i AK, działalność
„Organizacji Toma” wydaje się być bardzo problematyczna z
moralnego punktu widzenia, jeśli nie zbrodnicza. Z rąk „Toma” i
jego ludzi ginęli nie tylko działacze i łącznicy PPR i AL, ale
również bardziej dociekliwi członkowie częstochowskiej Komendy
NSZ scalonej z AK, która to bardzo krytycznie patrzyła na
potajemne status quo pomiędzy Niemcami a niektórymi spośród
decydentów politycznego kierownictwa rozłamowej NSZ wywodzącej
się ze Związku Jaszczurczego. Oczywiście o kolaboracji sensu
stricte nie może być mowy, gdyź NSZ do końca zachowały swój
zarówno antyhitlerowski, jak i antykomunistyczny charakter.
Apogeum wewnętrznych waśni była śmierć kolejnego komendanta
NSZ, płk. Stanisława Nakoniecznikowa-Klukowskiego „Kmicic”. O
walkach i zabójstwach w łonie NSZ na terenie Częstochowy
szerzej pisał m. in. Jarosław Kapsa na łamach „Gazety
Częstochowskiej” w serii artykułów pt. Tajemnica Śmierci
Komendanta. Niestety perspektywa dokładnego zbadania dziejów
Okręgu NSZ Częstochowa jest dość nikła. Tutejsze archiwum NSZ
„zaginęło” na początku lat 50-tych, kiedy to członkowie
Komendy Okręgu wraz z mjr. Bolesławem Karczewskim zostali
aresztowani przez Urząd Bezpieczeństwa. 16 stycznia 1956 r. w
zbiorowym procesie sądowym został on wraz z towarzyszami
skazany na karę śmierci w ówczesnym Stalinogrodzie. Choć sam
Karczewski wyszedł z więzienia, w wyniku bestialskiego śledztwa
do końca życia pozostał inwalidą fizycznym i psychicznym.
Według ustaleń pana Leszka Żebrowskiego, wybitnego znawcy
podziemia niepodległościowego o proweniencji narodowej,
archiwum Okręgu stanowiło załącznik do akt sprawy mjr.
Karczewskiego, następnie najprawdopodobniej zostało przejęte
przez historyka i funkcjonariusza UB, Ryszarda Nazarewicza.
Obecnie losy tych dokumentów są nieznane.
Tak więc historia NSZ w Częstochowie dopiero czeka na
swoje opracowanie. Może rzuciłoby ono nieco więcej światła na
rozgrywające się tutaj tragiczne wydarzenia i bratobójcze walki
podczas tamtych dni i ostatecznie oczyściło NSZ z oskarżeń o
kolaborację z Niemcami. Próba zbadania owych zakulisowych
mechanizmów w żaden sposób nie może zakwestionować poświęcenia,
patriotyzmu i bohaterstwa działających lokalnie żołnierzy tej
formacji, o których to winni jesteśmy utrwalać pamięć.

MICHAŁ KULIG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *