RAJ UTRACONY?


Marcin Nowak wrócił z Padwy do Częstochowy

Gdy przed dwoma laty wyjeżdżał grać w siatkówkę do Włoch mówiono, że ma szansę zrobić tam karierę. Po dwóch latach Marcin Nowak, wychowanek częstochowskiego AZS-u, który uczył się odbijać piłkę pod okiem trenera Andrzeja Czerwika, wrócił na stare śmieci. Nowak Italii więc nie podbił. Czy żałuje? O tym m.in. traktuje rozmowa z najwyższym (215 cm) siatkarzem naszej ligi.
– Dla każdego ambitnego zawodnika Włochy, to siatkarski raj. Miejsce, gdzie można zdobyć sławę, zarobić sporo pieniędzy i wypromować własną osobę. Ty ten raj opuściłeś. Dlaczego?
– A dlaczego miałem nie opuszczać? Poważnie mówiąc, czekałem we Włoszech na jakąś konkretną propozycję z silnego klubu. Nie doczekałem się i musiałem podjąć jakieś kroki. Zdecydowałem się na przyjazd do rodzinnej Częstochowy, żeby wygrywać, walczyć o mistrzostwo. Padwa nie miała składu takiego, aby włączyć się do rywalizacji o czołowe miejsca. Raz wygrywała, raz przegrywała. Przestało mnie to już bawić. Gdy spakowany czekałem na wyjazd, nagle dotarła do mnie informacja, że mam interesującą ofertę gry. Było już jednak za późno, żeby cokolwiek zmienić. W stronę Polski pchały mnie jeszcze względy pozasportowe, ale to już osobna sprawa.
– Gdyby wspomniana oferta pojawiła się kilka tygodni wcześniej…
– Bez dwóch zdań zostałbym we Włoszech.
– Co w takim razie poradziłbyś tym kolegom, którzy marzą o występach w tamtejszej lidze?
– Nikomu bym nie odradzał, bo we Włoszech grają najlepsi zawodnicy na świecie. Fakt, to jest twarda szkoła życia. Nie ma sentymentów, trzeba prezentować się na boisku wyśmienicie, ale za to się dostaje godziwe wynagrodzenie.
– Jak czujesz się w tym “nowy” AZS-ie?
– Całkiem nieźle, zostałem przecież kapitanem zespołu.
– Drużyna nie gra jeszcze najlepiej?
– Bo nie jest jeszcze wszystko poukładane tak, jak powinno być. Brakuje zgrania, nie ma odpowiedniej siły rażenia w ataku.
– W pojedynku ze Skrą Bełchatów sprawialiście wrażenie ekipy mocno zmęczonej. Brakowało wam świeżości, dynamiki.
– Trafne spostrzeżenie. Powiem bez ogródek, za mocno pracujemy na tereningach i chcę ten temat poruszyć w rozmowie z trenerem Mazurem. Nie może tak dalej być, bo zespół tego po prostu nie wytrzyma.
– Jak oceniłbyś dwójkę zawodników zagranicznych – Łotysza Kalninsa i Jugosłowianina Reljicia?
– Obaj grają bardzo nierówno. Łotysz ma wszelkie dane ku temu, by stać się wartościowym graczem. Na dziś dzień spisuje się jednak nierówno. Obok dobrych zagrań, zdarzają mu się dość proste błędy – choćby ataki w siatkę. Te usterki musi niewątpliwie wyeliminować. A Reljić?, trudno na razie pokusić się o ocenę jego postawy na boisku. Trzeba jeszcze poczekać.
– Dziękuję za rozmowę.

ANDRZEJ ZAGUŁA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *