Przyjeżdża z Kanady, aby spotkać się z kolegami z ławy szkolnej


Rozmawiamy z Krzysztofem Polisem, mieszkającym w Kanadzie częstochowianinem, absolwentem Politechniki Częstochowskiej – jednym z pomysłodawców spotkań po latach, kolegów ze szkolnej ławy, uczniów Szkoły Podstawowej nr 41 w Częstochowie. Spotkanie jubileuszowe z okazji 50-lecia ukończenia szkoły miało miejsce 23 czerwca 2023 roku w Muzeum Monet i Medali Jana Pawła II. Pan Krzysztof jest jednym z założycieli w Kanadzie Klubu Częstochowian i Sympatyków w Toronto.

 

 

 

Jak to się zaczęło?

– Bardzo dziękuję, że mogę gościć Panią 25 lat po naszym pierwszym spotkaniu, które było prezentowane w „Gazecie Częstochowskiej” (maj 1998 r.). Tak się złożyło, że Krzysztof Witkowski – mój kolega z szkolnej ławki zaraził mnie pomysłem spotkania po latach. I zorganizowaliśmy je, i stawiła się na nim cała nasza klasa. I potem tak było co pięć lat, a dzisiaj na spotkanie przybyło ponad 20 osób i nasza wychowawczyni Grażyna Kucharska, która nic się nie zmieniła.

Takie spotkania, które przecież są rzadkością, utrwalają zawiązane przed laty przyjaźnie…

– Tak i to jest wspaniałe. Jesteśmy razem od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Mieliśmy ciekawą klasę, wszyscy z głowami pełnymi pomysłów na zabawy. Inspirowaliśmy innych. Na przykład zawsze wspólnie bawiliśmy się na skwerku w budynku szkoły, urządzaliśmy tańce, różne gry. I my się bawiliśmy, a inne klasy stały z boku i obserwowały.

Jakie momenty po 50 latach wspomina Pan najcieplej?

– Opowiem o historii pierwszego spotkania po latach z Krzysiem Witkowskim. Gdy był w Kanadzie w książce telefonicznej znalazł mój numer telefonu i skontaktował się ze mną. Zdziwiłem się i spytałem, co robi w Kanadzie, a on na to, że jedzie przejazdem na Florydę. Spotkaliśmy się w restauracji i wówczas zdradził swój pomysł o zjeździe absolwentów naszej klasy okazji 25-lecia ukończenia szkoły podstawowej i zachęcił mnie, abym przyjechał do Polski. Pomyślałem, iż nie mam po co do Polski jechać, bo rodzinę mam w Kanadzie, ale powiedziałem Krzyśkowi, że jak zrobi takie spotkanie, to gwarantuję, że przyjadę. Potem Krzysiu napisał, iż jego sekretarka znalazła listę kontaktów do dyrektora szkoły, nauczycieli i absolwentów naszej  klasy. Wszystkich poinformował o spotkaniu i zaprosił na nie. Oczywiście przyjechałem i pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo spotkanie było wspaniałe. Od tej pory kontynuujemy zjazdy co 5 lat. Początkowo przychodziło mnóstwo ludzi, teraz też frekwencja jest też bardzo duża, choć brakuje kilku osób. Spotkanie podstawówki stało się inspiracją do zorganizowania zjazdu klasy mojego technikum z okazji 20 lat ukończenia szkoły. W wydarzeniu uczestniczyli nasi nauczyciele i oczywiście  wychowawczyni – Pani Zborowska.

Czy spotkania klasy z technikum też mają swoją tradycję?

– Tak, w czerwcu bieżącego roku świętowaliśmy 45. rocznicę ukończenia technikum.

Wyjechał Pan za granicę i mieszka w Kanadzie?

– Od wielu lat jestem w Kanadzie, ale za granicę wyjechali także inni koledzy: Sławek był w Islandii, Grzesiek (nieobecny na spotkaniu) mieszka w Niemczech. Mariola też pracowała w Holandii i w Niemczech.

Tęskni Pan za Częstochową?

– Nawet bardzo. 15 lat temu, dzięki spotkaniom stwierdziłem, że muszę zainwestować trochę w Polskę i kupiłem tu ziemię. Siostra przez telefon i Skype pomogła mi wybudować dom, pokazywała mi codziennie, jak wygląda technika budowy. Wiedziałem, że nie idę na emeryturę, a ponieważ byłem bardzo zajęty, to dom wynająłem, żeby ktoś go pilnował i ogrzewał. W tej chwili przygotowałem go dla siebie, bo nie wiadomo, co będzie, gdyż Kanada się psuje i dużo ludzi z dziećmi z niej ucieka. Boją się tamtejszej dyktatury. Poza tym ceny domów poszybowały do góry; Kanadyjczyka nie stać na dom, gdyż ludzie z całego świata przyjeżdżają z walizkami pieniędzy i wykupują nieruchomości. Dziecko, które urodzi się w Kanadzie nie ma szans, aby kupić tam dom.

 

A jak doszło do powstania Klubu Częstochowian i Sympatyków w Totonto?

– Myśl, aby na obszarze Toronto i Mississaudze oraz w wielu przylegających do nich mniejszych miast zorganizować klub lub stowarzyszenie dla ludzi pochodzących z Częstochowy, rozwijała się przez lata. Naszym wzorem były działające od 20 lat kluby warszawiaków i gdańszczan, ale ciągle brakowało nam czasu, bo były to lata wypełnione pracą i sprawami rodzinnymi. W efekcie marzenia odkładaliśmy na półki. Gdy nastąpił czas pandemii, zmienił się rytm dni, część osób była wolna od obowiązku pracy i wtedy pani Wanda Milewska podjęła temat rozmowy utworzenia klubu i zaprosiła Waldy Szczęśniaka i mnie do rozmów. W efekcie wkrótce potem spotkała się niewielka grupa częstochowian i zapadła decyzja o powołaniu klubu. Następnie o pomyśle powiedzieliśmy w wywiadzie z redaktorem „Gońca” Andrzejem Kumorem i wówczas poszło już błyskawicznie. We wrześniu 2021 roku odbyło się pierwsze spotkanie Klubu Częstochowian, na które przyszło ponad 40 osób. Nie wszyscy się znali, ale te pierwsze rozmowy były wzruszające. Okazało się, że wielu z nas mogło się znać wcześniej z Częstochowy. Bliskie były nasze ulice, te samie szkoły. I tak się zaczęło. Metodą losowania wybraliśmy nazwę: Klub Częstochowian i Sympatyków w Toronto, wybrano mnie prezesem, a wiceprezesami zostały panie: Maria Milewska, która prowadzi jednocześnie kronikę Klubu, oraz Marysia Dziembowska. Do Zarządu należą także: Barbara Polis, Wiktor Kubat, Wojtek Mieszkowski, Paweł Woszczyna. Grupę muzyków prowadzą: Andrzej Wierus oraz Renata i Bolesław Cynarscy. Cały zarząd to zgrana i oddana Klubowi grupa. Spotykamy się raz w miesiącu, na ostatnie przyszło ponad 60 osób. Postarałem się także o projekt plakatu-baneru Klubu, gdzie umieściliśmy zdjęcie Jasnej Góry i godło miasta. Opracowaliśmy Konstytucję Klubu Częstochowian i Sympatyków w Kanadzie. Obecnie wraz z żoną Barbarą staramy się o uzyskanie oficjalnego zarejestrowania Klubu Częstochowian w rządzie Ontario w Kandzie. Może podejmiemy także kontakt z władzami Częstochowy o współpracy.

 

Czy pielęgnujecie polski patriotyzm w Kanadzie?

– Oczywiście! Mieszkamy w Toronto (Mississauga), tam jest 800 000 mieszkańców, a wśród nich około 100 000 to Polacy. Przy naszym kościele pw. Św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze mamy Centrum Kultury Polskiej im. Jana Pawła II, które użycza nam gościny. Tu toczy się polskie życie kulturalne – występują zespoły, między innymi, folklorystyczny „Lechowia”, ale także zespoły muzyczno-wokalne, które śpiewają polskie i zagraniczne piosenki. Zapraszamy także zespoły z Polski. Są spotkania dla seniorów, organizujemy wakacje i ferie dla dzieci, a dla seniorów turnusy rehabilitacyjne. Pielęgnujemy język polski – dzieci pięknie mówią po polsku, śpiewają i tańczą polskie tańce ludowe. Dużo imprez organizuje Konsulat Rzeczpospolitej. Od 25 lat działają kluby warszawiaków i gdańszczan, które mają nawiązane kontrakty z miastami, a nasz częstochowski funkcjonuje już prawie dwa lata. Spotykamy się w każdą środę miesiąca, aby mówić o aktualnej sytuacji Częstochowy, jest także czytanie książek, recytowanie wierszy, ba organizujemy potańcówki i poczęstunki. Każdy przynosi coś własnego – ciasto czy kanapki. Spotykamy się także po Mszy Świętej w niedzielę.

Budowanie patriotyzmu polega na tym, że spotykacie się, rozmawiacie o Polsce, historii, kulturze?

– Bardzo dużo mówimy o polskiej historii i o Częstochowie. Praktycznie na każdej imprezie oglądamy zdjęcia, polskie filmy, czytamy klasykę polską, między innymi „Moralność pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej, „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza, włączamy się do akcji Narodowego Czytania w Polsce. Ukształtowały się piękne tradycje, nasze wieczory zaczynamy odśpiewaniem hymnu polskiego i hymnu kanadyjskiego oraz pieśni „Czarna Madonna”. Niedawno do stałego repertuaru weszła piosenka Andrzeja Wierusa „Wiwat Polonia!” Po śpiewie odmawiamy modlitwę: suplikację o pokój. Pamiętamy o naszych solenizantach i jubilatach. Dużo opowiadamy o Częstochowie, historii miasta, o Jasnej Górze. Organizujemy wykłady o tradycjach, wydarzeniach, postaciach, kościołach, ważnych obiektach, uczelniach.

Młodzi też przychodzą?

– Przychodzą, ale ciężko ich zaprosić, chętniej się pojawiają, gdy mają recytować wiersze i przedstawić tańce ludowe. Ale w wakacje w spotkaniach uczestniczą dzieci z polskich szkół – organizujemy dla nich półkolonie pod nazwą „Wakacje po polsku”. Jednak większość członków Klubu to ludzie w przedziale wiekowym 50-82 lat. Moja teściowa ma 85 lat i jest na każdej imprezie, należy też do klubów seniorów Polaków – „Warszawiaków” i „Częstochowian”.

Mówił też Pan, że odwiedzają Państwa przedstawiciele polskiej władzy państwowej?

– W ciągu półtora roku działalności robimy wiele, aby spotkania cieszyły częstochowian i przyjaciół Klubu. Zapraszamy ważnych i ciekawych gości, w każdym miesiącu pamiętamy o ważnych świętach polskich. Kiedy było 90 lat Kongresu Polonii Kanadyjskiej, wtedy odwiedziło nas 20 senatorów, m.in. był także reprezentant prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent wygłosił do nas przemówienie przez Skype’a, wraz z żoną przekazał nam życzenia. Odwiedzają nas ciekawi ludzie, jak konsul Magdalena Pszcczółkowska, nasz opiekun duchowy o. Jan Kobza z kościoła św. Maksymiliana Kolbe, wykłady wygłaszają znani dziennikarze, jak Wojciech Wojnarowicz.. Jako Klub bierzemy udział w wydarzeniach polonijnych, między innymi, w paradzie Polaków w Toronto z okazji święta „Maj Miesiącem Dziedzictwa Narodowego w Ontario”, świętujemy dni Konstytucji 3 Maja, organizując marsz 3 Maja – od magistratu przez miasto, Dzień Polaków za granicą, Dni Matki Boskiej Częstochowskiej, Królowej Polski. W czerwcu mamy miesiąc Polonii. Jest wtedy bardzo biało-czerwono i folklorystycznie. Zespoły występują w ludowych strojach, ludzie niosą polskie flagi. W Kanadzie jest duża i silna Polonia, kiedyś była wyłącznie w Chicago, ale dzisiaj Toronto też jest mocne.

Dziękuję za rozmowę

Urszula Giżyńska

 

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *