Opieszała renowacja


KULTURALNE TURBULENCJE
Remont budynku konduktorowni, w którym swoją siedzibę ma mieć Regionalne Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych, magistrat rozpoczął wiosną tego roku. Jak deklarował prezydent Tadeusz Wrona, prace miano zakończyć 15. grudnia 2006 r. Dzisiaj już wiadomo, że termin i obietnica nie zostaną dotrzymane

Ten fakt mocno niepokoi członków Towarzystwa. – W sierpniu 2005 roku, na otwarciu wystawy “Letnia propozycja” usłyszeliśmy od prezydenta Wrony pierwszy raz zapewnienie, że konduktorownia będzie oddana w sierpniu 2006 r. Niestety, wszystko szło opieszale, począwszy od ogłoszenia przetargu na remont. Później stale słyszałem od Ireneusza Leśnikowskiego, rzecznika prasowego prezydenta, żebym pamiętał, że najważniejsze jest to, że Urząd daje milion złotych na remont konduktorowni. Kiedy w tym roku pytałem go o tę sumę w budżecie miasta, odesłał mnie do Jarosława Kapsy – mówi Piotr Głowacki, prezes “Zachęty”, główny pomysłodawca i inicjator powstania Towarzystwa.
“Zachęta”, której powołanie częstochowskie środowisko artystyczne uznało za alternatywę działających w mieście, nieco skostniałych instytucji kulturalnych, od początku miała kłopoty lokalowe, które nieprzerwanie trwają do dziś. Towarzystwo, czekając cierpliwie na upragnioną siedzibę, swoje wystawy, spotkania i koncerty organizuje korzystając z uprzejmości życzliwych im instytucji, m.in. Stajni “Biały Borek”, do niedawna restauracji “Piwnice Margaux”, kawiarni “Caramelito” czy też Ratuszu. Są to jednak erzatze, które członków “Zachęty” nie satysfakcjonują. – Problem bezdomności “Zachęty” nie istnieje. Towarzystwo ma harmonogram wystaw i z powodzeniem może realizować plan w innych miejscach. Dziwi mnie, że człowiek, któremu przekazano coś w darze, tylko krzyczy i denerwuje się, nie potrafi zrozumieć, że remont może zaskoczyć i może potrwać dłużej. Pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć. Dziwi mnie, że nie wystarczy komuś coś podarować, wyremontować, obdarowany żąda, by było to szybko. Wydaje mi się, że częstochowianie powinni zmobilizować się razem wokół jednego celu, a nie wzajemnie się skłócać i wzbudzać niezrozumiałe niesnaski. Ale, być może, artyści tak mają – mówi rzecznik I. Leśnikowski.
W maju, gdy wreszcie udało się pozbyć blokad administracyjno-formalnych, rozpoczęto remont konduktorowni. Cóż, kiedy nadal wszystko idzie żółwim tempem. – Od maja nic się na budowie nie zmieniło poza tym, że dwóch robotników kopie stale rowy przy fundamentach. Stale pytam naczelnika Wydziału Kultury Ireneusza Kozerę i prezydenta Wronę, co to ma znaczyć i wciąż słyszę, że wszystko będzie terminowo przekazane “Zachęcie”. Tłumaczą się pogodą i brakiem prądu. Jeżeli chodzi o pogodę, to nie wiem dlaczego panowie Wrona i Kozera nie widzą efektu cieplarnianego, który w tym roku objawił się po raz pierwszy tak wyraziście. Jeżeli chodzi o prąd, to objaw nonszalancji i robienia sobie kpiny z “Zachęty”. Ale chyba najbardziej ze zdrowego rozsądku – mówi oburzony prezes Głowacki.
28. września Krystian Piwowarski, członek “Zachęty”, wykonanie robót podstawowych (izolacja, podłogi, stropy, schody wewnętrzne, wyburzenia ścian działowych) ocenił na 30 procent, a wydajność pracy na poziomie 20 procent. – To klęska organizacyjna i wykonawcza – stwierdza i dodaje: – Pracownik firmy remontowej ocenił poślizg na dwa miesiące, ale moim zdaniem, to minimum cztery. Trzy tygodnie później, podczas kolejnego rekonesansu, nie zauważył postępu. – Zamiast zamkniętej bryły, ukazującej przyszłe funkcje budynku, prehistoryczny szkielet. Budynek częściowo odkryty, z krótkimi odcinkami nadbudowanych ścian, bez dachu. W moim odczuciu prace w konduktorowni zostały źle przygotowane. O amatorszczyźnie świadczy choćby brak zasilania – relacjonuje Piwowarski. Jego zdaniem wykonawca porwał się na remont, którego ciężaru nie potrafi udźwignąć. – Odnoszę nieodparte wrażenie, iż uczestnicy zabawy w budowanie, ilu by ich nie było, nie traktują nas, twórców i artystów, poważnie. Specjalnie mnie to nie irytuje, bo: “Jak się kobyła łysa urodzi, to i łysa zdechnie”. Padliśmy ofiarą naiwności, wiary w dane nam słowo, w wagę umów społecznych, wreszcie własnych marzeń – konkluduje K. Piwowarski.
Czarę rozgoryczenia przepełniło zignorowanie przez miasto potrzeb “Zachęty”, między innymi brak finansowego wsparcia ze strony Wydziału Kultury zakupów do Kolekcji Sztuki Współczesnej, tworzonej przez “Zachętę”. Pierwszy wniosek o dotację w wysokości 25 tys. zł nie przeszedł. Na ten rok Towarzystwo złożyło kolejny, na 18 tys. zł. – W Wydziale nie przyznano nam dotacji na wniosek złożony w grudniu 2005 r. na dofinansowanie zakupów do Kolekcji, którą tworzymy wkładając wiele wysiłku. Naczelnik Kozera obiecywał, że konkurs jeszcze w tym roku będzie rozpisany. Pytam kiedy? Mówił też, że będą odbywały się regularne spotkania robocze z “Zachętą”. Pierwsze miało być we wrześniu, z nadzorem budowlanym. Nie odbyło się – stwierdza Piotr Głowacki.
Wsparcie finansowe na zakup dzieł do kolekcji i na rozwinięcie działalności “Zachęta” otrzymała z Ministerstwa Kultury i z Urzędu Marszałkowskiego (łącznie ok. 250 tys. zł). Urząd Miasta Częstochowy przyznał wprawdzie 12 tys. zł na cztery zrealizowane wystawy, ale ten gest na tle pomocy ministerialnej wypada blado. – Istotnie, “Zachęta” otrzymała niewielkie pieniądze z puli przeznaczonej dla organizacji o wyższej użyteczności publicznej. Niestety, wniosek o dofinansowanie zakupu Kolekcji nie przeszedł. Ale właśnie dzisiaj (rozmowa toczyła się 30. października) skierowałem do pełnomocnika ds. organizacji pozarządowych wniosek konkursowy na zakup i tworzenie Kolekcji Sztuki Współczesnej. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku zdążymy go rozstrzygnąć, by wesprzeć “Zachętę” – mówi naczelnik Ireneusz Kozera.
Istotniejszą na dziś sprawą dla Towarzystwa jest brak stałej lokalizacji, gdyż uniemożliwia to starania o pieniądze z Unii. – Nieprzychylność magistratu może zniweczyć nasze plany, ponieważ wnioski muszą być podparte minimum kilkuletnią umową o dzierżawę lokalu. A gra idzie o wysoką stawkę, o duże pieniądze na infrastrukturę bazową. Minie dobra koniunktura i wszystko przejdzie nam koło nosa – mówi Piotr Glowacki i dodaje: – Chyba przyszedł czas na jakąś gruntowną kontrolę zewnętrzną tego katastrofalnego stanu rzeczy. Zostało niedotrzymane przyrzeczenie publiczne. Spotykamy się z nieżyczliwością, najpierw była to Miejska Galeria Sztuki, teraz najwyższe urzędy w mieście. Dlaczego? Domyślam się, że chodzi już o strach przed konkurencją, która ciężko pracuje…
Kiedy będzie oddana konduktorownia, jeszcze nie wiadomo. Jak wyjaśnia Joanna Zaborowska, naczelnik Wydziału Inwestycji UM, nadal obowiązuje termin umowy z wykonawcą, czyli 15. grudnia br. – Ale jestem realistką i wszystko wskazuje, że remont przedłuży się o kilka miesięcy. Trzy miesiące uciekły nam z powodu przetargu. Tego nie udało się nadgonić. Poza tym stan techniczny budynku był znacznie gorszy, niż przypuszczaliśmy. Aktualnie część rzeczy wykonywanych jest w warsztatach, jeżeli pogoda dopisze i uda się wykonać część elewacji, oddanie konduktorowni się przyspieszy. Sądzę jednak, że trudno będzie skończyć remont w przewidzianym terminie – mówi naczelnik Zaborowska.

Kłopoty “Zachęty”, na tle trwającego od długiego czasu “maratonu promocji kulturalnej miasta”, na który Urząd Miasta wydaje krocie, jawią się jako paradoks. W Częstochowie organizuje się imprezy masowe, zaprasza mniej lub bardziej znane zespoły: Perfect, Formację Nieżywych Schabuff, Goyę. W Krakowie, dla garstki słuchaczy, organizuje się występy częstochowskich artystów. Te inicjatywy są ważne, ale czy aż tak bardzo? W opinii części częstochowian jest to marnowanie publicznych pieniędzy na coś krótkotrwałego i ulotnego. W dodatku wyjątkowo bogata oferta miasta podszyta jest partykularnymi interesami jednego z kandydatów na prezydenta Częstochowy. – Od wielu miesięcy trwa festiwal tzw. promocji Częstochowy. W ten sposób topi się pieniądze na propagandowe historie, niwecząc tym samym cenne i mające trwały wymiar inicjatywy lokalnych środowisk kulturalnych. To przykre, że mimo deklaracji poważnych i znaczących osób, ważne dla regionu sprawy są odsuwane w niebyt – mówi Piotr Głowacki.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *