Tęczowa belka z 1691 roku w Rudnikach Wieluńskich


Od parafii do parafii w byłym województwie (199)

Na południowo-wschodnim obrzeżu Żytniowa znajdujemy bardzo stary cmentarz. Jego wiek określa zachowana do dzisiaj kaplica grobowa postawiona przez dziedzica Śmiechowskiego w 1866 roku. Na jej frontowej ścianie widoczne są dwie tablice, które upamiętniają miejscowych księży zamordowanych w czasie II w. św. Obydwaj, to ofiary niemieckiej akcji wobec polskich księży, którą opisałem dokładnie w 86 odcinku tego cyklu (Gazeta z dnia 17 .11. 2005 r.). Urodzony w 1875 r. ks. Stanisław Sukiennicki był od 1931 r. proboszczem w Żytniowie. Natomiast ks. Tomasz Gryczka (rówieśnik proboszcza) był doktorem nauk filozoficznych – po studiach w Monachium i Fryburgu (Szwajcaria). Następnie podjął się pracy misjonarskiej w dalekiej Kostaryce (Ameryka Środkowa). W czasie odwiedzin swego kraju (i rodzinnego Żytniowa) zaskoczyła go 2. wojna światowa. Aresztowany w dniu 6.10.1941 r. znalazł się wraz z proboszczem Żytniowa w pobliskich Rudnikach. Stąd wraz z proboszczami z Rudnik Wieluńskich i Jaworzna wywieziono ich furmanką do Wielunia, a następnie pociągiem do obozu przejściowego w Łodzi. Stąd wszystkich polskich księży aresztowanych w tzw. Kraju Warty (Wartheland) wywieziono do Dachau, gdzie w krótkim czasie zostali zamęczeni. Za kaplicą (w głębi po lewej) można odszukać dobrze zachowany ślad z czasów rosyjskiego zaboru. Jest nim otoczona płotkiem mogiła z żeliwnym krzyżem katolickim, osadzonym na głazie (na zdjęciu). Na trzech tablicach czytelne jeszcze inskrypcje spisane w cyrylicy. Wynika z nich, że spoczywają tutaj trzy osoby: oficer carskiej straży granicznej podpułkownik Nikołaj Antonowicz Usewicz (1851-1900) oraz jego 30-letnia żona Wikientjewa, a także jeszcze jedna Rosjanka Emiljana Czursina – żona wachmistrza.
We wspomnianych już Rudnikach – które odwiedzamy jaką kolejną parafię w dekanacie praszkowskim – Niemcy nie tylko, że zamordowali w Dachau proboszcza (ks. Leopold Berent), ale rozebrali także jeden z dwóch kościołów jakie tutaj zastali. Była to drewniana kaplica postawiona na cmentarzu grzebalnym, po wybudowaniu w 1830 r. obecnego kościoła (na zdjęciu). Kaplicę tą skonstruowano wykorzystując wtedy materiał z rozbiórki drewnianego kościoła, który powstał w Rudnikach w 1691 r. Fakt ten ustalono dokładnie, gdy niedawno rozebrano stojące obok plebani poniemieckie baraki – zbudowane po zniszczeniu cmentarnej kaplicy. Otóż odzyskana jednak z belek okazała się być tzw. belką tęczową na której widniała data: 1691 i inicjały cieśli. Oczywiście murowany kościół też został przez Niemców najpierw zdewastowany a następnie zamknięty. Dzisiaj śladem po niemieckiej okupacji jest umieszczony na poboczu głównego skrzyżowania w Rudnikach gminny pomnik wdzięczności. Pierwotnie upamiętniał poległych „Za Wiarę i Ojczyznę” – w latach 1939-45 (na zdjęciu). Później ustawiono na nim dwie tablice poświęcone imiennie: pierwsza – 17 osobom poległym w latach 1918-20, a druga – 21 osobom, które zginęły w czasie 2. w. św. (w większości byli to działacze plebiscytowi i uczestnicy walk o zjednoczenie Śląska z Macierzą w 1921 r.) Szkoda, że na tej drugiej brakuje nazwisk czterech policjantów z posterunku w Rudnikach, których zamordowało stalinowskie NKWD w Ostaszkowie. Natomiast na miejscowym cmentarzu mamy okazały grób Nieznanego Żołnierza (na zdjęciu). Powstał on w listopadzie 1945 r. na miejscu złożenia zaraz po wojnie urny z prochami więźniów hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

Andrzej Siwiński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *