WIECZÓR WSPOMNIEŃ


27 sierpnia br. w Ośrodku Promocji Kultury “Gaude Mater” w Częstochowie, odbyło się spotkanie autorskie oraz promocja książki Henryka Czarniawskiego “Ze szkolnej ławki i z katedry”. Autor z naszym miastem związany był przez dwadzieścia cztery lata. Urodził się w Wilnie. W 1945 roku wraz z rodziną osiadł w Białymstoku.Tutaj zdał maturę, a następnie studiował psychologię na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Tytuł doktora nauk humanistycznych uzyskał w 1978 roku. Opublikował wiele książek z zakresu psychologii pracy i organizacji. Jest również autorem licznych artykułów popularnonaukowych, a także tomików fraszek i epigramów. Książka Henryka Czarniawskiego “Ze szkolnej ławki i z katedry” zawiera wspomnienia z: Wilna, Białegostoku, Lublina. Autor wiele miejsca w książce poświęca także Częstochowie.

Na promocję Pana książki “Ze szkolnej ławki i z katedry” przybyło liczne grono przyjaciół, znajomych. Podczas spotkana, panowała atmosfera pełna ciepła i życzliwości. Zapewne był to dla Pana wjątkowy wieczór.

– Oczywiście. Jestem wzruszony i mile zaskoczony obecnością moich przyjaciół, kolegów, współpracowaników, a także i byłych uczniów. Ucieszyłem się bardzo ze spotkania z moim serdecznym przyjacielem z czasów wileńskich, inżynierem Leszkiem Pychyńskim. Obecnie mieszka w Blachowni. Mimo upływu lat, przyjaźnie te przetrwały do dnia dzisiejszego. To bardzo ważne i piękne.

Od kilkudziesięciu lat pamięć o dawnych nauczycielach, pedagogach, profesorach istnieje i żyje w Panu.

– Moje wspomnienia zadedykowałem bliskim mi osobom. Wspaniałym nauczycielom: Julii Narciszko, Eugenii i Zbigniewowi Troczewskim, profesorowi Stefanowi Swieżawskiemu. Byli to bardzo mądrzy i szlachetni ludzie, o wielkich wartościach moralnych. Stanowili rzeczywisty wzór do naśladowania. Uczyli nas prawdy, dobra i piękna. Przede wszystkim rozumieli i kochali młodzież.

Proszę powiedzieć jak długo pracował Pan nad książką?

– Praca trwała blisko około rok, aczkolwiek o napisaniu książki myślałem już od dawna. Nie sporządzałem żadnych zapisków, notatek, gdyż przeżycia i wspomnienia na zawsze pozostały w mej pamięci i moim sercu.
Pierwsza część książki zawiera wspomnienia z Wilna, Białegostoku, Lublina, natomiast druga, opowiada o latach spędzonych w naszym mieście. Proszę powiedzieć, co sprawiło, że zamieszkał Pan w Częstochowie.

– Ożeniłem się w 1958 roku. Moja żona, Elżbieta pochodzi z Częstochowy. Po ukończeniu studiów w Lublinie, otrzymaliśmy propozycję pracy na uczelni. Jednak ze względu na wiek i stan zdrowia rodziców żony, postanowiliśmy zamieszkać w jej rodzinnym mieście. Wówczas, podjąłem pierwszą pracę jako nauczyciel śpiewu w Szkole Podstawowej nr 1 w Częstochowie (mieściła się ona wtedy przy ul.Sikorskiego w pobliżu Jasnej Góry). I w ten sposób swoje życie i losy na długie lata związałem z Częstochową. Obecnie mieszkam w Lublinie.

Jakie wartości w życiu ceni Pan najbardziej?

– Absolut, altruizm. W życiu należy kierować się dobrem, żyć dla innych i systematycznie pracować nad sobą.

Wydał Pan także trzy tomiki epigramów i fraszek. Czy możemy tę rozmowę zakończyć fraszką?

– Proszę bardzo.

Lepiej służy
nie drutu ukłucie,
lecz róży.

Dziękuję za rozmowę.

Fraszka pochodzi z tomiku Henryka Czarniawskiego
“Ostrożnie, Kłuje!”, Lublin 1997

BARBARA SZYMAŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *