Po festiwalu


Rewelacyjnym wykonaniem oratorium Feliksa Nowowiejskiego “Quo vadis” zakończył się w piątek (6 maja) piętnasty Festiwal Muzyki Sakralnej “Gaude Mater”.

Pomimo siedemnastu prawykonań i rekordowej liczby artystów tegoroczny festiwal “Gaude Mater”, to już nie ta sama uczta muzyki sakralnej, w której mogliśmy uczestniczyć w poprzednich latach. – Prezentując koncerty jazzowe, gospel czy pop pokazujemy, jak różnorodna jest muzyka sakralna, bo przecież “Sacrum” to nie tylko chorał gregoriański, śpiewy cerkiewne czy wielkie dzieła wokalno-instrumentalne, takie jak msze, pasje czy oratoria, ale również pieśni czarnoskórych wokalistów, afrykańska muzyka połączona z tańcem, czy też współczesna muzyka chrześcijańska, tworzona w oparciu o improwizację. “Gaude Mater” jest przede wszystkim projektem muzycznym, stąd też większość programu wypełniają koncerty. Festiwal stara się jednak rozszerzać swe działania na inne dyscypliny sztuki – teatr, plastykę, często łącząc je ze sobą i tworząc widowiska interdyscyplinarne. W tej wielkiej różnorodności tkwi siła tego festiwalu – powiedziała w wywiadzie dla Marcina Łukaszewskiego dyrektorka “Gaude Mater” Małgorzata Nowak.
W tym roku tej siły zabrakło. Nie mogliśmy usłyszeć fascynujących jazzowych brzmień, ani posłuchać dynamicznego chóru gospel. Nie dane nam było cieszyć się tzw. muzyką chrześcijańską, reprezentującą w kraju i zagranicą coraz wyższy poziom. Jedyne przedstawienie teatralne, które odbyło się w ramach tegorocznego festiwalu, (Pedro Caleron De La Barca “Wielki Teatr Świata” w reżyserii Henryka Adamka) odegrano w zupełnie nieprzystosowanej do widowisk teatralnych Sali Rycerskiej na Jasnej Górze. Nieciekawie prezentowała się też wystawa XVII-wiecznych ornatów w hali Ojca Kordeckiego, gdzie zwiedzający mogli oglądać starodawne tkaniny porozkładane na… szarym papierze pakowym. Również wykonanie chorału gregoriańskiego, z którym w tym roku przyjechali krakowscy paulini, było dalekie od poziomu z lat poprzednich.
Może dlatego podczas imprez biletowanych wiele miejsc świeciło pustką, a sporą część widowni stanowili zaproszeni goście. – Tegoroczny festiwal nie zachęcał do kupowania biletów. Szczególnie, że brak w nim było propozycji dla młodych ludzi, a przecież festiwal dedykowany Ojcu Świętemu powinien stawiać przede wszystkim na młodych i to nie tylko wykonawców, ale przede wszystkim na młodą widownię. Jeśli “Gaude Mater” pretenduje do miana imprezy przekrojowej dla muzyki sakralnej, czemu pominięto tyle fascynujących rodzajów muzyki? – mówi Przemek, student III roku historii częstochowskiej Akademii im. Jana Długosza.

Braki te rekompensowały po trosze występy islamskiej grupy Fils de Gnauoa z Maroka oraz ciekawie pomyślany, ale pod względem reżyserskim przypominający szkolną akademię, koncert artystów trzech wielkich religii monoteistycznych – “Bóg Ojców naszych”. Na uwagę zasługiwała również
“Missa Claramontana”, zmarłego kilka dni przed prawykonaniem swojego dzieła, Mariana Sawy oraz monumentalna II Symfonia “Zmartwychwstanie” Gustava Mahlera, zaprezentowana jako koncert inaugurujący festiwal. Długie owacje na stojąco zebrało przejmujące “Jezu Ufam Tobie, Misterium o Miłosierdziu Bożym” z muzyką Romualda Twardowskiego i recytacjami Doroty Segdy oraz Jerzego Treli. Jak zawsze, z wielkim uczuciem i siłą ekspresji zabrzmiał koncert muzyki synagogalnej, w wykonaniu znakomitego kantora żydowskiego Benziona Millera, a także przepiękne i świetnie wykonane, “Quo vadis?” Feliksa Nowowiejskiego, które wieńczyło tegoroczny festiwal.
W tym roku wiatr już nie załopocze w festiwalowych żaglach, ale za kilkanaście miesięcy w Częstochowie ponownie zabrzmi uroczyste “Gaude Mater”. Może wtedy organizatorzy postawią nie tylko na artystycznych “pewniaków”, ale zaryzykują i zaskoczą nas nieznaną dotychczas gamą barw muzyki sakralnej, bo – jak mówi Małgorzata Nowak – “to, co wyróżnia festiwal od innych imprez muzycznych w kraju, to swoista różnorodność w jedności, jaką jest <>”.

ŁK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *