WYSTAWA: Portrety w stylu rock


Portrety polskich i zagranicznych rockowych muzyków – między innymi Grzegorza Markowskiego z Perfectu, Jimi Hendriksa, zespołów U2 czy Metallica – można oglądać w Galerii Of-Art w Częstochowie przy Al. NMP 6. Autorem wystawy jest pochodzący z Częstochowy plastyk Sebastian Króliszewski, od trzynastu lat mieszkający w Murzasichlu na Podhalu. W Częstochowie spędził 28 lat. Ukończył tu Liceum Wojskowe i Wydział Artystyczny na Wyższej Szkole Pedagogicznej. Jego żona Dorota również jest artystką, maluje na szkle; uczy w szkole. Państwo Króliszewscy mają dwoje dzieci – 9-letniego Huberta i 14-letnią Martynkę.
W swych pracach Autor z wnikliwością psychologa penetruje osobowość i charakter portretowanych postaci. Tę artystyczną siłę podkreśla kolorystyka, wszystkie portrety są wykonane w sepii.

Rozmawiamy z Sebastianem Króliszewskim

Powiedział Pan, że do rysowania rockmanów zainspirował Pana śp. brat – Marcin Króliszewski. To bardzo wzruszający motyw.
– Brat był też moim pierwszym moim wzorem. Podglądałem jak grał na gitarze, jego mimikę, gesty ciała. Pierwszy rysunek wykonałem dla niego, był to Jimi Hendrix, którego brat uwielbiał i umiał grać. Kolejnym impulsem było obcowanie z rockiem. Miłość do tej muzyki zaszczepili mnie i mojemu rodzeństwu rodzice.

Czyli wychowywaliście się atmosferze rocka.
– Tak nasiąkaliśmy dobrą muzyką.

Jak wybiera Pan muzyków do portretowania?
– Rysuję swoich ulubionych. Grzegorz Markowski, którego słucham od 9 roku życia; wielki Jimi Hendrix, zespoły Metalica, Flesh, U2. Ważne dla mnie są ruchy rąk, twarze, energia muzyczna. Od najmłodszych lat uwielbiam obserwować twarze. Do rysowania muzyków zachęcają mnie prof. Jerzy Jędrysiak, profesor grafiki z Zakopanego oraz właściciel jednej z restauracji, który kupuje ode mnie portrety.

Dlaczego wybór na sepię?
– Najbardziej do mnie przemawia, bo jest to kolor który inspiruje mnie, kojarzy mi się z naturalizmem, delikatnością.

Malując słucha Pan utworów swoich ulubionych zespołów?
– Muzyka zawsze mnie inspirowała, więc przy rysowaniu jest mi potrzebna, bo pobudza, napędza moją wyobraźnię. Dynamizuje mój przekaz, nadaje mu energetyczności.

Jakie tematy podejmował Pan wcześniej?
– Wykonywałem ikony prawosławne, martwe natury, akty. Malowałem farbami olejnymi, akrylami. Do tej pory miałem ze cztery wystawy. Obecna jest pionierską, bo w kraju nie ma artystów, którzy portretowaliby artystów. Wystawę pokażę też w Zakopanem, gdzie mam swoją galerię.

Jak to się stało, że znalazł Pan swoje miejsce w Tatrach?
– Ściągnęła mnie żona, która jest góralką z dziada pradziada. Ale warto tam żyć dla tych pięknych widoków. Górale są bardzo ekspresyjni, impulsywni, a góralki coraz piękniejsze. I naturalnie najpiękniejsza jest moja żona.

I dobrze się Panu żyje w górach?
– Jest tam świeższe powietrze. W Murzasichle rano powietrze jest jak dzwon, można się nim zaciągać pełną piersią.

Jakie plamy i marzenia?
– Chciałbym podbić świat moją rockmeńską wystawą.

Tego zatem życzę i dziękuję za rozmowę.

Foto: Sebastian Króliszewski obok portretu Grzegorza Markowskiego, lidera zespołu Perfect.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *