Krótko, po… polsku


Już słyszę niewybredne komentarze i złośliwe żarciki: „w patriotyczną nutę gra, a z wielką literą się wstrzymał”.
Cóż, zrobiłem to z permanentną premedytacją. Wszak zgodnie z zasadami polskiej gramatyki i ortografii przymiotniki winny być pisane z litery małej.

Podobnie jest z większością tytułów. Na przykład naukowych. Owszem, jeżeli zwracamy się do kogoś „ad personam” – vide Sz. P. Magistrze, Sz. P. Dyrektorze – ma to swoiste, grzecznościowe uzasadnienie. Ale przeszarżowanie z wielkimi literami grozi czymś wręcz odwrotnym. Tracą one po prostu swoje znaczenie. Nie są już wyrazem należnego szacunku przełożonemu czy po prostu osobie, do której się żywi należyte uznanie, ale zwykłym „dzień dobry”. Takie zwroty zdarzają się wręcz permanentnie i są niezmiernie irytujące. Także dla samych adresatów, którzy już pewnie sami nie wiedzą, kiedy są po prostu zwykłą hucpą.
Boli, że tych wielkich liter ostatnio się tak nadużywa.
Nie każdy minister zasługuje na miano „Ministra” (albo „Ministry”), nie każdy doktor (chociażby nauk medycznych) zasługuje na miano „Doktora”. A są to przypadki nagminne.
Gramatyka i ortografia języka polskiego stanowią jego integralną, niezastąpioną wartość, która definiuje jego unikatowość. Jeśli ją rozmyjemy poprzez doraźne stosowanie zasad mowy – i wypowiadanie się (także piśmiennie) – to ten rzadki atut utracimy. Przykład? Chińczycy i ich kulturowa, wpisana w wieloletnią tradycję, dbałość o poszanowanie reguł języka. Zasady kaligrafii u nich są obowiązkowe. U nas nauczenie siedmiolatka napisać poprawnie alfabetu graniczy z cudem. A zmierzamy, niestety na własne życzenie, do jeszcze głębszego dna.
Tendencje to pobłażliwego stosowania wielkich liter widać bardzo często, także w dziennikarstwie. Warto ten trend wyeliminować przynajmniej z profesjonalnych branż.
Cóż, język polski jest jednym z ostatnich bogactw – a nie muszę nikogo przekonywać, że dokonania wielu mistrzów naszego ojczystego pisarstwa to potwierdziła – z którego możemy być dumni i którego nie możemy nie doceniać. I nie możemy zatracić.
Doceniajmy reguły języka polskiego.

ŁUKASZ GIŻYŃSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *