AMNESTIA DLA PSÓW


Wstąpienie na tron nowego monarchy łączyło się w przeszłości z ogłaszaną amnestią dla przestępców. W listopadzie nowi “monarchowie” będą rządzić naszym miastem. W dodatku rząd też wprowadza amnestię i abolicję dla podatników. Może u nas jest to dobra okazja, by ogłosić amnestię dla psów.
Dokładnie rzecz biorąc – abolicję dla osób uchylających się od płacenia podatku za posiadanie psa. Wpływy z tego tytułu nie są imponujące – ok. 70 tys. zł rocznie. W skali budżetu to mniej więcej 0,015%; to mniej niż przez miesiąc wydajemy na diety dla radnych. W dodatku podatek ten tworzy ogromne ilości “przestępców skarbowych”, ludzi uchylających się od jego płacenia. Bo tak naprawdę płacenie tego podatku to forma dobrowolnej składki. Tak jak i “obowiązkowy” abonament radiowo-telewizyjny, od płacenia którego uchylają się nawet instytucje państwowe.

Wstąpienie na tron nowego monarchy łączyło się w przeszłości z ogłaszaną amnestią dla przestępców. W listopadzie nowi “monarchowie” będą rządzić naszym miastem. W dodatku rząd też wprowadza amnestię i abolicję dla podatników. Może u nas jest to dobra okazja, by ogłosić amnestię dla psów.
Dokładnie rzecz biorąc – abolicję dla osób uchylających się od płacenia podatku za posiadanie psa. Wpływy z tego tytułu nie są imponujące – ok. 70 tys. zł rocznie. W skali budżetu to mniej więcej 0,015%; to mniej niż przez miesiąc wydajemy na diety dla radnych. W dodatku podatek ten tworzy ogromne ilości “przestępców skarbowych”, ludzi uchylających się od jego płacenia. Bo tak naprawdę płacenie tego podatku to forma dobrowolnej składki. Tak jak i “obowiązkowy” abonament radiowo-telewizyjny, od płacenia którego uchylają się nawet instytucje państwowe.
Miasto powierza obowiązek ściągania podatku od psów administracji domów komunalnych lub spółdzielni. Ta zbiera, jak kto płaci. Ma za dużo problemów z użeraniem się z lokatorami nie płacącymi czynszów, by jeszcze sobie psami głowę zawracać. Istnieje więc, co widać gołym okiem i czuć gdy się wdepnie, ogromna szara strefa psów niezarejestrowanych. W zęstochowie,
przypomnijmy, obowiązuje prawo wymuszające na właścicielach psów sprzątanie po nich. I cóż z tego, że istnieje. Czy widzieliście kiedyś właściciela psa z łopatką i torebeczką zbierającego odchody po pupilu? A widzieliście interweniującego w takich przypadkach strażnika?
Cały ten system działa przy tym nielogicznie. Problemem dla miasta nie są psy posiadające właścicieli. I to bez względu na to, czy psy owe płacą podatek czy nie. Problemem są psy bezpańskie. Bo co my właściwie chcemy chcieć? Zabronić trzymać ludziom zwierzęta w domu – byłby to totalitaryzm gorszy od komunizmu. Dla jakości życia w mieście ważniejsze są trzy rzeczy: by każdy pies miał swojego konkretnego właściciela; by ów właściciel dbał o swoje zwierzę w sposób zmniejszający społeczną dolegliwość (przestrzegał zasad bezpieczeństwa i zasad sanitarnych); by świadomie ograniczać przyrost populacji zwierząt domowych, tak, by spełniony mógł być warunek pierwszy.
Takie warunki powinny dotyczyć oczywiście nie tylko psów, ale i kotów oraz innych zwierząt domowych. I spełnienie tylko takich warunków wystarczy, by psy przestały być miejską uciążliwością.
Jak do tego dojść? Edukacją, działaniem na świadomość mieszkańców. To oczywiste. Ale dodatkowo dużą rolę może tu odegrać “psia” polityka podatkowa. Ogłośmy amnestię i abolicję dla posiadaczy psów nie płacących podatku. Co więcej – zwolnijmy od płacenia podatku wszystkich tych, którzy zarejestrowali swoje zwierzęta. Warunkiem tego – i dla płacących dotychczas, i dla amnestionowanych – musi być owa rejestracja psa i wykup stosownego numerku do obroży lub chipu. Ten identyfikator “legalny” pies powinien zawsze mieć przy sobie. I drugi warunek – zwolniony z podatku właściciel psa zobowiązany powinien być do okresowej kontroli weterynaryjnej zwierzęcia. W przypadku rozmnażania jest on dodatkowo zobowiązany do wyszukania właściciela dla szczeniąt.
Przy współpracy administracji z weterynarzami nie jest trudno kontrolować spełnienie owych warunków. Założyć można, że rejestrując psa właściciel informuje urzędników o wybranym “lekarzu” dla zwierzęcia. Poprzez weterynarza można wówczas sprawdzić, czy właściciel spełnia wymogi dotyczące okresowych badań zwierzęcia i czy świadomie kontroluje jego rozmnażanie.
Żadna ulga, pomyślą czytając to właściciele psów, koszt rejestracji, okresowych badań, sterylizacji (jeśli nie nastawiamy się na hodowlę) łącznie jest wyższy niż podatek. Tak, owszem. Dla urzędników to też dodatkowy kłopot, bo trzeba tworzyć system kontroli. Nie ma też co kryć, drugą stroną tych działań powinno być konsekwentne wyłapywanie i odstawianie do schroniska wszystkich bezpańskich psów. A za bezpańskiego trzeba równie konsekwentnie uznawać każdego niezarejestrowanego.
Mamy więc nie tylko uszczuplić miejskie finanse o 70 tys., ale dodatkowo sprokurować nowe wydatki z budżetu? I dziesiątki problemów organizacyjnych i społecznych? Niestety – tak.
Tak. W imię poprawy sytuacji psów. By miały gwarancję dobrej opieki, by nie były wyrzucane do lasu, gdy przestaną podobać się właścicielom. Bo mają prawo do lepszego losu. Oraz w imię poprawy warunków sanitarnych miasta. To nie tylko problem psich kupek, których nie sprzątnie właściciel. To także kwestie pogryzienia przez “niezidentyfikowane” zwierzę, problem roznoszenia chorób, problem ochrony dzieci przed psami agresywnymi.
Tak się składa, że psów nie obdarzyła natura rozumem po to, by potrafiły rozróżniać zło od dobra. Psy kierują się instynktem. Psy są zwierzęciem udomowionym, za które musi odpowiadać człowiek. Odpowiedzialność wymaga, niestety, wysiłku. Lecz jeśli kogoś na taki wysiłek nie stać, niech zamiast żywego szczeniaczka kupi sobie zwierzątko pluszowe.

Jarosław Kapsa

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *