Nie lećmy tupolewem, walczmy o silną Polskę


PROFESOR ZDZISŁAW KRASNODĘBSKI W CZĘSTOCHOWIE

W Auli Wyższej Szkoły Zarządzania 15 maja bieżącego roku z wykładem wystąpił wybitny socjolog i filozof społeczny – profesor Zdzisław Krasnodębski.

Profesor Zdzisław Krasnodębski, wykładowca Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, publicysty „Rzeczpospolitej” jest on cenionym w szerokich kręgach komentatorem wydarzeń krajowych i zagranicznych; prezentując jednakże swe stanowiska bezkompromisowo i krytycznie, zwłaszcza wobec działań sprzecznych z polską racją stanu i polskim interesem narodowym, często przy tym spotyka się z nagonką liberalno-lewicowych środowisk i mediów.
Tak było w przypadku felietonu w „Rzeczpospolitej” z 14 kwietnia br., w którym profesor Krasnodębski bardzo szczerze i trafnie skomentował atmosferę panującą w trakcie żałoby narodowej po tragicznej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w której śmierć ponieśli Prezydent RP Lech Kaczyński, Jego Małżonka Maria Kaczyńska oraz 94 pozostałych członków delegacji na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej i załogi samolotu. Przypomniał obelgi, drwiny, niesprawiedliwe oceny, przekłamania, jakie bezustannie pojawiały się pod adresem Prezydenta Kaczyńskiego. Zaapelował też z przewrotną goryczą, by antagoniści śp. Prezydenta, którzy już zaczęli „dzielić łupy i dobierać się do szaf”, „pozostali sobą”; dalej „wyśmiewali i drwili”. W ten sposób filozof odniósł się do krokodylich łez części polityków i dziennikarzy, jakie po tragedii litrami zaczęły wylewać się z telewizorów, internetu itd. – Z dezaprobaty po moim tekście jestem zadowolony. Gdyby ci ludzie powiedzieli, że się z nim zgadzają, pomyślałbym, że to ze mną dzieje się coś złego – stwierdza Zdzisław Krasnodębski.
Podczas wykładu profesor odniósł się do wydarzeń z ostatniego miesiąca, przybliżył panujące w polskim narodzie nastroje i przeprowadził swoistą analizę polskiej sceny politycznej.
W pierwszych słowach wyraził swoją opinię o śp. Prezydencie Lechu Kaczyńskim i opisał odczucia, jakie mu towarzyszyły w pierwszych dniach po katastrofie. – Prezydent Lech Kaczyński był jedynym pełniącym to stanowisko po 1989 r., który reprezentował taką Polskę, jaką osobiście chciałbym widzieć. Suwerenną, silną w Europie i bezpieczną dla obywateli. Kwestionowano Jego inteligencję, a był przecież pierwszym prezydentem po 1989 r. z wyższym wykształceniem, dodatkowo z habilitacją i tytułem profesorskim. Mówiono, że nie znał świata, języków. Myślałem wtedy, że On nie mógł wyjechać za granicę na stypendium, a nie był przecież gorszym studentem prawa niż np. Włodzimierz Cimoszewicz – podkreślał filozof.
W mediach jednak wciąż prezentowany był zafałszowany wizerunek Lecha Kaczyńskiego. – Dziennikarze jeszcze dzień przed tragedią naruszali majestat Jego urzędu. W opinii publicznej, na długi czas, zostało zakorzenione, że przeszkadzał rządowi w prowadzeniu polityki, że spowalniał europeizację. To nieprawda. Jednakże było tak, że okładanie obu braci Kaczyńskich stało się w pewnych środowiskach obowiązkowym, choć bezmyślnym, rytuałem. Tak to jest, że każda „polityka miłości” potrzebuje obiektu nienawiści. Dopiero straszliwa katastrofa pozwoliła dostrzec odmienne nastroje społeczne. Reakcja Polaków na wieść o śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaskoczyła bardzo wielu ludzi, w tym zagranicznych dziennikarzy, którym do tej pory prezentowany był Jego nieprawdziwy wizerunek – mówił Zdzisław Krasnodębski. Przyznał też, że zbierała w nim złość, gdy patrzył na „autorytety”, którzy jako pierwsi komentowali w telewizji katastrofę prezydenckiego samolotu: Aleksander Kwaśniewski, Józef Oleksy, Tadeusz Mazowiecki.
Dlaczego dopiero tak ogromna tragedia pozwoliła odsłonić prawdziwą twarz Lecha Kaczyńskiego? Profesor winnych widzi, m. in., w mediach. – Ich podstawowym zadaniem jest kontrolowanie władzy, dostarczanie obywatelom informacji, analiz. Rola dziennikarza jest służebna, ma on pomagać swoim odbiorcom w dokonywaniu wyborów. W czasie PRL-u panowało przeświadczenie, że wystarczy zdjęcie cenzury, aby media zaczęły wypełniać swój priorytetowy obowiązek. Nic takiego nie zaszło. Stały się one stroną konfliktu politycznego. Usłyszałem, że pisząc publicystykę, uprawiam politykę. Nie ma rozróżnienia między tymi pojęciami, a to niedobra tendencja. Dochodzi do sytuacji, że Adam Michnik za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego nazywany był wiceprezydentem. Dodatkowo dochodzi do tego wyjątkowa agresja. Konserwatywny dziennikarz amerykański Rush Limbaugh jest za jej nadmiar szeroko krytykowany. Przy niektórych przedstawicielach polskich mediów mógłby stanowić wzór subtelności – twierdzi filozof.
Powyższa sytuacja ma według profesora Krasnodębskiego swoje wyraźne źródła. Choroba ta to tzw. postpolityka. – Cechuje ją, m. in., rezygnacja z ideowo uzasadnionych celów politycznych. Dużą rolę odgrywa również polityka sondażowa, czyli „robienie polityki” pod wcześniej wykreowane gusta jak najszerszego kręgu społeczeństwa. Stąd większe skupienie się polityków na zagrywkach PR-owych. Kiedyś na ich poczynania spory wpływ miały komentarze politologów, dziś władzę nad politykami przejęli specjaliści od marketingu. Oczywiście sfera public relations będzie zawsze obecna, ale powinna się opierać na tym, jak trafić ze swoimi poglądami do wyborców, a nie jakie owe poglądy mają być. Można powiedzieć, że w naszym kraju forma uprawiania polityki zjadła jej treść – wyjaśnia profesor.
I tu tragicznie zmarły Prezydent odróżniał się od wielu przedstawicieli polskiej sceny politycznej. – Lech Kaczyński nie był celebrytą. Nie stosował się do zaleceń PR. Jako profesor ożywał na konferencjach podczas debat z naukowcami. Przy czym zawsze mówił z pamięci, co było Jego wielką zaletą. Z kolei nie był zainteresowany medialnym szumem. Pamiętam kilkudniowe spotkanie ze śp. Prezydentem, podczas którego w gronie wybitnych specjalistów dyskutowaliśmy o najważniejszych dla kraju sprawach. Na zakończenie zaplanowana była konferencja prasowa. Grupka dziennikarzy, w wieku około dwudziestu lat, nie była zainteresowana wnioskami z dyskusji, sprawami merytorycznymi. Pytali o bzdury. Prezydent Kaczyński był poirytowany; nie chciał w tym uczestniczyć – wspomina Zdzisław Krasnodębski.
Jednak, jak podkreśla profesor, nie da się przebić z argumentami, gdy wokół toczy się oparta na wulgarności „debata” w stylu Janusza Palikota. – Prowadzona przez niego polityka była częścią sprawowania przez Platformę władzy. Była skuteczna, bo opierała się na polskich kompleksach. Ekipa rządząca wiedziała, na jakich uczuciach grać. Polacy oczekują płynących z Zachodu pochwał. Są one ważne, ale zaczyna być niebezpiecznie, gdy potrzeba ich słyszenia zamienia się w kompleks – tłumaczy filozof.
Media nie przedstawiały w pełni panujących w kraju nastrojów. – Przysłaniały ważny fakt, że w polskim społeczeństwie panują zdecydowane różnice. Pomiędzy zwolennikami państwa minimalnego a państwa silnego – opartego na wartościach narodowych. W obecnej sytuacji bliżej nam do Ukrainy niż Niemiec, gdyż podmioty zagraniczne wpływają w znacznym stopniu na nasze sprawy wewnętrzne. Nie wszyscy to widzą, ale wielu się nie podoba. Walka o silną pozycję Polski nie jest, jak to powiedział Stefan Niesiołowski: „banalnym hasłem”. Silna Polska byłaby niewygodna dla naszych sąsiadów, ale i Europy. Zachodowi lepiej zaakceptować skorumpowany rząd postkomunistów niż zgodny z narodowym interesem, czego dowodzą komentarze po ostatnich wyborach na Węgrzech – zauważa Zdzisław Krasnodębski.
Profesor wymienia jeszcze jedną niepokojącą specyfikę naszego kraju. – W Polsce elitę wydają się dotyczyć inne reguły niż resztę obywateli. Musimy pamiętać, że podczas II wojny światowej nastąpiła całkowita wymiana elit w naszym kraju. Obecna ukształtowała się w czasach PRL-u i w swoim mniemaniu jest niejako przeznaczona do dobrobytu. Śp. Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zwrócił się do mnie kiedyś: „Oni wygrali. Ci, którzy bili mojego ojca (dowódcę oddziału Armii Krajowej). Ich potomkom żyje się lepiej.” Ten podział odczuwany jest szeroko przez opinię publiczną. Walka z nim była centralną ideą Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zawsze mówił o prawdziwej, AK-owskiej inteligencji – dodaje filozof.
Zdzisław Krasnodębski zadaje pytanie: czy coś się zmieniło po katastrofie pod Smoleńskiem? – Na pewno w pewien sposób nastrój w społeczeństwie. Jednak teraz trwa śledztwo, które rodzi coraz więcej pytań. Muszę przyznać, że dla patrioty to nie jest tylko tragedia, ale i upokorzenie. Jak mogło dojść do tego, że nie zapewniono bezpieczeństwa Prezydentowi i tylu oficjelom? W normalnym kraju cały rząd podałby się do dymisji. My natomiast słyszymy, że państwo zdało egzamin. Fetowanie pojednania z Rosją jest polityką, wykorzystywaniem tragedii, o które to wykorzystywanie przedstawiciele PO oskarżają PiS. Opinia publiczna znikomo jest informowana o postępach w śledztwie, a jak już, to wiadomości wzajemnie się wykluczają. Najgorsze, że rząd uwierzył we własną propagandę, co jest symptomem bardzo groźnej choroby. Język sukcesu sprawia, że gabinet Donalda Tuska mija się z odczuciami Polaków – mówi profesor.
Co dalej? – Wybór jest prosty. Lecimy tupolewem, czy walczymy, żeby Polska nie runęła. Trzeba pamiętać, że samo wygranie wyborów wszystkich problemów nie rozwiąże. My, obywatele musimy sprawić, aby ta prezydentura była mocna. Naszym wspólnym zadaniem jest budowa silnej Polski – konkluduje Zdzisław Krasnodębski.
Po wykładzie profesora nastąpiła część z udziałem publiczności. Filozof odpowiadał na pytania, wymieniał z zebranymi gośćmi opinie. Rozmowa przemieniła się w długą debatę nad kondycją naszego państwa, w której udział wzięli, m. in.: prowadzący całe spotkanie poseł Szymon Giżyński, wiceprezydent Częstochowy Ryszard Majer, były I wicewojewoda śląski Artur Warzocha, rektor AJD, profesor Zygmunt Bąk, profesor Teresa Grabińska, były dyrektor Szpitala w Blachowni Andrzej Mierzwa, historyk Grzegorz Wójcik.

+ foto – od Zbyszka Burdy

Profesor Zdzisław Krasnodębski przyjechał do Częstochowy na zaproszenie prezesa Częstochowskiego Okręgu PiS, posła Szymona Giżyńskiego, który prowadził spotkanie w zapełnionej Auli Wyższej Szkoły Zarządzania, przy ul. 1 Maja 40

TADEUSZ DOŁĘGA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *