Matrix na Morzu Bałtyckim


Jedna z poczytnych gazet podała, że za miesiąc przybije do polskiego wybrzeża statek mieszczący na swoim pokładzie klinikę aborcyjną. Po zacumowaniu w gdańskim porcie rozpoczną się zapisy dla kobiet w ciąży, które zdecydują się na dokonanie aborcji.

Jedna z poczytnych gazet podała, że za miesiąc przybije do polskiego wybrzeża statek mieszczący na swoim pokładzie klinikę aborcyjną. Po zacumowaniu w gdańskim porcie rozpoczną się zapisy dla kobiet w ciąży, które zdecydują się na dokonanie aborcji. Następnie statek wyruszy w morze, a gdy po dwóch godzinach rejsu znajdzie się na wodach eksterytorialnych, kobietom zostaną podane specjalne pigułki wczesnoporonne, które spowodują unicestwienie płodu. Okazuje się, że tę międzynarodową „inicjatywę” medyczną podjęła jakaś feministyczna fundacja. Uzyskała ona zgodę rządu holenderskiego na podawanie wspomnianego wcześniej specyfiku na wodach międzynarodowych Morza Bałtyckiego. Zatem wszystko, co owa fundacja robi, dzieje się w świetle prawa i nie ma takiej siły (może za wyjątkiem zdrowego rozsądku), która mogłaby tę paranoję przerwać. Żeby zaś było jeszcze bardziej pikantnie, można wspomnieć, że holenderski rząd… finansuje pływającą klinikę, refundując koszty pigułki.
Ledwie zapowiedziano przybycie statku do Ojczyzny Jana Pawła II, natychmiast znalazło się dla tego procederu należyte wsparcie. Kilka rodzimych feministek oświadczyło, że ofiarują się społecznie akcję aborcji na morzu koordynować z lądu. Ach! nikt by już bardziej wybornego scenariusza nie wymyślił. Oto w czerwcu Anno Domini 2003, miesiącu referendum europejskiego, żony ciemnogrodzian z Polski, zmuszone przez miejscowe, barbarzyńskie prawo muszą szukać ratunku dla siebie i swoich biednych, wielodzietnych rodzin w ramionach Neptuna. Pomocnikiem bożka morskich otchłani jest Krab Ginekolog z Amsterdamu, któremu asystują Syreny Feministki z Hagi, a nad topielą krąży stado Polskich Mew i Aborterek z Warszawy.
Moim zdaniem trąca to lekko „Matrixem”. W filmie tym, przypomnę, maszyny hodowały ludzi na wielkich plantacjach w celu energetycznym. Tutaj parę nawiedzonych kobiet organizuje pływającą fabrykę do przerywania ciąży, w jakim celu, nie wiadomo. Zaczyna mi się lekko zacierać granica między prawdą a fikcją, bo zarówno w szmirowatej bajce, jak i w rzeczywistości do zabijania ludzi tworzy się specjalny system, stąd dostrzegam w obu przypadkach pewną koszmarną analogię.

Artur Warzocha

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *