BOHATEROWIE CZĘSTOCHOWY / Poeta z legionowych okopów – Stanisław Długosz (1892–1915)


Od najmłodszych niemal lat był zaangażowanym patriotą i bardzo aktywnym człowiekiem, tak jakby przeczuwał, że niedługie życie dane mu będzie. Stąd też pozostawił po sobie niezbyt obszerny dorobek literacki. Jak część współczesnych mu młodych ludzi podjął trud walki o wskrzeszenie Polski w szeregach legionów Piłsudskiego.

 

Stanisław

Historyk, prawnik, poeta i oficer w jednej osobie, urodził się w Częstochowie 23 marca 1892 roku w rodzinie Feliksa Długosza oraz Pauliny z Maszkich. Ojciec był urzędnikiem Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Feliks miał szlachecki rodowód – pieczętował się herbem Wieniawa, podobnie jak słynny kronikarz Jan Długosz, także pochodzący z naszego regionu. Bardzo możliwe zatem, że łączyły ich więzy krwi. Najpewniej poza faktem urodzenia i krótkiego czasu zamieszkania, nic innego z naszym miastem go nie łączyło, jako że rodzice dość szybko przeprowadzili się do Warszawy.

W tym mieście pobierał zatem nauki, w rządowym rosyjskim II Męskim Pro-gimnazjum, przeniósł się następnie do prywatnego 8-klasowego gimnazjum (tzw. gimnazjum Chrzanowskiego, gdzie językiem wykładowym większości przedmiotów był polski), które ukończył. Przeniesienie wiązało się z bojkotem rosyjskich szkół przez młodzież i strajkiem w 1905 roku. W owym czasie zaangażował się w działalność konspiracyjnego niepodległościowego Związku Młodzieży Szkolnej „Przyszłość” (tzw. „Pet”), tworząc następnie w jego ramach koła samokształceniowe oraz organizacyjne. Dał się poznać jako orator, początkujący literat i organizator. Przez pewien czas należał także do innych konspiracyjnych organizacji: Narodowy Związek Robotniczy, Polski Związek Wojskowy.

2 kwietnia 1910 jako uczestnik zjazdu delegatów „Petu”, odbywającego się w Warszawie, został aresztowany przez policję carską. Po 4 miesiącach z więzienia go zwolniono, a po wakacjach przystąpił do egzaminów maturalnych jako ekstern. Po maturze udał się do Krakowa, podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jednocześnie angażował się w rozmaite inicjatywy niepodległościowe, aktywnie uczestnicząc w pracach różnych tamtejszych organizacji młodzieżowych i studenckich tego profilu (Legia Niepodległości, Polska Organizacja Skarbowa, Konfederacja Polska), brał udział w zebraniach i kongresach, wygłaszał odczyty, zaangażował się w redakcję „Zarzewia”. Działał w ruchu skautowym, miał kontakty w Związku Strzeleckim oraz Polskich Drużynach Strzeleckich.

Oprócz prawa interesował się bardzo historią narodu polskiego, uczęszczał na wykłady wybitnych profesorów tej dziedziny: pod kierunkiem innego częstochowianina Wacława Tokarza (skupionego w swych badaniach nad polskimi powstaniami narodowymi) opracował ponad stustronicową monografię na temat pułkownika Dionizego Czachowskiego, jednego z dowódców powstania styczniowego, która ukazała się drukiem w 1914. Trudną do zliczenia ilość artykułów i wierszy na łamach pism młodzieżowych opublikował pod pseudonimami, z których najbardziej znany jest „Jerzy Tetera”. Niektórzy biografowie wiążą imię Jerzego ze świętym Jerzym, przedstawianym w ikonografii jako rycerz pokonujący zło pod postacią smoka, zaś „Tetera” to pseudonim płk. Aleksandra Taniewskiego, dowódcy partyzanckiego oddziału czynu zbrojnego 1863, który przez pewien czas pełnił z ramienia insurekcyjnego Rządu Narodowego funkcję komendanta miasta Krakowa oraz naczelnika wszelkich „partii” powstańczych formowanych na terenie zachodniej Galicji. Pułkownik żył i mieszkał w Krakowie do śmierci w 1904 roku, jakkolwiek mało prawdopodobne by Długosz miał okazję spotkać go osobiście.

 

Władysława 

Interesującym wątkiem osobistym biografii młodego działacza jest jego relacja z Władysławą („Sławą”) Srzednicką, która pojawiła się w Krakowie w 1911 roku, podejmując studia w nowo otwartej prywatnej Polskiej Szkole Nauk Politycznych (w zaborze rosyjskim kobietom nie wolno było studiować). Studentka była członkinią stowarzyszenia młodzieży akademickiej „Znicz” oraz współzałożycielką pierwszego kobiecego oddziału Polskich Drużyn Strzeleckich. Ukończyła później pierwszą żeńską podoficerską szkołę tych drużyn. Nie tylko więc atrakcyjnym wyglądem przypadli sobie do gustu, ale i wspólne ideały z żarliwą miłością ojczyzny na czele połączyły ich nicią niewidzialną lecz mocną. Ponadto ich pochodzenie było podobne: wywodziła się ze szlachty pieczętującej się herbem Pomian, urodziła się w 1888, dorastała w Królestwie Polskim, a więc na terenie zaboru rosyjskiego, a jej ojciec walczył w powstaniu styczniowym. Miała już za sobą króciutkie, bo kilkunastogodzinne, nieudane małżeństwo.

 

 

Wojna

Na wieść o wybuchu I wojny światowej, Długosz bawiący akurat w Warszawie, 5 sierpnia, nie żegnając się ponoć z nikim, w pośpiechu udał się do Małopolski, obawiając się powołania do rosyjskiego wojska. W Miechowie zaciągnął się do piechoty legionowej jako strzelec (podając personalia Jerzy Tetera), następnie w randze oficera przydzielony do konnego Oddziału Wywiadowczego 1. Pułku Strzelców Legionów Polskich. Służbę tę „Tetera” opisywał jako wartą trudu i ciekawą, na którą składały się: dalsze wywiady, inspekcje nocnych wedet, patrole, ale i czasem praca sztabowa, w oparciu o wyniki tychże wywiadów. Stosunkowo dużo wiemy na temat jego służby dzięki pamiętnikowi wojennemu, który dość skrupulatnie prowadził.

Po kilku tygodniach tej służby zachorował na różę, do połowy grudnia był hospitalizowany, początkowo w Morawskiej Ostrawie, potem w Zabrzegu i Jabłonkowie na Śląsku Cieszyńskim. Powróciwszy do zdrowia, poprosił o przeniesienie do służby frontowej, jako że coraz większa liczba zadań typowo sztabowych nie pociągała go, chciał walczyć na froncie. Początkowo chciał wstąpić do ułanów Beliny-Prażmowskiego, ale z powodu braku dostępnych koni trafił do tworzonej właśnie I Brygady Legionów Polskich. Bywają żołnierze, którzy preferują służbę na tyłach, ponieważ daje ona większe szanse na przeżycie, potocznie nazywa się ich „dekownikami”. Nasz Bohater jak widać był ich całkowitym przeciwieństwem.

„Piękna sylwetka, człowiek o dużych zdolnościach” – pisał o nim Tadeusz Kasprzycki, jego dowódca. Uczestniczył zatem we wszystkich bitwach i potyczkach 5. Pułku Piechoty I Brygady w ciągu pierwszych 8 miesięcy jej istnienia: w krwawej bitwie pod Łowczówkiem k. Tarnowa (22‒25 grudnia 1914), w walkach pozycyjnych nad Nidą (od 3 marca do 10 maja 1915), w bitwie pod Konarami koło Opatowa (16‒23 maja 1915), w zwycięskiej walce o redutę tarłowską k. Ożarowa (30 czerwca‒2 lipca 1915), wreszcie w walkach pod Kamionką i Samoklęskami k. Lubartowa na Lubelszczyźnie (4‒7 sierpnia 1915). To ostatnie miejsce, którego nazwa klęskę na myśl przywodzi, okazało się ostatnim właśnie przystankiem zarówno na szlaku bojowym Tetery, jak i na szlaku jego życia. Różne wersje okoliczności jego śmierci są podawane, najpewniej miała ona związek z rozpaleniem ogniska przez zziębniętych i przemoczonych wcześniejszym deszczem żołnierzy. Podporucznik Tetera rozkazał je zgasić, ponieważ w ten sposób pozycja legionistów stała się w sposób niebezpieczny widoczna dla Rosjan. Jako że jeden z żołnierzy nie chciał wykonać rozkazu, Długosz-Tetera ze swego stanowiska udał się doń biegiem, by go przymusić. W drodze powrotnej trafiła go śmiertelnie rosyjska kula… Tak więc czasem za niesubordynację najwięcej płacą nie ci, co powinni…

Następnego dnia pod krzyżem na rozstaju dróg pochowano go w Samoklęskach. Po kilku dniach przyjechała Władysława Srzednicka i poprosiła, by w nocy rozkopać grób, bowiem chciała się upewnić, że to faktycznie on zginął i został pochowany, oraz by się ze swym Stasiem pożegnać. W tym czasie była już żołnierzem Polskiej Organizacji Wojskowej i pełniła zadania kuriersko-wywiadowcze. 1 października 1916 ekshumowane ciało Bohatera z wojskowymi honorami przeniesiono na warszawskie Powązki do rodzinnego grobowca. „Sława”, mimo iż nie byli jeszcze małżeństwem,  przybrała nazwisko poległego Stanisława i długo nosiła po nim żałobę. W międzyczasie nadal pełniła ofiarną i ryzykowną służbę na rzecz odradzającej się do życia umiłowanej Ojczyzny. W 1926 wyszła za mąż za Adolfa Macieszę – przybocznego lekarza marsz. J. Piłsudskiego (wcześniejszego podporucznika Legionów). Małżeństwo to też nie było fortunne – trwało jedynie trzy lata – Maciesza w 1929 zmarł na zawał serca. W latach 1935–1938 Władysława Macieszyna piastowała zaszczytny mandat senatora Rzeczypospolitej Polskiej, podczas okupacji niemieckiej 1939–45 bardzo aktywnie uczestniczyła w ruchu oporu, m.in. jako kurier i wywiadowca. Zmarła w 1967, spoczywa na Powązkach. Jej życie też było niezwykle barwne, ofiarne i bogate w wydarzenia; zainteresowanych gorąco zachęcam do przestudiowania choćby tylko tych materiałów, które dostępne są w Internecie. Nadmienić choćby należy, że została odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari,  Krzyżem Niepodległości z Mieczami i pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Stanisław Długosz natomiast pośmiertnie odznaczony został Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari V klasy oraz Krzyżem Niepodległości. W 1917 w Krakowie nakładem rodziny ukazał się drukiem tom wierszy autorstwa Długosza pod wymownym tytułem „Przed złotym czasem”; pisał głównie o tematyce patriotycznej (w metaforycznej formie), rzadziej miłosnej, nierzadko o bohaterach narodowych. Zainteresowanych szczegółami biografii Bohatera odsyłam do publikacji historyka z UJ prof. Krzysztofa Karola Daszyka pt. „Który szedł po życie nowe”. Na zakończenie dzisiejszego wspomnienia nie pozostaje nam nic innego, jak przytoczyć jeden z wierszy naszego Bohatera, pt. „Straceńcy”:

Powiadają, żeśmy są straceńcy.

A nieprawda. Bo my jak królowie

przyodziani we krwi złotogłowie,

jak książęta bez mitry książęcej!

A nieprawda, żeśmy są straceni,

że z nas może pyłu nie zostanie:

nasze ciała – kopiec Zmartwychwstanie,

dzień słoneczny śród szarej jesieni.

Myśmy przednie Wielkiej Armii straże

i Nowiny radosnej zwiastuny,

chorążowie płomienistej łuny,

co wam Jutro w blasku Dnia pokaże!

Jeszcze wcześnie, jeszcze bardzo rano

i mrok czarny zawisa nad ziemią;

jeszcze liście na drzewinach drzemią,

jeszcze – jeszcze pod broń nie wołano…

Ale zanim tysiące powstaną,

trzeba czujnie z bronią stać na straży,

aby przemoc przeświętych ołtarzy

nie dotknęła ręką pokalaną…

Powiadają, żeśmy są straceńcy…

 

W gronie przyjaciół; od lewej Krystyna Stawiarska, Jan Bystroń, Władysława Srzednicka, Stanisław Długosz, Gabriela Stawiarska, ok. 1912 r. Fot. z Archiwum Senatu

Zebrał i opracował: Maciej Świerzy

 

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *