AZS bez szans w Bydgoszczy


Tydzień po meczu o Superpuchar Polski, który oficjalnie otworzył nową halę w Częstochowie siatkarze zainaugurowali nowy sezon PlusLigi. Wkręt-met AZS Częstochowa zgodnie z przewidywaniami poległ w Bydgoszczy z Delectą 0-3.

Skład drużyny Marka Kardosa prezentuje się bardzo mizernie i tak samo wyglądała gra AZS-u w inauguracyjnym meczu w Bydgoszczy. Młodzi i niedoświadczeni zawodnicy tylko bardzo krótkimi fragmentami nawiązywali walkę z Delectą. Bardzo słabą skutecznością wykazywali się w ataku, gdzie najlepszy pod tym względem Grzegorz Bociek zapisał w pomeczowych statystykach 50 procent, jego koledzy nie przekroczyli nawet 40 procent. Kadra poza tym, że jest bardzo młoda jest także bardzo wąska (w Bydgoszczy na ławce rezerwowych usiadło zaledwie trzech zawodników) co do minimum ogranicza trenerom pole manewru. W kolejnym meczu częstochowianie zmierzą się w Olsztynie z Indykpolem. Pozytywnych symptomów przed tą konfrontacją po naszej stronie siatki niestety brak.
Obecnie największym pozytywem częstochowskiej siatkówki jest nowa hala na Zawodziu. Pierwsze trofeum na tym wspaniałym obiekcie wywalczyli siatkarze PGE Skry Bełchatów sięgając 29 września po Superpuchar Polski. Na otwarciu kibiców stawiło się około 6000 kibiców (w tym spore grupy z Bełchatowa i Rzeszowa). Choćby zbliżona frekwencja byłaby marzeniem podczas ligowych meczów AZS-u. Po spotkaniu o wrażenia z nowej hali, a także nastroje przed nowym sezonem PlusLigi zapytaliśmy rozgrywającego Skry, przez wiele lat związanego z Częstochową – Pawła Woickiego.

Jak Ci się podoba nowa hala w Częstochowie?
– Jest naprawdę świetna! Przyjemnie będzie tu powracać na mecze ligowe, aczkolwiek na halę Polonia kibice mieli zdecydowanie łatwiejszy dojazd. Tu na Zawodzie nie wiem jak będą kibice dojeżdżali, bez własnego samochodu może to być dla nich spory problem.

Sporym problemem może być też zapełnienie tak olbrzymiego obiektu…
– Zgadza się, bo hala jest naprawdę bardzo duża. Dziś kibice wypełnili ją niemalże do końca, ale to było otwarcie, mecz o Superpuchar, duże wydarzenie. Sporo będzie zależało od dyspozycji i wyników AZS-u.

Wspomniałeś halę Polonia, obiekt na którym praktycznie się wychowałeś.
– Dokładnie tak. Można powiedzieć, że spędziłem tam całe młodzieżowe, siatkarskie życie i na pewno będę ją zawsze darzył olbrzymim sentymentem. Była ona nie za wielka, ale miała coś w sobie, co budowało niesamowitą atmosferę.

Przejdźmy właśnie do Superpucharu, który padł waszym łupem. Można powiedzieć, że rewanż za poprzedni sezon ligowy udany.
– Bardzo dobrze się stało, że reaktywowano mecz o Superpuchar, jest to dobry przedsmak tego, co się będzie działo w sezonie ligowym. Myślę, że każdy mecz będzie zacięty, dla Skry nie będzie w tym sezonie spotkań nieważnych. Od poniedziałku skupiamy się już na inauguracji ligi.

Resovia nie miała za wiele do powiedzenia w tym starciu. Czy z perspektywy boiska można powiedzieć, że nie są oni jeszcze najlepiej przygotowani do sezonu?
– Ciężko powiedzieć. Na pewno kolejne mecze będą dla nas dużo trudniejsze, dziś mieliśmy wszystko pod kontrolą prowadząc kilkoma punktami niemalże w każdym secie. Tylko nasze seryjne błędy momentami powodowały, że Resovia nas dochodziła. Poza nerwowym początkiem pierwszego seta graliśmy dość spokojnie i pewnie. W trakcie ligi rzeszowianie na pewno poprawią zagrywkę i grę w ataku.

W ostatnich sezonach pełniłeś Paweł najczęściej rolę rezerwowego. Teraz po odejściu Miguela Falasci wchodzisz do podstawowego składu, nie boisz się wyzwania?
– Już sama obecność w takiej drużynie jak Skra Bełchatów to jest duże wyzwanie. Na razie nie staram się myśleć o tym, czy będę grał od początku spotkań, skupiam się na najbliższym treningu. W niedzielę mamy wolne, w poniedziałek czeka nas siłownia, to bardzo ważne po takim spotkaniu. Długi, wyczerpujący sezon przed nami, na pewno wszyscy zawodnicy będący w kadrze będą Skrze przydatni.

Naszą ligę po ostatnim sezonie opuściło kilka gwiazd. Czy myślisz, iż po latach prosperity PlusLiga może teraz nieco obniżyć poziom?
– Moim zdaniem w dobie kryzysu marketingowo i sportowo zamiast sprowadzać, importować gwiazdy lepiej jest szukać ich na naszym podwórku. To jest dobra droga. Wygraliśmy w tym roku Ligę Światową, mamy w Polsce naprawdę sporo świetnych siatkarzy, kibice będą mieli na kogo popatrzeć i nie trzeba na siłę szukać jakichś fajerwerków z zagranicy. Polska siatkówka stoi już na takim poziomie, że sama w sobie jest prestiżowa.

Mariusz Rajek

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *