Michał Świącik: „Jakub Miśkowiak chciał po prostu zmiany. Chciał spróbować czegoś innego”


Tauron Włókniarz Częstochowa tegoroczną edycję PGE Ekstraligi zakończył na czwartym miejscu. Są już pierwsze roszady w kadrze „Lwów”. 17 października swoje odejście zapowiedział Jakub Miśkowiak. Ponadto na wypożyczenie zdecydował się Franek Karczewski. Pod Jasną Górą poważnie myślą o zakontraktowaniu Madsa Hansena. Szykują się również zmiany w sztabie szkoleniowym. O tych kwestiach rozmawialiśmy z prezesem „Biało-Zielonych”, Michałem Świącikiem.

 

We wtorek (17 października) swoje odejście z Włókniarza Częstochowa ogłosił Jakub Miśkowiak. Mówiło się o tym już od jakiegoś czasu. Dlaczego ostatecznie doszło do rozstania klubu z tym zawodnikiem?

– Wielowymiarowość decyzji w sporcie, zwłaszcza tak skomplikowanym jak żużel, sprawia, że rzadko można mówić o jednoznacznych przyczynach takich kroków, jak ten podjęty przez Jakuba Miśkowiaka dotyczący jego odejścia z Włókniarza Częstochowa. Chociaż spekulacje na ten temat pojawiały się w mediach już od pewnego czasu, ważne jest, by zrozumieć, że takie decyzje wynikają z wielu czynników, nie zawsze widocznych na pierwszy rzut oka. Jakub Miśkowiak, będąc jednym z czołowych zawodników młodego pokolenia, spędził w Włókniarzu Częstochowa kluczowe lata swojego rozwoju sportowego. W tym czasie zdobył prestiżowe tytuły, zarówno na arenie krajowej, europejskiej, jak i światowej. Jego sukcesy nie są jedynie odzwierciedleniem wyjątkowego talentu, ale też wsparcia, jakie zapewnił mu klub – zarówno pod względem mentorskim, jak i finansowym.

W dobie sportu, gdzie rozwój talentu idzie w parze z odpowiednim finansowaniem, Włókniarz Częstochowa okazał się dla Jakuba prawdziwą kuźnią talentów. Jednak każdy sportowiec, niezależnie od osiągnięć, prędzej czy później staje przed wyborem. Czy kontynuować karierę w znanym otoczeniu, czy też poszukać nowych wyzwań w innym miejscu? To dylemat, który dotyczy nie tylko żużlowców, ale także sportowców z innych dyscyplin, od piłki nożnej po tenis.

Decyzja Jakuba o przeniesieniu się do innego klubu, jak można przypuszczać, wynika z chęci eksploracji nowych możliwości, nowego środowiska, które przyniesie świeżą perspektywę i nowe bodźce do dalszego rozwoju. Chociaż początek sezonu 2023 dla Miśkowiaka był wyjątkowo wymagający, obserwując jego postępy w późniejszym etapie rozgrywek, można było dostrzec, że jego determinacja i umiejętności nie słabną. Możliwe, że poszukuje on nowych środków i metod treningowych, które jeszcze bardziej wzmocnią jego formę na kolejne sezony.

Warto też podkreślić, że decyzja o zmianie barw klubowych nie była podyktowana żadnymi napięciami czy konfliktami wewnętrznymi. Wręcz przeciwnie, wszystko przebiegało w atmosferze pełnego profesjonalizmu, wzajemnego szacunku i zrozumienia. Wspomnienia Jakuba w mediach oraz jego wypowiedzi świadczą o głębokim przywiązaniu do Włókniarza i otwartości na ewentualny przyszły powrót. W świecie sportu, gdzie kariera jest często efemeryczna, każda decyzja ma olbrzymie znaczenie. Dlatego też należy szanować wybory zawodników i życzyć im jak najlepszych osiągnięć, niezależnie od barw, które reprezentują.

Czyli tym bardziej nie jest wykluczone, że zobaczymy jeszcze w przyszłości „Miśka” w „biało-zielonym” kevlarze?

– Nie można wykluczyć takiej możliwości. Nasze relacje z rodziną Miśkowiaków są nie tylko profesjonalne, ale także pełne serdeczności. Zarówno z Kubą Miśkowiakiem, jak i z jego wujkiem Robertem oraz innymi członkami rodziny, utrzymujemy bliskie i zaufane kontakty. To więcej niż tylko współpraca – to prawdziwa przyjaźń. Jakub w Częstochowie czuje się niemal jak w domu, co dodatkowo podkreśla głębokość naszych relacji. W świecie sportu, a zwłaszcza w żużlu, nie jest rzadkością, że zawodnicy po pewnym czasie powracają do swoich byłych klubów. Dlatego jestem przekonany, że przyszłość może przynieść wiele niespodzianek, a powrót Jakuba do naszych barw jest jednym z potencjalnych scenariuszy

Chodzą pogłoski, że w miejsce Jakuba Miśkowiaka miałby zostać ściągnięty Mads Hansen, który indywidualnie ma za sobą udany sezon 2023 w 1. Lidze. Za wcześnie jest oczywiście na zadawanie pytań w stylu: „czy na pewno ten zawodnik będzie jeździł dla Częstochowy w przyszłym roku”. Jednakże, czy może Pan powiedzieć, że jest on w kręgu Państwa zainteresowań?

– Oczywiście, Mads Hansen jest jednym z tych zawodników, który zwrócił naszą uwagę, zwłaszcza po tym, jak prezentował się w sezonie 2023 w 1 Lidze. Nie możemy obecnie potwierdzić, czy na pewno dołączy do naszej drużyny w przyszłym roku, ale nie ukrywam, że bardzo byśmy chcieli go zobaczyć w barwach Częstochowy. Zawodnik takiego formatu, jakim niewątpliwie jest Mads, zwłaszcza w kategorii U24, to osoba, która mógłby znacząco wzmocnić nasz skład. Jego umiejętności mogą nie tylko zrekompensować nam odejście Jakuba Miśkowiaka, ale również przynieść nową jakość i energię do naszej drużyny.

Warto też podkreślić, że Mads w przeszłości w imponującym stylu rywalizował o tytuł mistrza świata juniorów z Kubą Miśkowiakiem w 2021 roku. To świadczy o jego determinacji i poziomie umiejętności. Każdy transfer to proces, który wymaga czasu, negocjacji i analizy. Jesteśmy jednak zdeterminowani, by znaleźć najlepsze rozwiązania dla naszej drużyny i kibiców, którzy zasługują na sukcesy na najwyższym poziomie.

Czy są więc jeszcze jacyś inny zawodnicy na Państwa liście życzeń odnośnie składu stricte na sezon 2024?

– Na wstępie chciałbym odpowiedzieć na nurtujące wiele osób pytanie odnośnie ewentualnych nowych zawodników w naszym zespole. Sztab sportowy, z pełnym zaangażowaniem i precyzją, pracował nad tym aspektem i mogę zapewnić, że mamy już pod tym kątem wszystko dokładnie przemyślane i poukładane. Jednakże, analizując miniony sezon, dochodzimy do pewnych refleksji.

Współczesny żużel to nie tylko zawody i emocje na torze. To także niezliczone godziny pracy, które odbywają się w kuluarach, poza wzrokiem kibiców. To właśnie okresy międzymeczowe, często niedoceniane, stanowią ostateczny fundament naszych osiągnięć. W minionym sezonie zaobserwowaliśmy pewne braki w naszej organizacji. Pomimo wielu sukcesów, uświadomiliśmy sobie, że musimy iść krok dalej. Wierzymy, że rozbudowa i zintegrowanie sztabu sportowego są nie tylko odpowiedzią na wyzwania współczesnego żużla, ale kluczem do naszej przyszłej dominacji w tym sporcie.

Chcemy stworzyć zespół specjalistów – od trenerów fizycznych, przez analityków taktycznych, aż po psychologów sportowych. Wszyscy oni będą pracować ramię w ramię, by dostarczyć naszym zawodnikom narzędzi do osiągnięcia perfekcji na torze. Przykład Sebastiana Ułamka, który do nas dołączył, pokazuje, jak ważne jest połączenie doświadczenia z nowoczesnym podejściem do szkolenia. Jego pasja i zaangażowanie w rozwój młodych talentów stanowią dla nas nieocenione wsparcie. Jednak zdajemy sobie sprawę, że potrzebujemy więcej takich postaci w naszych szeregach. Choć jesteśmy dumni z naszych dotychczasowych osiągnięć, to z pełnym przekonaniem patrzymy w przyszłość, wierząc, że najlepsze chwile jeszcze przed nami. Kluczem do nich będzie nasza inwestycja w ludzi – w rozbudowany i profesjonalny sztab sportowy.

Do tematu sztabu szkoleniowego oczywiście jeszcze dojdziemy. Ale skoro jeszcze jesteśmy przy transferach, chciałbym zapytać o jednego zawodnika. Chodzi mi o Maksyma Drabika, w sprawie którego nie pojawiały się jeszcze ani oficjalne komunikaty ani choćby przesłanki co do tego, czy zostaje we Włókniarzu bądź też nie. Czy może coś zdradzić na temat przyszłości tego żużlowca w częstochowskim klubie?

– Przyglądając się naszej drużynie, Maksym Drabik wyróżnia się jako kluczowa postać w kontekście naszych ostatnich osiągnięć. Jego osiągnięcia na torze są imponujące, a zaawansowana analiza wskaźników sportowych ukazuje, że jego średnia biegowa notuje wzrost w porównaniu z poprzednim sezonem. Jest to nie tylko dowód na jego zaangażowanie, ale także na umiejętność adaptacji i skutecznej współpracy z resztą zespołu.

Maksym to zawodnik o wyjątkowym talencie, łączący w sobie technikę, determinację oraz pasję do żużla. Jego umiejętność czytania rywali na torze, połączona z niezłomnością w dążeniu do celu, czyni go jednym z najjaśniejszych punktów naszej drużyny. Jego profesjonalizm, skromność i zaangażowanie poza torem stanowią wzór dla młodszych zawodników i dodają drużynie klasę. W kwestii jego powrotu do Częstochowy – jest to moment, który ma symboliczne znaczenie dla klubu. Maksym odnalazł w naszym mieście swoje sportowe „gniazdo”, co pozytywnie przekłada się na jego relacje z drużyną i otoczeniem klubowym.

Warto też podkreślić, że przejście przez trudne chwile, takie jak zawieszenie, wzmocniło jego charakter i determinację. Jako prezes jestem dumny, że mogę pełnić rolę wsparcia dla takiego zawodnika, obserwując jednocześnie, jak jego osiągnięcia przekładają się na sukcesy całego zespołu. Patrząc na przyszły sezon, jestem pełen optymizmu. Pomimo trudności, jakie niesie ze sobą sezon 2023, nasze miejsce w PGE Ekstralidze jest wynikiem, który wiele drużyn by chciało osiągnąć. Zrozumiałe jest, że w obliczu takiego potencjału, jaki prezentuje nasz skład, wielu kibiców, włączając mnie, może czuć pewien niedosyt. Niemniej jednak, mając w składzie takie talenty jak Maksym oraz bazując na doświadczeniach minionego sezonu, jestem przekonany, że przyszłość ma dla nas wiele dobrego do zaoferowania.

Wierzę, że skład drużyny, wspierany przez nowy sztab sportowy i naszą wspaniałą społeczność kibiców, będzie dążył do jeszcze lepszych osiągnięć w nadchodzących rozgrywkach.

W tym tygodniu pojawiła się też informacja, że z Włókniarza wypożyczony zostanie Franciszek Karczewski, potocznie mówi się, iż do Polonii Bydgoszcz. Jaki jest powód takiej decyzji?

– Decyzja dotycząca wypożyczenia Franciszka Karczewskiego była wynikiem dokładnej analizy i konsultacji wewnętrznych w klubie. Jak wszyscy wiemy, Włókniarz Częstochowa posiada wyjątkowo bogatą i szeroką kadrę młodzieżową. Franciszek, będący jednym z naszych najbardziej obiecujących talentów, zgłosił się do klubu zaraz po zakończeniu sezonu, wskazując na pewne trudności.

Mimo że jest on jeszcze młodym, 17-letnim zawodnikiem, presja wynikająca z rywalizacji na poziomie Ekstraligi była dla niego wyraźnym obciążeniem. Były momenty, kiedy jego talent i zdolności przewyższały konkurencję, ale były też takie, kiedy psychiczne obciążenie meczy Ekstraligowych wpływało na jego formę. Kibice mogli obserwować, jak Franek wygrywał jedne biegi, by w następnych prezentować się gorzej. To były chwile, które dla wielu mogły wydawać się niezrozumiałe, ale dla nas, znajdujących się w centrum tej sytuacji, było jasne, gdzie tkwi problem.

Karczewski potrzebuje przede wszystkim czasu i pracy – mnóstwa pracy. Wspólnie z innym klubem wypracowaliśmy plan wypożyczenia, który ma na celu umożliwienie Franciszkowi zdobycia większej pewności siebie i doświadczenia. Chcemy, aby po zakończeniu tego wypożyczenia wrócił do Włókniarza jako bardziej doświadczony i pewniejszy zawodnik.

Podkreślając szerokość naszej kadry juniorskiej, warto wspomnieć o takich zawodnikach jak Kajetan Kupiec, Kacper Halkiewicz, Szymon Ludwiczak, Szymon Wolski czy Bartosz Śmigielski. Co więcej, dzięki pracy mini żużla i Bartosza Świącika, wielu młodych zawodników, takich jak Igor Nabiałkowski, Alan Ciurzyński, Dawid Rozpędka czy Cezary Mercik, Paweł Caban, którzy niegdyś rywalizowali na mini żużlu, teraz dalej rozwijają się pod okiem Sebastiana Ułamka i Józefa Kafla.

Trzeba jeszcze pamiętać o kilku chłopcach, którzy trafili bezpośrednio do dużego żużla i trenują w szkółce w klasie 250 i 500cc. Jest ich kilku w rękach naszych trenerów.

Mamy wiele powodów do dumy z naszej kadry juniorskiej, ale nie spoczywamy na laurach. Kontynuujemy poszukiwania i rozmowy dotyczące potencjalnych wypożyczeń naszych młodych zawodników do innych klubów, aby mieli możliwość dalszego rozwoju.

Podkreślam, że każda decyzja, w tym wypożyczenie Franciszka Karczewskiego, jest wynikiem głębokich konsultacji z zawodnikiem, jego rodziną oraz całym sztabem sportowym Włókniarza. Naszym priorytetem jest dobro zawodników i długoterminowy rozwój klubu.

Od jakiegoś czasu wróble ćwierkają na temat przemeblowania sztabu szkoleniowego drużyny. Swoje odejście – jeszcze przed rewanżem o brązowy medal DMP – zapowiedział Lech Kędziora. Czy rzeczywiście szykują się poważne zmiany w tej kwestii? Zresztą mówiło się, że w sztabie mieliby znaleźć się Janusz Ślączka i Jacek Frątczak.

– W obliczu nasilających się spekulacji i narastającego zainteresowania sytuacją w sztabie szkoleniowym naszego klubu, pragniemy dostarczyć pełne i przemyślane stanowisko w tej kwestii.

Na wstępie, nie można ominąć tematu trenera Lecha Kędziory. Od pewnego czasu krążą plotki i informacje w mediach odnośnie jego wypowiedzi przed rewanżem o brązowy medal Ekstraligi, że to jego ostatni sezon w Częstochowie. Ocena pracy i dalszego zatrudnienia Lecha Kędziory to kwestia posezonowych decyzji, ale na pewno nie decyzji w tamtym okresie. Sam trener Kędziora później wyrażał zdziwienie takim zrozumieniem jego wypowiedzi i wielokrotnie i jednoznacznie dementował takie sugestie w rozmowach z nami. Nasza współpraca z trenerem Lechem Kędziory opiera się na wzajemnym zaufaniu, szacunku i lojalności, a do oceny jego pracy potrzebny jest obraz całego sezonu, a nie tamtego momentu.

Zważywszy na zakończony sezon 2023 oraz przeanalizowanie jego wyników, chcielibyśmy podkreślić, że zmiany oraz rozbudowa sztabu sportowego są sprawą naturalną. Sztab sportowy w znacznym stopniu odpowiada za wynik sportowy drużyny. Jesteśmy świadomi, że każdy sezon przynosi nowe wyzwania i wymaga przemyślenia strategii, co w konsekwencji może prowadzić do zmian kadrowych. Jako zarząd, podejmując decyzje w tej materii, dokładnie analizujemy wszystkie aspekty, które miały wpływ na wyniki w minionym sezonie.

Sport, jak każda dziedzina życia, ewoluuje, a razem z nim pojawiają się nowe wyzwania, metody i technologie. Stałe przemyślenie strategii i ewentualne przemeblowanie składu jest konieczne dla zachowania konkurencyjności w tej dynamicznie zmieniającej się dyscyplinie.

Nie ukrywamy, że wielu specjalistów i ekspertów w dziedzinie żużla pozytywnie oceniło skład, jaki udało nam się zbudować. Mimo stabilnej sytuacji finansowej i atrakcyjnych warunków dla zawodników, wyniki drużyny nie były na oczekiwanym poziomie. Jest to dla nas wyraźny sygnał, że musimy dokładnie przeanalizować każdy aspekt funkcjonowania drużyny, nie tylko na torze, ale także poza nim.

Podsumowując, jesteśmy w pełni świadomi odpowiedzialności, jaką ponosimy jako zarząd. Naszym celem jest zapewnienie, że nasza drużyna jest w najlepszej możliwej formie i osiąga zamierzone cele. Współpracujemy z ekspertami, konsultantami i zawodnikami, aby stworzyć środowisko sprzyjające sukcesowi, a każda decyzja, którą podejmujemy, ma na celu dobro drużyny i jej kibiców.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

– Dziękuję również.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *