Protest kupców z Wałów Dwernickiego – ciąg dalszy


Handel na Wałach Dwernickiego ma pozostać. Tylko kto tym handlem będzie zawiadywać – nie wiadomo. Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk chce ogłosić przetarg nieograniczony, w którym kupcy nie mają szans, ale… trzyma za nich kciuki.

Na dzisiejszej, 24 października, sesji Rady Miasta protestowali kupcy z Wałów Dwernickiego. Podejmujemy walkę na śmierć i życie w obronie własnych miejsc pracy. Jesteśmy zszokowani nagłą zmianą decyzji Urzędu Miasta w sprawie dzierżawy terenu ryneczku. Nie oddamy tego, co zostało stworzone naszymi ciężkimi wyrzeczeniami! Będziemy walczyć do końca! Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk wycofał się z obietnicy przedłużenia nam dzierżawy, a w przebudowę ryneczku włożyliśmy 12 milionów swoich własnych pieniędzy. Prezydent chce przeprowadzić przetarg nieograniczony, w którym my nie będziemy mieli żadnych szans – mówi prezes Stowarzyszenia Kupców Targowiska „Wały Dwernickiego’ Waldemar Ziaja.

Do protestu podczas sesji odniósł prezydent Matyjaszczyk. – Jesteśmy zainteresowani jako miasto tym, żeby na Wałach nadal był prowadzony handel jak do tej pory, aby mieszkańcy mieli dostęp do świeżych produktów, aby to nadal tam funkcjonowało. Natomiast musimy respektować przepisy prawa i umów, które zostały zawarte. Umowa, która gaśnie z końcem tego roku wymaga przedłużenia na jakichś warunkach na lata następne. Zwyczajem i normą w mieście jest, że w każdym z takich przypadków, tak było z rynkiem na Narutowicza, ogłaszany jest przetarg nieograniczony na administrowanie terenu przez podmioty, które mogłyby to realizować. Dlatego na ostatnim kolegium została podjęta decyzja o tym, żeby przeznaczyć ten teren na przetarg nieograniczony, a więc każdy z Państwa będzie mógł wystartować i wziąć odpowiedzialność, aby był tam prowadzony handel. Jak będą zakończone procedury związane z wyceną, to będziemy mogli rozpisać przetarg. Trzymam kciuki, że wam też będzie zależało – zwrócił się prezydent Matyjaszczyk do kupców. Jak dodał, na temat planów co do przyszłości ryneczku słyszał już „tak wiele bzdur, że się w głowie nie mieści, że ktoś może tak kłamać i wprowadzać w błąd opinię publiczną.” Słyszałem o tym, że ma być tam osiedle mieszkaniowe, że miasto ma tam jakieś plany inwestycyjne, zupełnie odjechane od rzeczywistości, niezwiązane z bieżącym funkcjonowaniem ryneczku. Dalej chcemy, aby był tam handel i była dotychczasowa funkcja sprawowana – grzmiał prezydent Matyjaszczyk i dziwił się kto sprowadził kupców na salę obrad.
Ponieważ radni SLD i Po nie zgodzili się na wprowadzenia do obrad punktu związanego ze sprawą ryneczku o los kupców intensywnie dopytywali radni Klubu Prawo i Sprawiedliwość.
Jako pierwszy po wypowiedzi prezydenta głos zabrał radny Paweł Ruksza. – Cały Czas podtrzymuje pan, że chce aby funkcja handlu pozostała na Wałach, ale nie mówi pan, kto tam kto tę funkcję na sprawować. A kupcy boją się o swoje miejsca pracy, bo w przetargu nieograniczonym każdy może wygrać i niekoniecznie mogą to być obecni kupcy. Oni zainwestowali w to miejsce 12 milionów złotych i mówienie im teraz, że przetarg będzie ogłoszony jest niegodziwością w stosunku do nich, bo oni mogą stracić swoje miejsca pracy. Po drugie, jak pan mówi o kłamstwie, to proszę nie wprowadzać w błąd ludzi mówiąc, że takie były zasady w Częstochowie, że wydzierżawia się teren po przetargu. Jeśli ktoś zainwestował 12 milionów złotych, to dlaczego ma być przetarg. Pozwólmy dalej tym ludziom uprawić swój zawód w miejscu, które sami stworzyli od podstaw. A czy na rynku na Zawodziu też zainwestowano 12 milionów złotych? Nie! Tak samo w przypadku innych handlowców nie było takich postępowań. Zatem zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami będzie pan mógł przedłużyć bez trybu przetargowego dotychczasową umowę. I tego domagają się kupcy, co można przeczytać na ich transparentach. Na sesji chcieliśmy wysłuchać kupców, ale nie zgodziliście się na wprowadzenie tego punktu pod obrady. Chcieliśmy właśnie usłyszeć, kto ich tutaj przyprowadził, bo może okazuje się, że przyszli z własnej woli – mówił radny Ryksza. I pytał: Dlaczego do tej pory nie został skierowany pod obrady Rady Miasta projekt uchwały o wyrażeniu zgody na przedłużenie dotychczasowej umowy ze Stowarzyszeniem? Jaka jest powód braku przedłużenia umowy w trybie bezprzetargowym? Czy była udzielana odpowiedź na wniosek Stowarzyszenia o przedłużenie umowy złożony w maju 2018 roku? Czy Zarząd Stowarzyszenia był informowany o woli przedłużenia umowy w trybie bezprzetargowym? Jeśli tak, to w jakiej formie i kiedy?
Radna Monika Pohorecka oburzona pytaniem prezydenta o to, kto tych ludzi tu sprowadził, stwierdziła: – To pytanie jest niewłaściwe i niegrzeczne. Ja odpowiadam: tam (na transparentach) jest napisane. Od wyborów nie chce pan rozmawiać z tymi ludźmi, i niestety, tak się już dzieje, że pan obiecuje, coś ustala, a potem pana nie ma. Pan znika, gdy podejmowane są tematy ważne dla dużej grupy ludzi. Tego właśnie tu doświadczyliśmy już nie raz. I nie tylko dzisiaj. A państwo przyszli, bo są już mocno zdeterminowani. Oni przyszli, bo są przerażeni o to, co będzie się działo z ich miejscem pracy. On i przyszli dlatego, bo wydali ogromne pieniądze, a dzisiaj się im mówi, że to nic nie znaczy, że nie będą mogli pracować na chleb. Przyszli dlatego, że pan nie chciał się z nimi wcześniej spotkać i wysłuchać. A informowali ich lakonicznie i ogólnikowo. Informowano ich, że radni będą procedować uchwały dotyczące losu tych ludzi, a ja ich problemie dowiedziałam się przedwczoraj. Szczerze jestem zatroskana o tych ludzi. Panie prezydencie nie tak się rozmawia z ludźmi, pan jest prezydentem wszystkich mieszkańców miasta, wszystkich przedsiębiorców. Ten czerwony domek z kart zaczyna się chwiać, psujecie coraz więcej, coraz więcej niezadowolonych grup społecznych przychodzi tutaj – mówiła radna Monika Pohorecka.
Radna Katarzyna Jastrzębska odniosła się do okazywania braku szacunku przez obecną częstochowską władze. – To norma nie tylko w stosunku do tych ludzi, którzy dzisiaj przyszli na sesję, ale i innym, w tym radnym, którzy proszą o konkretne informacje i ich nie otrzymują. Od trzech sesji nie dostaję odpowiedzi na piśmie na moje pytania do prezydenta, a pytania zadaję w imieniu mieszkańców. Podczas sesji nadzwyczajnej Bardzo wyraźnie prosiliśmy, aby do dzisiejszej sesji otrzymać konkretną informację ma temat ścieżki prowadzącej do usunięcia niebezpiecznych odpadów znajdujących się na terenie Częstochowy przy ul. Filomatów. To bardzo ważny problem, ale nie otrzymaliśmy tej informacji. Ponadto prosiliśmy, aby w informacji bieżącej prezydenta znalazł się harmonogram działań dotyczących budowy stadionu. Nie prosiliśmy o ogólnikowe wiadomości, ale nie prosiliśmy o historię tego co było, ale o rozpisany szczegółowo harmonogram realizacji budowy stadionu – mówiła Katarzyna Jastrzębska.
Radny Andrzej Sowa podkreślił, że sami kupcy zgłosili się o pomoc, bo prezydent nie dawał im żadnych konkretnych informacji. – Dlatego pana prezesa Stowarzyszenia Kupców skierowałem do Komisję Gospodarki, gdzie temat ryneczku miał był omawiany. Ale pana prezydenta tam nie było, bo pan oczekuje na zaproszenie. Ale przed wyborami nie oczekuje pan zaproszeń i ochoczo biega po ulicach i rozdaje kwiatki i pączki. To jest pana podejście do tego miasta i mieszkańców – konkludował radny Andrzej Sowa.
O przyczyny podjęcia procedury przetargowej i przesłanki podjęcia decyzji procedury przetargu nieograniczonego dopytywał radny Konrad Jarzyński.
Prezydent Matyjaszczyk wypowiedzi radnych PiS skontaktował jako nieuczciwą grę na emocjach ludzi, którzy walczą o swoje życie. Zarzucił im budowanie na problemie kapitału politycznego i kłamstwa. Radnych mocno dyscyplinowała prowadząca obrady wiceprzewodnicząca Jolanta Urbańska. Jej taktykę uciszania i przerywania radnych Paweł Ruksza skwitował prośbą o nie terroryzowanie.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *