PSIA KONTROLA


Rok temu, 3 sierpnia 2000 r., w centrum Katowic pies zaatakował czteroletnie dziecko. Na ciele małego Konrada lekarze znaleźli 80 ran po ukąszeniach; szczęściem większość z nich była powierzchowna. To wydarzenie stało się bodźcem dla Wydziału Kontroli Śląskiego Urzędu Wewnętrznego. Na terenie naszego województwa przeprowadzono kontrolę dotyczącą przestrzegania przez hodowców obowiązków wynikających z ustawy, z dnia 21 VIII 1997 r. o ochronie zwierząt.

Wyniki kontroli są materiałem fascynującym. Jest to dokument obrazujący skutki zderzenia wyobraźni urzędniczej z żywą materią reprezentowaną przez psa. Pies – odwołując się do znanej definicji – jest taki, jaki go każdy widzi. Gorzej, gdy przychodzi go ująć w definicje prawne.
Wspomniana ustawa wprowadziła obowiązek występowania o zezwolenie do organów gminy na posiadanie psów ras uznawanych za niebezpieczne. Rasy owe zostały wymienione w rozporządzeniu MSW iA z 15 XII 1998 r. Są to: amerykański pit bull terrier, perro de presa mallarquin, buldog amerykański, dog argentyński, perro de presa canario, tosa inu, rottweiler, akbash dog, anatolian karabash, moskiewski, stróżujący owczarek kaukaski. Chcąc zatem posiadać owczarka kaukaskiego należy złożyć wniosek do organu gminy z opłatą skarbową w wysokości 20 zł i poddać się rygorom dotyczącym szczególnych zasad trzymania owego czworonoga.
Owe szczególne zasady nie są polskim novum. W podobny sposób prawodawstwo europejskie reguluje problem psów agresywnych. W Niemczech na posiadanie takiego psa trzeba uzyskać zezwolenie. Właściciel musi udowodnić, że posiadanie psa leży w jego interesie; że posiada zdolność do opieki nad psem. Musi też być osobą niekaraną oraz posiadać zdolność odpowiedniego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Pies powinien być wysterylizowany, posiadać elektroniczny chip oraz być specjalnie tresowany. Podobne przepisy obowiązują w innych krajach: w Danii i Francji jest całkowity zakaz hodowli ras agresywnych, w Norwegii zakaz importu i posiadania, w Wlk. Brytanii obowiązują przepisy podobne do niemieckich. Nic dziwnego – tragedie związane z zagryzieniem ludzi przez psy agresywne spowodowały, że postrzega się prawo do ich trzymania na równi z prawem do posiadania broni palnej.
Tak, ale… Opracowując wyniki kontroli zespół z ŚlUW nie ograniczył się tylko do porównania prawa polskiego i praw w krajach europejskich. Sięgnął dodatkowo po ekspertyzy kynologów.
Dr Joanna Iracka, jedyny polski weterynarz – członek Europejskiego Stowarzyszenia Weterynaryjnego Etologów Klinicznych uważa, że uwarunkowania genetyczne decydują o zachowaniu psa w – jedynie – 20%; 80% zależy od właściwego ułożenia i wychowania. Podłożem niekontrolowanej agresji psów mogą być stany lękowe. Konieczna jest więc nie tylko tresura psów, lecz i odpowiednie przygotowanie ich właścicieli. Według kynologów nie da się problemu psów agresywnych rozwiązać metodami administracyjnymi. Rozporządzenie dotyczy psów rodowodowych, sprawdzonych i badanych przez weterynarzy, fachowo ułożonych. A takie nie powodują zazwyczaj pogryzień.
Potwierdza to życie. Wspomniany przypadek pogryzienia dziecka przez psa w Katowicach został przez media przedstawiony jako przykład ataku psa rasy agresywnej (amstafa, czy pit bull terriera). Tymczasem ataku dokonał mieszaniec podobny do amstafa; z tego powodu, że był zwykłym kundlem na jego właścicielu nie ciążył obowiązek rejestracji. Co więcej – nie tyle rasa psa (lub jej brak) odgrywała w tym nieszczęściu decydującą rolę; lecz fakt, iż jego właściciel był pijany w sztok (2 promile alkoholu we krwi). Nie pies i nie rasa była tu winnna, lecz zwykła nieodpowiedzialność człowieka.
Podkreślmy – nieodpowiedzialność człowieka. Jeżeli ktoś – dajmy na to – pędzi brawurowo przez miasto samochodem wsparty 2 promilami alkoholu we krwi; to nie zrzucajmy winy za wypadek na samochód.
Prawo polskie – jak wynika z kontroli ŚlUW – jest przy tym żałośnie dziurawe. Rozporządzenie wymienia konkretne rasy. Dotyczy zatem tylko psów rasowych (zarejestrowanych przez Związek Kynologiczny i posiadających odpowiedni rodowód). Takie psy łatwo policzyć i zidentyfikować. Na terenie województwa śląskiego jest 2526 psów rasy uznawanej za agresywne. W Częstochowie takich psów jest 184. Mamy w naszym mieście 133 rottweilery, 47 owczarków kaukaskich i 4 amerykańskie pit bull terriery. I tu, każdy kto kiedykolwiek otarł się o psa, zaprotestuje: to niemożliwe. I słusznie.
O zezwolenie występuje tylko ten, komu zależy na prowadzeniu amatorskiej (lub zawodowej) hodowli psa rasowego. Taki ktoś jest w swojej dziedzinie specjalistą – zna wartość psa, wie jak o niego dbać, regularnie odwiedza weterynarza, prowadzi odpowiednią tresurę. Jego wychowanek zajmuje się nie napadaniem na dzieci, lecz zdobywaniem medali na wystawach. Jestem w 100% pewny, że ze strony tych 184 legalnie zarejestrowanych psów “agresywnych” nie grozi nam w Częstochowie żadne niebezpieczeństwo. I nie było dotąd przypadku, by legalnie, odpowiednio hodowany pies komukolwiek zrobił krzywdę. Rottweiler (którego z jakiegoś powodu nie lubią urzędnicy z MSWiA) odpowiednio prowadzony, to najspokojnieszy pies pod słońcem.
Ale też każdy z nas, kto tylko umie liczyć, znajdzie więcej niż 47 owczarków kaukaskich w samym podczęstochowskim Olsztynie. Te psy masowo i najczęściej nielegalnie sprowadzane były zza wschodniej granicy. Cieszyły się sławą – były najtańszymi i najlepszymi psami obronnymi. Nikt jednak nie wymaga zezwolenia na trzymanie takiego psa obronnego. Wystarczy nie mieć rodowodu, wystarczy powiedzieć, że to nie czysty “kaukas”, lecz mieszaniec.
Efekt jest taki, że nie grozi nam niebezpieczeństwo ze strony psów wyliczonych skrupulatnie przez pana Ministra. Najniebezpieczniejsze są mieszańce, w dodatku mieszańce trzymane przez nieodpowiednich ludzi, w nieodpowiedni sposób, w nieodpowiednim miejscu. Taki “podwórzowy kaukas”, po stresie przeżytym podczas wędrówki ze Wschodu na Zachód; trzymany cały dzień na łańcuchu, drażniony, źle karmiony, niewybiegany – spuszczony z łańcucha jest niebezpieczniejszy niż naładowany pistolet w przedszkolu.
Wroćmy więc jeszcze raz do przepisów europejskich. W Niemczech psy agresywne pogrupowane są w różne kategorie. W pierwszej mieszczą się rasy historycznie uznawane za agresywne (np. pit bulle), w drugiej rasy z innych względów uznawane za niebezpieczne (np. bull terriery, owczarki kaukaskie), w trzeciej – psy budzące obawy (w tym także mieszańce). W tych kategoriach wymagane jest zezwolenie. W Północnej Nadrenii-Westfalii dodano także czwartą kategorię: wszystkie psy mierzące ponad 40 cm lub ważące ponad 20 kg. Takie psy powinny być zarejestrowane.
Za podobną zmianą prawa opowiadają się kontrolerzy z ŚlUW. Uznają za potrzebną weryfikację listy ras uznawanych za agresywne i dodanie do niej także mieszańców. Odwołują się tu do istniejącego precedensu. W prawie łowieckim jest zapis wymagający specjalnego zezwolenia na posiadanie i hodowanie “chartów rasowych lub ich mieszańców”. Faktycznie – ponieważ charty używa się do kłusowania, często słyszymy o ekspedycjach myśliwych łowiących owe psy. Wyłapuje się przy tym (w skrajnych wypadkach odstrzeliwuje) wszystkie psiaki przypominające charta. To paradoks, lecz polskie prawo bardziej chroni zwierzynę łowną niż dzieci przed agresją ze strony psów.
Trudno też nie zgodzić się z innymi wnioskami pokontrolnymi. A więc z zasadą, że zezwolenie na posiadanie psa agresywnego (lub jego mieszańca) powinna uzyskiwać jedynie osoba o nieskazitelnej opinii i wysokich warunkach moralnych. Że właściciel powinien być obowiązkowo ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Że każdy taki pies powinien być w sposób czytelny odznaczony… Czy takie obostrzenie oznacza ograniczenie naszych wolności? Zależy, co się tu rozumie przez “nasze wolności”. Z posiadaniem psów obronnych jest dokładnie tak samo, jak z posiadaniem broni. Każdy przyzwoity człowiek powinien i ma prawo do posiadania broni. Jedni – bo dzięki temu czują się bezpieczni w swoim domu; drudzy – bo mają specyficzne hobby. Ale to prawo ma swoje ograniczenia – raczej w imię wolności nie zgodzimy się dać prawa do posiadania broni alkoholikom, osobom niezrównoważonym, przestępcom.
Dokładnie tak samo rzecz wygląda z psami. Hodowla psów, zwłaszcza dużych, to zbyt odpowiedzialne zajęcie, by pozwalać na to ludziom nieodpowiedzialnym.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *