„Tola ma Donalda a Donald ma Tole”, czyli cena wolności słowa


MYŚLENIE NIE BOLI

„Tola ma Donalda a Donald ma Tole”, czyli cena wolności słowa
Ostatnie tygodnie to istne fajerwerki polityki miłości, demonstracja obowiązujących w Polsce standardów demokracji i panującej powszechnie wolności słowa. Przykłady? Proszę bardzo!
Pierwszy to oczywiście wojna z kibicami. To chyba ostatnia tak zorganizowana grupa społeczna w Polsce, tym bardziej niebezpieczna, że nie poddająca się masowaniu mózgu przez wybiórcze i wsi-owe media. Wracając do zawartej w tytule cenie wolności słowa. Najbardziej precyzyjnie wyliczono ją w Białymstoku. Tamtejsi kibice ( w liczbie 43) za „demonstracyjne okazywanie w miejscu publicznym lekceważenia narodu polskiego, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnych organów” (najnowsze hasła brzmią więc „Donald organie, twój nierząd wkrótce ustanie”) zostali zatrzymani i następnie ukarani mandatami w wysokości 500 zł. Cała sprawa ma charakter rozwojowy, bowiem kibice mandaty odsyłają a w ich obronę włączyła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Przy okazji dziennikarze ustalili – ale nie Tomasz Lis i dociekliwa Monika Olejnik – że funkcjonariuszom Policji wydano dyspozycje polegające na eliminowaniu „antyrządowych treści” znajdujących się na transparentach kibiców protestujących przeciwko zamknięciu stadionów. No cóż, pamiętam, kiedy na ulice stolicy wmaszerowała „spontanicznie” młodzież, wspierana ochoczo przez pedagogów. Jaką radość mieli wówczas dziś oburzeni cytując hasła „Giertych do wora, wór do jeziora”. Nie pamiętam czy ktoś odpowiedział za podżeganie do zbrodni.
Dobrze, że były Premier ramie w ramię z min. Sikorskim walczył będzie z chamstwem i wszelkimi przejawami anty-izmów w Internecie. Polityki miłości w imię wolności doświadczył również młodzieniec, który założył stronę internetową, na której zamieszczał wyłapane z tegoż filmiki, rysunki, teksty satyryczne dotyczące Prezydenta RP. Oczywiście obecnie nam panującego. Ze śp. Prezydenta Kaczyńskiego dworować było, jest i z pewnością będzie można bezkarnie, bo przecież „jaki prezydent taki zamach”. ABW – okazało się, że chyba na własna rękę (Premier i Prezydent jednakowo akcją zdziwieni) – postanowiła zakończyć ohydny proceder młodzieńca i bladym świtem sprawę definitywnie załatwiła.
Na koniec jeszcze o red. Jerzym Jachowiczu (prekursor dziennikarstwa śledczego w Polsce), skazanym świeżo w procesie, jaki wytoczył mu płk Bieszyński. Pułkownik to postać niezwykle barwna i jak w soczewce skupia ona wszystko to, co nie pozwala na zdefiniowanie Polski, jako kraju demokratycznego. Bardziej sytuuje ją wśród państw, którymi rządzą służby wszelakiej maści i pochodzenia. Otóż ów Pułkownik, większej części społeczeństwa dał się poznać, jako dowodzący brawurową operacją ABW zakończoną zatrzymaniem Andrzeja Modrzejewskiego (luty 2002 r) – dziś wiemy – bezprawnym. Kolejny moment, gdzie pojawia się osoba Pułkownika to sprawa ekstradycji z USA Edwarda Mazura. Nasz bohater stanął wtedy przed sądem ekstradycyjnym w Chicago, jako świadek obrony Mazura, oskarżonego przez państwo polskie o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały. To właśnie o tej sprawie, jej bohaterach i domniemaniu ich powiązań napisał red. Jachowicz tekst, który tak dotknął Pułkownika, że zwrócił się do Sądu o naprawieni swoich krzywd. Sąd zgodził się z powodem i sprawnie, bez opieszałości, skazał Redaktora na karę finansową 16 tys. zł. Płk Ryszard Bieszyński (przez 23 lata funkcjonariusz tajnych służb PRL), jako szef Zarządu Śledczego ABW, kierował śledztwem w sprawie zabójstwa gen. Papały. Osobą podejrzewaną o wydanie zlecenia był Edward Mazur, amerykański biznesmen polskiego pochodzenia. Pozwolę sobie dodać jeszcze, że nasz Pułkownik był onegdaj oficerem prowadzącym p. Mazura, miał więc wszelkie dane, aby wystawić mu świadectwo moralności przed chicagowskim sądem. Sprawa jest dość dramatyczna. Głównie ze względu na to, że obrazuje kondycję polskiego sądownictwa i nieustannego wpływu określonych służb na naszą polityczną codzienność. Redaktor był sądzony z art. 212 Kodeksu Karnego, wprowadzonego do polskiego prawa w stanie wojennym w 1984 r.
Wszystkich, którzy mają ochotę wesprzeć red. Jachowicza odsyłam do Internetu. Pod poniższym adresem jest tekst listu poparcia prośby o ułaskawienie do Prezydenta RP oraz adres, na który można go wysyłać. http://wpolityce.pl/view/12115/Dramatyczny_apel_Jerzego_Jachowicza___Skazano_mnie_w_procesie_karnym__Wyrok_jest_skandalem__Drakonska_kara___.html.

ANNA DĄBROWSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *