Przeciw zamachowi na polską oświatę i narodową tożsamość


Oświadczenia posła Szymona Giżyńskiego (PiS) w Sejmie

Z ostrym sprzeciwem wobec pomysłów i projektów ustaw autorstwa minister edukacji, Katarzyny Hall – odzierających programy nauczania w polskiej szkole z wartości patriotycznych, wystąpił 7 i 8 stycznia 2009 roku, poseł Ziemi Częstochowskiej Szymon Giżyński, wygłaszając na forum Sejmu dwa oświadczenia. Ich treść drukujemy poniżej.

Panie Marszałku! Wysoki Sejmie!

Requiem polonistom

Chwała piarowcom i spin doktorom Platformy Obywatelskiej za profesjonalne wykorzystanie bezrozumu i populizmu, który sami zresztą umiejętnie wywołują, podsycają i pielęgnują – dla politycznych przewag i korzyści swojej partii. Zaś prawdziwy majstersztyk tkwi w tym, iż ta sama partia – PO – tak natychmiastowo, behawioralnie reagując na to, czego społeczeństwo – w imię populizmu i politycznego bezrozumu – rzekomo oczekuje; nagle doznaje olśnienia i daje się ponieść poczuciu misji – zawsze wtedy, gdy trzeba kruszyć wartości wokół których społeczeństwo się konsoliduje i trwa jako naród.
Ale przecież niwelacja patriotycznych wartości to jedno; drugie, to ich zastąpienie czymś nowym: antywartościami. Gdy kilka miesięcy temu, tragicznie zginął profesor Bronisław Geremek, już dzień po jego śmierci w jednym z ogólnopolskich dzienników, również przypisującym sobie wobec narodu polskiego demiurgiczno-demaskatorską misję, ukazał się programowy nekrolog, w którym śp. profesora kreowano na wzorzec dla przyszłych pokoleń w postaci, ni mniej, ni więcej tylko „kosmopolaka”, czyniąc z tego hasła i zadania walor najwyższy.
Jesteśmy zatem świadkami i uczestnikami historycznego procesu – z PO w roli spiritus movens – przekształcania niskocywilizowanego Polaka w wysokocywilizowanego kosmopolaka. Poczesna i kreatywna rola w tej misji zlecona została pani Katarzynie Hall, minister edukacji w rządzie pana premiera Donalda Tusk. Pani minister Hall ochoczo, ze znawstwem i świadomością zadania zabrała się do pracy i już przygotowała – pod swe cele – grunt ustawowy.
Najpierw zatem ruszyła budowa solidnych fundamentów, czyli zmian systemowych: odpublicznienia oświaty; poprzez dezintegrację właściwych struktur państwa – drastyczne ograniczenie jego odpowiedzialności za oświatę; przesuwania kompetencji oświatowych ze strony administracji państwowo-rządowej ku samorządom; kryptoprywatyzacji oświaty; likwidacji rządowego władztwa nad nadzorem pedagogicznym – również przez wprowadzenie prywatnych usług w tym zakresie.
Ale przecież zmiany systemowe – choć głębokie i zasadnicze – mają tylko wstępne, przygotowawcze znaczenie; w odniesieniu do celu tak pryncypialnie, bezkompromisowo i ambitnie założonego – zrewoltowania i zdekonstruowania samej istoty polskiego patriotyzmu. Dlaczego najważniejsi politycy PO, z panem premierem na czele i ich doradcy nie używają synonimicznie określenia: patriotyzm polski, w takim samym znaczeniu, jak Niemcy używają – synonimicznie – określenia patriotyzm niemiecki, a Anglicy używają – synonimicznie – określenia patriotyzm angielski? Dlatego, że najważniejsi politycy PO, z panem premierem na czele, i ich doradcy, używają, w imię swoich celów, w miejsce: patriotyzm polski, innych zastępczych określeń, a w zasadzie etykiet; patriotyzm: „nowoczesny”, „cywilizowany”, „współczesny” a nawet „prywatny”.
I temu właśnie: „unowocześnianiu”, „ucywilizowaniu”, „uwspółcześnianiu”, a nawet „uprywatnianiu” polskiego patriotyzmu ma służyć reforma programowa oświaty, już właśnie zaordynowana przez panią minister Hall. Z jakim skutkiem? No właśnie, jasno widocznym na tle wcześniej wskazanych zamierzeń i celów. I skutkiem nadto oczywistym i przewidywalnym, gdy sobie uświadomimy jakich arcydzieł polskiej literatury nie będzie mógł, albo nie będzie musiał przeczytać, polski maturzysta, i to już najbliższych roczników?
Otóż polski maturzysta (po gimnazjum i po liceum) i to już najbliższych roczników, nie będzie mógł, bądź nie będzie musiał przeczytać, między innymi:
„Bitwy Grunwaldzkiej” Długosza, „Pamiętników” Paska, poezji Sępa Szarzyńskiego, Wacława Potockiego, Andrzeja Morsztyna, całości „Dziadów” Mickiewicza; tegoż: „Grażyny”, „Konrada Wallenroda”; „Balladyny” i „Kordiana” Słowackiego; „Nie-Boskiej Komedii” Krasińskiego; poezji Norwida, nowel Prusa, Sienkiewicza w tym np. „Szkiców węglem”, Konopnickiej; „Nad Niemnem” Orzeszkowej; „Krzyżaków”, „Quo vadis”, „Ogniem i mieczem”, „Potopu”, „Pana Wołodyjowskiego” Sienkiewicza; „Faraona” Prusa; „Chłopów” i „Ziemi Obiecanej” Reymonta; „Wiernej rzeki”, „Syzyfowych prac”, „Ludzi bezdomnych”, „Przedwiośnia”, „Ech leśnych” i innych opowiadań i nowel Żeromskiego; „Nocy i dni” Dąbrowskiej.
Kto będzie świadkiem i ofiarą tej narodowej hańby i katastrofy? Cały naród; w tym – co szczególnie okrutne i cyniczne: nauczyciele – poloniści. Im dedykuję fragment pięknego i mądrego wiersza Andrzeja Waligórskiego „List w sprawie polonistów”.

Bo jeżeli jesteś i ja jestem,
To dlatego, że stojący na warcie
Polonista znużonym gestem
Kartki książek wertował uparcie
Za kajzera i za Hitlera,
I za cara, i za innych carów paru,
I dlatego właśnie nie umiera
Coś ważnego, co nazywa się Naród.
Więc zamieszczam na końcu listu
Ja, satyryk, błazen i ladaco,
Zdanie proste: – Kocham polonistów!
Rozwinięcie zdania:
– … bo jest za co!

poseł Szymon Giżyński
Warszawa, 7 stycznia ,2009 r.

Panie Marszałku ! Wysoki Sejmie!

To tylko pozornie zaskakujące, że wiersze wybitnego polskiego poety Andrzeja Waligórskiego, zmarłego przedwcześnie w 1992 roku; takie jak wczoraj cytowany przeze mnie z tej mównicy ?List w sprawie polonistów? czy też przytoczony za chwilę ?Pan Tadeusz?, mimo, iż czas ich powstania dzielą od nas już dziesięciolecia – uzyskują współcześnie walor dramatycznej, demaskatorskiej antycypacji.
W warstwie sytuacyjno-obrazowej wiersze Waligórskiego nadal śmieszą, ale w warstwie znaczeniowej wybrzmiewają zarazem groteską, jak i tragizmem; są, w odniesieniu do dzisiejszej polskiej rzeczywistości politycznej, bezlitośnie i złowrogo – aktualne.
Proszę posłuchać, panie Marszałku i państwo posłowie, fragmentów pełnego smutnego wdzięku poematu Andrzeja Waligórskiego ?Pan Tadeusz? z moimi kilkoma, niegodnymi oryginału, ingrediencjami.

PAN TADEUSZ
O czym że dumać na sopockim bruku?
Siędę, napiszę jakąś rzecz do druku,
Niedługą wszakże, gdyż szkolne reformy
Nie preferują zbyt rozwlekłej formy.
Oto – na dowód – list najświeższej daty
Z podpisem pani Hall, minister oświaty:
Panie Mickiewicz! Ogromnie mnie wzrusza
Epicki patos „Pana Tadeusza”,
Nie mam też żadnych uwag co do treści,
Lecz w gabarytach szkolnych się nie mieści,
Gdyż polska dziatwa, chociaż nader bystra,
Dźwigając nadmiar wiedzy w swych tornistrach
Nie zdąży poznać nawet Pottera Harrego
A cóż dopiero pana… kolego?
Chcąc przeto zyskać u nas popyt szerszy,
Skróć każdą księgę gdzieś do ośmiu wierszy.
Piętnując przy tym alkoholizm szlachty
I prozachodnie, niezdrowe konszachty…
– … do ośmiu wierszy… zabieg dość ponury…
Lecz mamże wypaść z ram literatury?
Nigdy! Doczekać muszę takiej chwili,
By te komiksy pod strzechy trafili!

Księga pierwsza
Gospodarstwo
Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
A Tadeusz po studiach do dworu powraca,
Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha,
Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha.
Pod wpływem alkoholu Tadzio czuje wenę,
Podrywa własną ciocię, starą Telimenę,
A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce,
Wreszcie wszyscy zasnęli, dalszy ciąg już wkrótce.

Księga druga
Zamek
Pośród krat, baszt i innych różnych dupereli
Siedzi hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli,
Zaś Gerwazy oparty na swym scyzoryku
Opowiada mu serial o starym Stolniku,
Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki,
Więc tamten go… i słusznie – uwalił z dwururki.
Hrabia pije u Gerwazego i zemstę przysięga,
Zaś Woźny pędzi bimber. Tu się kończy księga.

Księga trzecia
Umizgi
Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika,
Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika.
Szczęściem kapitan Ryków, co tam był akurat,
Wrzasnął : – wy jemu dajtie dienaturat!
Na truciznu – truciznu?

Sędzia chwycił flaszkę
Ucałował trupią czaszkę,
Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.

Księga czwarta
Dyplomatyka i Łowy
Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie,
A Hrabia z Tadeuszem robią polowanie,
Lecz że obaj pijani – kiepsko im się wiedzie,
Każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie,
Aż dopiero ksiądz Robak w wytartej bekieszy
Zaciukał biedne zwierzę kolbą swej pepeszy,
Zaś Wojski róg wyciągnął, uśmiechnął się mile
I chlapnął z rogu grogu. Dalszy ciąg za chwilę.

Księga piąta
Kłótnia
Asesor pił jarzębiak, Rejent ćpał wiśniówkę,
Jankiel z woźnym Protazym chleli pejsachówkę,
Tadeusz nad Vistulą już się kończył znęcać,
Gdy Klucznik stary zegar jął w kącie nakręcać,
Że zaś kac – jak wiadomo – nie znosi hałasu,
Więc część gości prysnęła czym prędzej do lasu,
Zaś reszta Gerwazemu właśnie spuszcza cięgi
I demoluje zamek. Koniec piątej księgi.

To na dzisiaj wystarczy
Pani Minister
dokończę jutro
gdy skończę swój kanister

poseł Szymon Giżyński
Warszawa, 8 stycznia, 2009 roku

r

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *