Templariusze – fenomen z epoki średniowiecza


– pod takim tytułem ukazała się książka autorstwa Romana Bolczyka, lokalnie znanego bardziej z pełnionej od 2 lat funkcji prezesa MPK. – Zakonem templariuszy zainteresowałem się bardziej po przeczytaniu Wahadła Foucaulta Umberto Eco, którą to książkę podarowała mi nieżyjąca już żona. Nie zastanawiałem się nad gatunkiem, po prostu zacząłem pisać.
Książka została ogłoszona „Najlepszą książką historyczną II półrocza 2013 roku”. O tym, co znalazło się na ponad 700 stronach, opowiedział ich autor.

Mroki średniowiecza?
Wbrew opowieściom, pojęcie dworności w średniowieczu praktycznie nie istniało. To epoka, w której kobieta była rzeczą, tłumaczenie, a niekiedy samo czytanie Pisma Świętego było zakazane. W czasach o których mówimy, ludzie mieli doktrynalny ból głowy. Musieli chociażby obejść V przykazanie – z rozwiązaniem przyszedł im wtedy Bernard z Clairvox – wytłumaczył, że walka za wiarę jest słuszna, czyli parafrazując: kochaj bliźniego swego, a jak możesz, to go zabij. W średniowieczu kierowano się religią chorej wyobraźni. Każdy sobie wyobrażał jak umiał, i zazwyczaj robił to opacznie. Wtedy też narosło wiele dziwadeł. Popularny był handel relikwiami. Wśród nich był szczebel z drabiny, która śniła się świętemu Jakubowi, czy fasola z ostatniej wieczerzy. Było tyle domniemanych drzazg z krzyża Chrystusa, że można by z nich zbudować Arkę Noego.
W średniowieczu stan higieny był fatalny. Nie było wysypisk, wszystko lądowało na ulicach. Templariusze dbali o higienę, bo wiedzieli, że jej brak jest źródłem chorób. Mieli szpitale, wiedzieli jak leczyć rany. Stosowali pajęczyny, wiedzieli, że działa, choć nie wiedzieli dlaczego. Wiedzieli, że upuszczanie krwi szkodzi, że epilepsja nie jest nawiedzeniem przez szatana, tylko normalną chorobą.

Rycerze Chrystusa
Templariusze byli niekwestionowanymi liderami walki orężnej, a do tego szybko pojęli, że i dyplomacja ma swoje zalety. Zawierali sojusze ze skrytobójcami – Asasynami. To pomagało im przetrwać, gdy dookoła było morze muzułmanów, a ich zaledwie garstka. Byli w stanie permanentnego oblężenia. Często korzystali z niewolników, więc nie było im na rękę, by muzułmanie przyjęli ich wiarę, bo chrześcijanom musieliby już płacić.
Walkę rozpoczęli na Półwyspie Iberyjskim w trakcie rekonkwisty, gdzie wyzwalali tereny zajęte przez muzułmanów. Do dziś w hiszpańskiej Grenadzie widać ślady świetności Maurów, natomiast trudno się pochwalić czymkolwiek z pamiątek po pobycie zakonów krzyżowych w Ziemi Świętej – oni tam mieli tylko podbijać i wyzyskiwać. Duże wrażenie zrobiła na mnie rzeź chrześcijan na mieszkańcach Jerozolimy. Konie brodziły po pęciny we krwi, a ludzi palono i przeszukiwano popioły, by wśród nich odnaleźć kosztowności. Poza synem pierworodnym, reszta nie miała grosza., majątek zdobywano więc w drodze grabieży, rabunku, wypraw wojennych i turniejów rycerskich. Walka na kopie była później, wtedy walczono na śmierć i życie – wygrany zdobywał zbroję, mieszek, a nawet zamek. Takiej okazji jaką była wyprawa krzyżowa nie można było przegapić.
Konie templariuszy były najcięższe spośród wszystkich zakonów rycerskich – każdy z jeźdźcem ważył ponad tonę. W kilkuset rycerzy potrafili rozbić kilkutysięczne armie – coś na wzór polskiej husarii z okresu wiedeńskiego. Muzułmanie mogli ich jedynie otoczyć. Żaden templariusz nie oddał się dobrowolnie do niewoli – najmajętniejszy zakon świata nie przeznaczyłby grosza na wykup.

Ubodzy, a jednak najbogatsi
Templariusze równie wprawnie jak mieczem, władali kiesą. Potrafili zrobić coś z niczego. W darowiźnie dostawali najgorsze ziemie, z których dzięki dobrze prowadzonej polityce agrarnej ciągnęli niezłe zyski. W samej Francji, gdzie mieli 9 tysięcy komandorii, ich dochód wynosił w przeliczeniu czasy obecne 100 mld euro, a to przecież epoka, w której nie ma ani energii elektrycznej, ani komórki, więc jak sobie radzili? Korzystali z poczty kurierskiej, opracowali system bankowości – można było poruszać się po całym znanym ówcześnie świecie i zdeponować każdą kwotę w komandorii templariuszy, przebyć tysiące kilometrów, pojawić się na przykład w Jerozolimie czy w Akce, i tę samą kwotę otrzymać nie ryzykując po drodze utraty majątku. Oni wymyślili czek podróżny, hipotekę zastawną, udzielali pożyczek. Znakomici znawcy okresu średniowiecza napisali, że templariusze zbudowali podwaliny pod kapitalizm. Korzystali z cyfr arabskich, które przejęli przebywając na półwyspie iberyjskim.

Proces
W 2019 roku minie 900 lat od powstania zakonu, od czasu zniszczenia ich przez papieża Klemensa V na spółkę z Filipem IV Pięknym minęło 700 lat. Powód prozaiczny – zasłużonemu u templariuszy królowi Francji łatwiej było doprowadzić do kasacji zakonu, niż oddać pożyczkę Istnieli niespełna 200 lat, a odcisnęli ogromne piętno na historii.
Przyczyny ekskomuniki w owym czasie były przeróżne. Zakon był pod lupą. Na procesie wyszło na jaw, że podczas ceremonii pluto na krzyż – oni uważali, że nie należy czcić narzędzia katowskiego, a krzyż był przecież narzędziem kata. Znakiem chrześcijan była ryba, i dziś się do tego wraca.
Zarzuty konstruowano w trakcie tortur. Oskarżeni, przykuci w lochach do ścian po których ciekła woda dostawali zapalenia płuc. Przez 6 lat i więcej byli o chlebie i wodzie. Pamiątką tych wydarzeń jest krążący dziś w powszechnej opinii przesąd – piątek 13 października 1307 roku, czyli data aresztowania templariuszy, przetrwał w pamięci jako dzień przynoszący pecha. Warto wspomnieć także o klątwie Jacquesa de Molaya, wielkiego mistrza zakonu, który przed śmiercią wezwał na sąd boży papieża Klemensa i króla Francji, Filipa. Obaj zmarli w niecały rok po spaleniu de Molaya, a klątwa według podań przestała działać dopiero, gdy w czasach Wielkiej Rewolucji Francuskiej ścięto Ludwika XVI i jego żonę. W trakcie pracy nad książką dotarłem do archiwów watykańskich, w których znalazłem informację o uniewinnieniu templariuszy.
***
W drugiej części książki postaram się odpowiedzieć, gdzie podział się skarb templariuszy, bo na prawdę zdołali go przetransportować na okrętach. Proszę spojrzeć na Rosslyn w Szkocji, na Portugalię – państewko, gdzie są skały, oliwki i rybołówstwo. Biedny, tyle co wyzwolony, a do tego słabo zaludniony teren, stał się nagle potęgą kolonialną. Nawet w Brazylii mówi się po Portugalsku. Krzyż templariuszy widniał na statkach Magellana, Kolumba i Vespucciego – w drugiej części będzie się można dowiedzieć kim była żona Krzysztofa Kolumba. Nieprzypadkowo łączy się też pobyt templariuszy w Szkocji z powstaniem masonerii. W drugim tomie będzie też dużo więcej na temat templariuszy w Polsce.

AG

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *