S.O.S dla Zachęty


Regionalne Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych ma poważne trudności z utrzymaniem swojej siedziby. – Ze względu na brak środków będę przekonywał zarząd i przyszłe walne zebranie Zachęty w Częstochowie do rozwiązania się i oddania Konduktorowni z końcem lipca 2008 – zapowiada prezes Piotr Głowacki.

W lipcu minie rok jak miasto przekazało wyremontowaną Konduktorownię Stowarzyszeniu. Oficjalne otwarcie było huczne, z udziałem wielu znamienitych gości, z fajerwerkami i suto zastawionymi stołami. Dzisiaj brakuje pieniędzy na bieżące utrzymanie obiektu. Pozyskane przez prezesa Piotra Głowackiego środki od sponsorów, w łącznej kwocie 80 tysięcy złotych, wyczerpały się i jak informuje prezes, dotychczasowi donatorzy nie widzą możliwości w dalszym partycypowaniu na rzecz Zachęty. A miesięczne wydatki są spore. – 700 zł prąd, 400 zł telefon z Internetem, 300 zł serwis i ochrona, ponad 300 podatek od nieruchomości i średnio 3000 zł gaz za ogrzewanie. Do tego płace dla pracownika merytorycznego, księgowego, honoraria autorskie, zakup środków czystości – wylicza Głowacki i zapowiada, że w tej sytuacji trzeba będzie zamknąć Konduktorownię. Dodaje, że większość prac przy utrzymaniu budynku wykonywana jest w ramach wolontariatu – sam podobnie jak i najbardziej zaangażowani członkowie dopiero od kwietnia pobierają symboliczne złotówki na umowę zlecenie. Teren przed budynkiem sprzątał najczęściej sam prezes, wewnątrz czystość utrzymuje jego żona, a w organizację kolejnych wystawach – a było już ich sporo – zaangażowani są członkowie Zachęty – głównie Jacek Łydżba, ale nie tylko. – Funkcjonujemy inaczej niż instytucje miejskie dysponujące niebotycznymi budżetami. My nie dostajemy od rządu czy samorządu nic na koszty prowadzenia Konduktorowni – konkluduje. – Jeżeli nikt nie pomoże Zachęcie, trzeba będzie ją zamknąć albo przekazać komuś innemu. I lepiej zrobić to, póki nie mamy długów, bo nie będzie chętnych do jej prowadzenia – mówi Głowacki.
Rozwiązaniem byłaby zmiana statusu Zachęty z organizacji pozarządowej na instytucję kulturalną. Po spotkaniu zarządu Stowarzyszenia z prezydentem Tadeuszem Wroną ustalono, by samorząd i rząd powołali wspólną instytucję – Zachęta Centrum Nowoczesności. Wystosowano w tej sprawie pismo do ministra kultury, ale pomysł w ministerstwie przyjęto bez entuzjazmu. Minister odpowiedział enigmatycznie, że wprawdzie rozważa propozycję, ale jak długo będzie się namyślał, nie sprecyzował.
Urząd Miasta – w obecnej sytuacji prawnej Zachęty – nie ma możliwości wsparcia. – Miasto na działalność merytoryczną Zachęty przekazywało pieniądze z funduszu organizacji pozarządowych, nie może jednak, zgodnie z ustawą, wspierać bieżącej działalności Stowarzyszenia. W obecnej sytuacji wszelkie formy pomocy Stowarzyszenie wyczerpały się – wyjaśnia naczelnik Wydziału Kultury Urzędu Miasta Ireneusz Kozera. Potwierdza, że Zachęcie potrzebna jest nowa formuła funkcjonowania. – Leży to jednak w gestii zarządu Stowarzyszenia. Muszą sami wewnętrznie podjąć decyzję – dodaje.
– Na wypowiedź Naczelnika mogę tylko wzruszyć ramionami, bo co niby zależy od naszej decyzji, nie da się robić więcej [za co stale nas wychwala], a kwestia budżetu to jest renegocjowanie budżetów instytucji już istniejących. Tak jak Gaude Mater niedostępnego w weekendy. W ogóle w UM trzeba zmienić tą zacementowaną spychotechnikę i biznatynizm. Z wzmiankowanych funduszy otrzymaliśmy 20.000,-zł, a na wszystkie stowarzyszenia przeznaczono do podziału nota bene 200.000,-zł. Natomiast muszę powiedzieć, że UM traci szanse pozyskiwania funduszy europejskich, z których mogłaby też skorzystać Zachęta – komentuje Piotr Głowacki.
Powołanie nowej miejskiej instytucji kultury zależy jednak od radnych. Pozostaje pytanie, czy widzą oni taką możliwość? Może okazać się, że uznają, że kolejna instytucja nie jest już potrzebna. Pamiętamy niedawne problemy chóru Collegium Cantorum, który stracił mecenat Politechniki Częstochowskiej i radni nie przychylili się, by zapewnić zespołowi siedzibę. Minimalny roczny budżet instytucji jest duży – to około 500 tysięcy złotych. Zachęta ma jednak atuty, chociażby posiadając swoje, tak z trudem wywalczone, miejsce. Ponadto trzeba docenić inwencję prezesa Piotra Głowackiego. Pozyskał on wiele celowych dotacji, w tym na tworzącą się kolekcją sztuki nowoczesnej. To dzisiaj już ponad 91 dzieł. Tego nie można zaprzepaścić.
Sprawę w ministerstwie podejmie poseł PO Halina Rozpondek. – Z problemem dokładnie się jeszcze nie zapoznałam, ale mój sekretarz Andrzej Zembik poinformował mnie już o nim. Na pewno będę rozmawiać z ministrem, by znaleźć rozwiązanie – mówi nam poseł Halina Rozpondek. – Dziękuję za starania Pani Poseł Haliny Rozpondek Andrzeja Zembika – to świadczy o ich klasie – o których nas nie informowali. Widzę w tym jedyną nadzieję dla Zachęty! – podsumowuje P. Głowacki.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *