Czy szpitalom grozi paraliż?


Strajk służby zdrowia trwa już ponad miesiąc. Jutro, 29. czerwca, w 40. dniu protestu, lekarze mają złożyć zbiorowe wymówienia
z pracy. Ogólnopolski Związek Zawodowy
Lekarzy zapowiada zaostrzenie strajku
o głodówkę, planuje także złożyć skargę na polski rząd do Parlamentu Europejskiego.
W poniedziałek lekarze pikietowali
pod Urzędem Wojewódzkim w Katowicach.
Ze strajkującymi rozmawiał I wicewojewoda śląski Artur Warzocha

Ostateczna decyzja o wymówieniach zapadła w ubiegłym tygodniu, po kolejnych nieudanych negocjacjach Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy z rządem. Strajkujący jednak nosili się z tym zamiarem od dłuższego czasu. – Wymówienia są zbierane od kilku tygodni. Na dziś nie mamy pełnych danych, ale sens protestu będzie, gdy wymówienia złożą wszyscy lekarze – mówi Maciej Niwiński, członek Prezydium Krajowego Komitetu Strajkowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przewodniczący Zarządu Regionu Śląskiego.
Wymówienia mają złożyć lekarze ze specjalizacjami. Taki krok nie kalkuluje się lekarzom, którzy są w trakcie robienia specjalizacji. Dlaczego? – Część kosztów specjalizacji pokrywa państwo. Rezygnacja z pracy wiązałaby się z utratą szansy na zdobycie kwalifikacji. Lekarze musieliby zaczynać znowu od zera – wyjaśnia Niwiński. – W innej sytuacji są lekarze z pierwszym i drugim stopniem specjalizacji, ci zazwyczaj pracują na kilku etatach w różnych placówkach, dlatego łatwiej im odejść.
W naszym regionie strajkują szpitale wojewódzkie – na Parkitce i Tysiącleciu oraz w Blachowni, Myszkowie i Lublińcu. W placówkach wymówienia zbierają uprawnieni przez lekarzy pełnomocnicy. I tak w Lublińcu do 25. czerwca 11 na 43 lekarzy nie rezydentów zadeklarowało złożenie wymówień. – Informowano nas, że akcja zostanie przeprowadzona, gdy zdecyduje się minimum 70 procent lekarzy w danym szpitalu. W naszym jest na razie ok. 26 proc. Jak to będzie w praktyce, nie wiem. Jeżeli nie będzie jedności, nic z tego nie wyjdzie, bo przecież oddział bez jednego czy dwóch lekarzy poradzi sobie. Wówczas ci, co wymówią pracę zostaną bez środków do życia. I co potem. Wyjazd na Zachód? Może gdybym miał 25 lat zdecydowałbym się na to – mówi “GCz” dr Krzysztof Adrianowicz z SP Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lublińcu. Gorzej przedstawia się sytuacja w pozostałych szpitalach, choć na razie strajkujący nie chcą ujawniać szczegółowych danych. Na Parkitce prawdopodobnie wymówienia ma złożyć ponad 100 lekarzy na 173, na Tysiącleciu blisko 90 na 163, w Blachowni około 20 na 38, w Myszkowie około 40 na 63.
Czy wymówienia zostaną przyjęte? – Zgodnie z kodeksem pracy nie wszystkie wymówienia muszę przyjąć. Ponadto w ciągu trzech miesięcy od dnia złożenia pisma, każdy może się wycofać, bez żadnych konsekwencji – mówi dyr. szpitala w Blachowni Andrzej Mierzwa.
Jeżeli jednak dojdzie do zbiorowego wymówienia może nastąpić paraliż sytemu opieki zdrowotnej. Jak poradzi sobie z tym rząd? – Mam nadzieję, że do tego ostatecznego rozwiązania nie dojdzie. Byłoby to z niekorzyścią dla pacjentów i dla lekarzy. Powtarzam, że lekarze jako pracownicy weszli w spór zbiorowy ze swoimi pracodawcami, czyli dyrektorami placówek, którzy mają pewne możliwości kształtowania wysokości wynagrodzeń. Są one różne, w zależności od kondycji finansowej placówki, ale są – mówi I wicewojewoda śląski Artur Warzocha.
Rząd konsekwentnie jest przeciwny podwyżkom dla lekarzy. Jak wyjaśnia wicewojewoda Warzocha ustępstwo spowodowałoby roszczenia kolejnych grup zawodowych – nauczycieli, pracowników administracji, itd., a to dopiero postawiłoby rząd w trudnej sytuacji. – Mamy wzrost gospodarczy, jednak premier uważa, że nie można go skonsumować w postaci podwyżek. To niczego nie rozwiąże. Rząd planuje przeznaczyć ponad 800 tys. zł na reformę systemu ochrony zdrowia. Środki te mają być przekazane do NFZ na zwiększenie liczby usług – dodaje. Czy to przekonuje lekarzy? – Mamy konstytucyjne prawo wyboru. Nie chcemy pracować jak niewolnicy. Zarabiam 1800 zł po 19 latach pracy, lekarze w Czechach mają 7 tys. zł. Ja składam wymówienie – zapewnia Maciej Niwiński.
Inaczej sytuacja przedstawia się w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie i w szpitalach w Kłobucku i Krzepicach, gdzie mają nastąpić gruntowne reorganizacje. Lekarze przewidując redukcje etatów nie zamierzają ułatwiać życia swoim dyrektorom. Wolą poczekać i ewentualne zwolnienie odebrać łącznie z należną im odprawą. Właśnie dzisiaj na sesji Rady Miasta Częstochowy zapadnie decyzja co dalej z MSzZ. Radni określą czy nastąpi jego przekształcenie w niepubliczny zakład opieki zdrowotnej (spółka z całkowitym udziałem gminy Częstochowa) czy nadal będzie to placówka publicznej służby zdrowia.

Kiedy to się skończy
Lekarze strajkują, pacjenci mówią: “Już dość. To nie walka o służbę zdrowia, tylko polityczna rozgrywka.” Głosy, w podobnym klimacie słyszy się coraz częściej. Padają cytaty: “Konowały”, “ludzie bez serca”, “do kamieniołomów ich”, “niech odejdą, przyjdą Ukraińcy” – to najłagodniejsze z zasłyszanych cytatów.
Bulwersujące, ale adekwatnie oddające uczucia do obecnej sytuacji. Czy można się dziwić? Świętym obowiązkiem lekarza jest leczyć, ale w to, atmosferze ostatnich wydarzeń, mało kto już wierzy. Do pewnego momentu można było zrozumieć motywy lekarzy. Jednak argumenty typu “niewolnicy w białych fartuchach” oraz pomysł zbiorowych wymówień są raczej mocno przesadzone. Kalkulacja, że wymówienia złożą jedynie lekarze ze specjalizacjami, bo tzw. rezydentom się nie opłaca, świadczyć może o wyrachowanym planie.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *