Po jubileuszowej edycji Festiwalu Gaude Mater


Wrażeń było moc. Oko i dusze radowały propozycje z wysokiej półki. Smuciły niedociągnięcia logistyczne i bezceremonialność niektórych organizatorek.

20. Festiwal „Gaude Matet” był na pewno wyjątkowy pod względem artystycznym. Starannie dopracowany i dopięty program, różnorodność propozycji i kunszt wykonawczy dały licznym uczestnikom niezapomniane doznania. Na szczególne wyróżnienie zasługuje kilka wydarzeń. Celebrą chrześcijańskiej klasycznej muzyki był koncert angielskiej orkiestry Retrospect Ensemble, pod dyrekcją Matthew Halls’a w Kościele Seminaryjnym. Mistrzostwo artystów, dopracowanie do perfekcji najdrobniejszych detali, udział wysokiej klasy solistów: Gillian Keith – sopran, wspaniałego kontratenora Iestyna Davies’a, tenora James’a Gilchrist’a i niezwykle ekspresyjnego Andrew Foster’a Williams’a – bass, sprawiły, że wielkie dzieło J. F. Haendel’a „Mesjasz” poruszało najczulsze struny nawet najbardziej wybrednych melomanów. Było majestatyczne, wzniosłe, nostalgiczne.
Udany był trzeci dzień Festiwalu (2 maja) z inauguracją liturgiczną, podczas której Chór Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego śpiewał Mszę op. 22 na chór męski i zespół instrumentów dętych (prawykonanie) Józefa Elsnera. A potem, znowu w Kościele Seminaryjnym, koncert szczególny. Europejska Muzyka Chóralna XX i XXI wieku w wykonaniu litewskiego chóru Vilnius Municipal Choir „Jauna Muzika”, pod dyrekcją Vaclovasa Augustinasa. Chór śpiewał a cappella, a ileż było tu dźwięków, tonacji, nastrojów, zderzeń napięć i emocji i jakiż był akord finałowy. Na bis śpiewacy otoczyli widownię i nagle znaleźliśmy się w środku utworu, pięknej nostalgicznej pieśni litewskiej. Czarownej i tęsknej. Wrażenie niezapomniane. Natomiast chwilę potem w Kościele św. Jakuba Apostoła słuchacze przenieśli się w świat mistycznej muzyki średniowiecza. Surowej i dostojnej. Tu zaprezentowali się: „Schola Gregoriana Pragensis” z Czech i zespół „De Caelis” z Francji.
3 maja – znowu w Kościele Seminaryjnym – koncert bardzo udany: z historii festiwalowych prawykonań „Pamięci Marka Jasińskiego”. Utwory: Mariana Borkowskiego, Marka Jasińskiego, Juliusza Łuciuka, Pawła Łukaszewskiego, Józefa Świdra i Romualda Twardowskiego wykonali: częstochowianka Katarzyna Suska-Zagórska – mezzosopran, Dariusz Siedlik – baryton, Paweł Gusnar – saksofon, Marta Wróblewska – sopran oraz Chór i Orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej. Wieczorem w Kościele Prawosławnym pw. Ikony Częstochowskiej Matki Bożej, który po raz pierwszy otworzył swe podwoje dla Festiwalu, wystąpił Zespół Staroruskiej Muzyki Religijnej Sirin z Rosji. Niezwykle oszczędny i stonowany w kreacji zewnętrznej, za to przebogaty w środki brzmieniowo-głosowe.
Końcowy akord Festiwalu (6 maja): „Siedem Bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego, to już prawdziwa detonacja. Dzieło monumentalne, buchające energią twórczą autora. Pod batutą samego maestro Pendereckiego wystąpiły sławy wokalistyki klasycznej: Iwona Hossa – sopran, Sandra Trattnigg (Austria/Niemcy) – sopran, Ewa Wolak – alt, Rafał Bartmiński – tenor, Tomasz Konieczny – bas oraz jako narrator Jerzy Trela. Chóralna oprawę zapewniły: Chór Polskiego Radia, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, Polski Chór Kameralny „Schola Cantorum Gedanensis”, Zespół Śpiewaków Miasta Katowice „Camerata Silesia” i Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Z innych propozycji warta podkreślenia jest mistyczna „Droga krzyżowa”, autorstwa krakowskiego malarza Stanisława Rodzińskiego pokazana w OPK „Gaude Mater”. Symbolika i głębia wymowy przeplata się oszczędnymi środkami malarskich. Droga Odkupiciela pokonuje wszechobecne, nieupostaciowione zło.
Spektakularny wymiar miało wieloaspektowe widowisko „Logos” – Międzynarodowy Projekt Różnych Kultur, w reżyserii Jerzego Bielunasa i muzyką Mateusza Pospieszalskiego. Wystąpili w nim znani aktorzy: Stanisława Celińska, Krzysztof Globisz, Robert Więckiewicz, Adam Nowak, Michał Sławecki oraz Joseph Malovany (USA), Rozaneh (Iran), Sirin (Rosja), Chór Synagogi pod Białym Bocianem, Zespół Kalokagatos, Teatr Tańca Włodzimierza Kucy z Częstochowy.
Z pewnością dużym wydarzeniem była inauguracja z Bobbym McFerrinem w roli głównej, choć dla mnie osobiście występ powinien odbyć się w innym miejscu, Archikatedra nie licowała z dość frywolnym – momentami – zachowaniem artystyczny. Ciekawymi, a na pewno spektakularnymi były propozycje egzotyczne: muzyka muzułmańska w Teatrze im. A. Mickiewicza (zespół Ensemble “AL-KINDI” z Syrii w Turcji) i wirujący derwisze z Aleppo – widok kręcących się w kółko, nieprzerwanie przez dwadzieścia minut, przywracał o zawrót głowy. Podobała się też muzyka Czarnego Lądu i zespół The Sakala Brothers z Zambii, niezwykle witalny i energetyczny.
Nie porwał jednak Pavarotti synagogi – kantor Joseph Malovany z USA. Odbiór Chóru Synagogi pod Białym Bocianem i solisty zakłóciła być może zbyt niska akustyka teatru. Blado wypadł również w Kościele Ewangelicko-Augsburskim projekt „Chopin” z okazji obchodów Roku Chopinowskiego w 200 rocznicę urodzin kompozytora w reżyserii Katarzyny Deszcz. Aktorzy – Zbigniew Zamachowski, Beata Schimscheiner, Dariusz Kowalski, Jerzy Sterczyński – prezentacja sprawiała wrażenie zbyt pospiesznego przygotowania. Całość ratowała bezsprzeczna wartość i genialność muzyki Chopina.

Niestety, w tle wspaniałych przeżyć jak cień ciągnęły się niedociągnięcia logistyczne oraz zachowania niektórych osób z kręgu organizatorów graniczące z brakiem kultury. Oburzenie publiczności budził chaos z biletami. Widzowie z zakupionymi wejściówkami nie mogli dostać się na wiele koncertów. Przed teatrem, bazyliką archikatedralną i innymi kościołami dochodziło do dantejskich scen. – Kupując bilet podpisuję umowę z organizatorem, który zapewnia mi miejsce. To skandal, że nie było to respektowane. Wiele osób zrezygnowało z wejścia – mówi jedna z naszych Czytelniczek Agnieszka Grzączkowska. Inna refleksja. – Na jeden z koncertów otrzymaliśmy bilety z Gaude Mater. Nasz czar na temat instytucji prysnął, gdy po wejściu do kościoła pani z obsługi w obcesowy sposób dała nam do zrozumienia, że nie możemy usiąść, choć miejsc wolnych w kościele było sporo. Wszystko możemy zrozumieć – starsze babki nie dojrzały napisu, więc są winne – ale ton młodszej od nas o czterdzieści lat pani był niedopuszczalny. Uwłaczał nam – mówi Stefania Barczyk. Niestety, takich sytuacji było więcej.
Również dziennikarze czuli się potraktowani jak zło konieczne. Akredytacje nie zapewniały im miejsc siedzących, można to zrozumieć, ale pretensjonalność jednej z organizatorek (bezustannie żującej gumę), która informowała o tym fakcie, mało miała wspólnego z ogólnie pojętą kultura bycia. Gonieni byli fotoreporterzy. Nie daj Boże, by któryś pozwolił sobie na pracę o jedną minutę dłuższą niż przyzwolony pięciominutowy „seans”, natychmiast był bez ogródek ustawiany do pionu – szturchany, ganiony. – W takich warunkach trudno było pracować – komentowali fotografowie.
Pojawiały się również uwagi krytyczne, co do zasadności koncertów perskich mistyków i islamskiego zespołu „Rozaneh” z Iranu w Kościele Najświętszego Imienia Maryi. – Nie wyobrażam sobie, by w ramach przenikania kultur w meczecie dopuszczono do wystąpienia, na przykład, Chóru Jasnogórskiego. Dlaczego u nas jest możliwa odwrotna sytuacja. To zakrawa nie na sacrum, ale profanum – komentuje Magda Konieczko.

I może jeszcze jeden przykry akcent. Dyrektor OPK Gaude Mater Małgorzata Nowak inaugurując Festiwal wspominała o honorowym patronacie zmarłego tragicznie w katastrofie pod Smoleńskiem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego, który po raz pierwszy przyjął patronat nad Festiwalem. Przeczytała Jego list, który napisał, gdy zapadła decyzja. Niestety, zabrakło gestu, tak naturalnego i oczywistego w takiej sytuacji – uczczenia chwilą ciszy na stojąco pamięci Pana Prezydenta. Za to podczas koncertu Mesjasza Haendel’a, pani dyrektor ochoczo poderwała się do wstania, gdy był wykonywany fragment, na bazie którego powstał hymn Unii Europejskiej.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *