Nie jest tak źle z polską młodzieżą


Parę tygodni, podczas Targów Edukacyjnych w Warszawie, zaprezentowano raport “Młodzież 2004”, opracowany przez miesięcznik “Ergo”.

Wysnuto z niego kilka wniosków na temat współczesnych polskich nastolatków. Po pierwsze: dziś młodzi nie mają zaufania do partii politycznych, nie wierzą w demokrację i nie chcą angażować się do życia publicznego (“moje członkostwo w partii w ogóle nie wchodzi w grę” zadeklarowało ponad 60 proc. ankietowanych). Po drugie: chcą pracy (dla 67 proc. najważniejsza jest pewność zatrudnienia) i to takiej, która nie będzie ograniczać ich życia rodzinnego (49 proc. odpowiedzi). A po trzecie: chętniej niż ich rówieśnicy z zachodnich krajów chcą zakładać rodziny.
Wydawać by się mogło, że z polską młodzieżą jest wszystko w porządku. Przecież praca i rodzina to najważniejsze dobra człowieka. Ale ku zaskoczeniu, takie postawy socjologowie określili mianem “deficytu obywatelskiego”: – “Widzą siebie przede wszystkim jako członków rodzin, a nie obywateli państwa” – stwierdza na łamach “Rzeczpospolitej” (28-29 sierpnia) socjolog Mirosław Pęczak, autor raportu.
To, że młodzi chcą pracować nie powinno szokować, a raczej zastanowić, co zrobić by mogli tę pracę zdobyć. W czasach, o których już wszyscy chcemy zapomnieć, było wiele zła, ale państwo zapewniało zatrudnienie każdemu, zwłaszcza absolwentom. Ba, był wręcz nakaz pracy. Dziś, we wszechwładnie panującej gospodarce wolnorynkowej o swój byt w każdy musi walczyć sam. Szczególnie trudno jest młodzieży. Pracodawcy chętnie deklarują zatrudnienie młodych wiekiem, ale jeszcze chętniej z odpowiednim stażem i doświadczeniem.
Trudno się też dziwić, że młodzież nie chce brać udziału w życiu politycznym i społecznym, nie ma zaufania do demokracji. Nieustający kabaret na scenie rodzimej polityki i nowomodny system edukacyjny, prawie całkowicie wyzuty z takich wartości jak: patriotyzm i etos pracy czegóż może ich nauczyć. Ze szkół podstawowych wywiało lektury obowiązkowe, naszych klasyków, takie jak: “Anielka” “Nasza szkapa”, “Katarynka” czy “Janko Muzykant”, które dziś, zupełnie bezpodstawnie, uważa się za bezwartościowe i archaiczne, a które to, starsze pokolenie uwrażliwiały na los drugiego człowieka i uczyły prawdziwej przyjaźni. A czym skorupka nasiąknie za młodu…
W tym wszystkim najbardziej zaskakuje zdziwienie socjologów i pedagogów, co do tego że młodzi Polacy dwukrotnie częściej niż ich rówieśnicy np. w Niemczech chcą zakładać rodziny. Przecież właśnie to przemawia za ich dojrzałością i świadczy o odpowiedzialnej postawie obywatelskiej. Cieszmy się więc, że mamy jeszcze młodzież, która w tym bezdusznym świecie nie dała się do końca zwariować.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *